Forum KOMIKSpec.pl
Komiksy => Komiksy amerykańskie => Wątek zaczęty przez: Bazyliszek w Wt, 14 Lipiec 2020, 21:28:40
-
Nadrabiam Krucjatę Nieskończoności. I pierwsze co się rzuca w oczy - dlaczego Thing nosi ten hełm? :) Po drugie - nagle na Ziemi ustają wszelkie wojny i pierwszą rzeczą jaką większość bohaterów mówi, że to nienaturalne i trzeba coś z tym zrobić. Co pokazuje, że naprawdę herosi stali na straży establishmentu. Podobna sytuacja była 20 lat później podczas AvX. Piątka Fenixa likwiduje głód, wojny, a Avengers też to się nie podoba. Dlaczego? Bo i wtedy i teraz głównym produktem produkowanym i sprzedawanym w USA jest broń. "Wielu by straciło, gdyby się uspokoiło". I to jest przykre, że w mainstremowym i Marvelu i DC zawsze jest utrzymywany status quo. Mimo olbrzymiej mocy superbohaterowie nie rozwiązują żadnego rzeczywistego problemu. Tylko te abstrakcyjne. Znaczy wiadomo, że Bogini nie miała do końca dobrych zamiarów, ale takie od razu "Nie" stawia bohaterów w złym świetle.
Oczywiście Profesor X byłby za. Wtedy o tym nie wiedzieliśmy, ale powstało od tego czasu wiele historii nadpisujących przeszłość Xaviera i pokazujących jak manipulował i swoimi wrogami i przyjaciółmi.
-
Co pokazuje, że naprawdę herosi stali na straży establishmentu. Podobna sytuacja była 20 lat później podczas AvX. Piątka Fenixa likwiduje głód, wojny, a Avengers też to się nie podoba. Dlaczego?
Z powodów politycznych. Bo to ziszczenie najgorszego koszmaru prawicy - Fenix tworzy światowy ład i porządek likwidując wszędzie jednakowo głód, biedę i wojnę. Przecież połowa świata jeśli nie większość walczy o to by nigdy do tego nie doszło.
-
Nie jestem pewien, czy lewicowcy też czuliby się komfortowo w świecie, w którym brak głodu, biedy i wojny zależy od widzimisia pozbawionych kontroli pięciu ludzi (czy tam mutantów) obdarzonych ponadludzkimi mocami (którym w każdej chwili może odbić palma w kierunku orwellowskiej dyktatury bądź masowego zniszczenia), a nie wypływa z reform i wspólnego wysiłku samego społeczeństwa.
Nadrabiam Krucjatę Nieskończoności. I pierwsze co się rzuca w oczy - dlaczego Thing nosi ten hełm? :)
To chyba było w tym okresie, kiedy twarz Thinga była poznaczona okropnymi bliznami po tym, jak niepanujący nad sobą Wolverine przejechał mu po buźce swoimi szponami.
I to jest przykre, że w mainstremowym i Marvelu i DC zawsze jest utrzymywany status quo. Mimo olbrzymiej mocy superbohaterowie nie rozwiązują żadnego rzeczywistego problemu. Tylko te abstrakcyjne. Znaczy wiadomo, że Bogini nie miała do końca dobrych zamiarów, ale takie od razu "Nie" stawia bohaterów w złym świetle.
Ten temat to chyba wałkowało wiele komiksów, zwłaszcza o Supermanie. Myślę, że prawdziwa przyczyna jest znacznie bardziej prosta i prozaiczna niż kwestie polityczne: jeśli herosi zakończą wszystkie wojny i pokonają wszystkich łotrów, to już nie będzie o czym pisać komiksów, a świat przedstawiony odbiegnie aż za bardzo od naszego :)
Przynajmniej DC jakoś w miarę sensownie (tak przynajmniej czytałem w "Nowej granicy") rozwiązało kwestię, dlaczego podczas II WŚ taki Superman nie poleciał do Rzeszy i nie wyciągnął Hitlera za frak z kwatery głównej .
-
To samo było w JSA - Golden Age z WKKDC. Hitler miał Włócznię Przeznaczenia i to zapobiegło temu by herosi DC postawili stopę na kontynencie europejskim.
Moim zdaniem superłotrzy, inwazje kosmitów czy zarazy zawsze mogłyby istnieć. Przecież taki Legion Superbohaterów w XXX wieku ma co robić, mimo iż niby żyje na utopijnej Ziemi. Ale to, że herosi czy to Marvela czy DC nie rozwiązują tych trapiących problemów ludzkości od zawsze mnie boli. A jesli ktoś zwalcza głód czy wojny na swiecie, to zaraz jest to niweczone. Tak było w AvX czy Avengers Impas. Smutne to jest, że scenarzystom brak odwagi.
-
Ale to, że herosi czy to Marvela czy DC nie rozwiązują tych trapiących problemów ludzkości od zawsze mnie boli. A jesli ktoś zwalcza głód czy wojny na swiecie, to zaraz jest to niweczone. Tak było w AvX czy Avengers Impas. Smutne to jest, że scenarzystom brak odwagi.
Może właśnie rozwiązują - ale to są problemy, które można rozwiązywać, ale trudno jest do końca rozwiązać. Nie jestem pewien, czy to coś smutnego i brak odwagi, czy może właśnie rozsądek i mądrość scenarzystów, którzy rozumieją, że banda supergierojów nie wystarczy, by zaradzić dylematom, które trapią nasz świat od tysiącleci - że nie można polegać na innych, którzy załatwią za nas całą robotę, tylko trzeba samemu starać się zmieniać ten świat na lepsze.
Bez współdziałania ze strony ludzi, narodów, społeczeństw, w którym herosi odgrywają co najwyżej rolę pomocniczą, wszelkie próby zwalczenia takich globalnych problemów "na własną rękę" prędzej czy później prawdopodobnie zaczną dryfować w stronę jakichś antyutopii - bo jak na przykład wymóc na ludziach, żeby nie prowadzili wojny? Żeby nie budowali broni? Żeby nie myśleli o tym, jak budować broń? Albo użyjemy siły, albo ich do tego przekonamy. Jeśli użyjemy siły, przymusu (jako działający na własną rękę herosi, nie jako członkowie jakiejś międzynarodowo sankcjonowanej siły jak ONZ), czy nawet manipulacji umysłami - to gdzie jest granica? A jeśli przekonamy ich do tego - to po co nam właściwie do tego zadania supermoce? ;)
-
Moim zdaniem największym problemem dzisiejszego świata jest brak mieszkań dla sporej grupy ludzkości i kryzys energetyczny. Bruce Wayne, Superman czy Tony Stark dzięki swoim zasobom i/lub wiedzy mogliby działać w tych dziedzinach. Ale tego nie robią godząc się na status quo i walcząc z kolejną inwazją kosmitów czy superłotrem. Szkoda, bo w sumie mogliby zrobić coś więcej. Batman mófgłby naprawdę naprawić Gotham w inny sposób niż tylko łapiąc nocami drobnych rzezimierzków.
-
Tak, mógłby oddać wszystkie swoje pieniądze biednym i wszyscy żyliby długo i szczęśliwie :)
-
Albo mogliby zainwestować część swojego majątku w badania nad np. tanimi źródłami energii. Mogliby pomóc ludzkości w założeniu kolonii na księżycu, mogliby dostarczyć obcą technologię, aby zapobiec kryzysowi klimatycznemu...
Zresztą nie tylko oni. Pamiętam, że w którymś komiksie Lex Luthor powiedział, że gdyby nie Superman (tzn. gdyby Lex nie tracił czasu na wymyślanie kolejnych planów jego zniszczenia), to już dawno udałoby mu się wynaleźć lekarstwo na raka....
Cóż, to część konwencji. Ci wszyscy geniusze, zamiast rozwiązywać problemy ludzkości walą się po zamaskowanych buziach. Trzeba to po prostu przyjąć i nie zastanawiać się nad tym za bardzo.
A czasami zabawa z tą konwencją wychodzi całkiem dobrze np. Superior Spiderman.
-
Superbohaterowie rozwiązują problemy ludzkości, ale mają też superwrogów, które niweczą te wysyłki, albo dokładają nowych problemów. Luthor może i by wynalazł lekarstwo na raka, ale niekoniecznie sprzedawałby je za 1 zł :)
-
Albo mogliby zainwestować część swojego majątku w badania nad np. tanimi źródłami energii. Mogliby pomóc ludzkości w założeniu kolonii na księżycu, mogliby dostarczyć obcą technologię, aby zapobiec kryzysowi klimatycznemu...
Dokładnie. Tanie źródła energii to podstawa. Oczywiście rozdawanie gotówki biednym nic by nie zmieniło, chyba że chciałoby się to robić przez dekady i miałoby się takie środki. Ale taki Bruce Wayne mógłby założyć firmę budowlaną (chyba że już ma) i jednocześnie agencję handlu nieruchomościami i zacząć wynajdywać potrzebujących przez Wayne Fundation, którą ma i osadzać ich w nisko kosztowych mieszkaniach. Czyli normalnie zarabiać w innych działach Wayne Enterprises i część zysków sensownie wydawać, przez prawdziwą pomoc potrzebującym. Przecież bieda, brak środków na odpowiednie mieszkania i bezrobocie to jedne z głównych przyczyn przestępczości także w Gotham. I na walkę z tą przestępczością Batman czy Green Arrow wydają grube miliony przez kostiumy, broń i inne ofensywne wynalazki. I jestem ciekaw czy jeden dobroczynny 10 piętrowy blok postawiony w Narrows nie dałby lepszego efektu.
Ale masz rację - taka jest konwencja i naparzanki będą cały czas. Mimo to mnie to smuci, że herosi godzą się na obecną rzeczywistość, która jest tak do niczego. A nawet jak Spider-Man chciał coś robić, to dość szybko doprowadzono do bankructwa jego firmy.
-
Żeby nie spojlerować za dużo, to myślę, że ciekawym głosem w podejściu superbohaterów/superłotrów do rozwiązywania problemów świata/cywilizacyjnych, konsekwencji ich decyzji, jest "Czerwony Syn".
-
Exactly Red Son. Albo Liga Lordów z animacji Justice League Unlimited. Tylko tam są to już bardzo radykalne rozwiązania. Pokój, dobrobyt i bezpieczeństwo uzyskane dzięki rządom żelaznej ręki i pozbawieniu wolności. A akurat wolność jest dla mnie najważniejsza i jej eliminacja pozbawia dla mnie sensu cały projekt. Jeśli powiedzmy około 15% społeczeństwa z premedytacją nadużywa wolności i działa bezprawnie, agresywnie, tylko dla swojego dobra, to powinno się ustawić do pionu tą mniejszość, a nie zabierać swobodę wszystkim. Odpowiedzialności zbiorowej nie lubię.
Moją koncepcją jest na razie działanie na mniejszą skalę. Pomaganie chcącym otrzymać pomoc dobrym ludziom. Bo przecież gdyby Batman dzięki swojemu majątkowi zapewnił działkę i materiały na budowę osiedla mieszkaniowego, to Flash i Superman mogliby je zbudować w jeden dzień. Podobnie w dziedzinie farmaceutyki. Stworzyć alternatywę dla chciwych koncernów medycznych i tworzyć oraz sprzedawać leki po normalnych a nie maksymalnych cenach. Batman jako miliarder mógłby walczyć ze złem na świecie o wiele skuteczniej, niż jako przebieraniec. Tak chyba było w komiksach o Largo Winchu ale tego akurat nie czytałem.
-
Superhero to w ogóle jest prawicowa koncepcja, żeby nie powiedzieć alt-prawicowa. Może dlatego cieszy się takim powodzeniem na tym prawicowym forum :)
Po pierwsze superbohaterowie nie działają w ramach obowiązującego porządku prawnego, tylko obok niego. Uzurpują sobie prawo do wyręczania państwa i społeczeństwa w rozwiązywaniu problemów. Mają w nosie obowiązujące przepisy, procedury, nie wierzą w wydolność systemu, więc biorą sprawy we własne ręce i sami wymierzają sprawiedliwość (w czyim imieniu?). Ci "nadludzie" uważają bowiem "zwykłych" ludzi za bezwolnych idiotów, którzy sami o siebie nie potrafią zadbać i którymi trzeba ręcznie sterować. Superbohaterowie są więc zaprzeczeniem idei demokracji.
Po drugie, superbohaterowie są emanacją typowego dla faszyzmu kultu siły. Oni nie tylko uważają się za lepszych, ale faktycznie są "lepsi" - dysponują bowiem siłą, by narzucać innym swoją wolę i swoją wizję świata. Z nikim nie muszą się liczyć. To oni decydują co jest dobre, a co złe, kto ma rację, a kogo należy się pozbyć.
Zresztą na pewno czytaliście niejeden artykuł na ten temat, więc co ja Wam będę tłumaczył :)
-
Niby tak, ale nie do końca, bo własnie nasza Liga Sprawiedliwości nie przejęła władzy na Ziemi jak Liga Lordów/Syndykat Zła itp. W Marvelu Iron Man dochrapał się pozycji Sekretarza Obrony i Dyrektora SHIELD, a potem Norman rządził, ale te władze zostały obalone. To samo w Tajnym Imperium - Kapitan Hydra zrobił zamach, ale został obalony. Czyli podstawowe wolności zostały zachowane. Superbohaterowie w komiksach walczą głównie ze skutkami a nie przyczynami zła. Albo zagrożeniami zewnętrznymi. Ja bym chciał zobaczyć jakąś drogę pośrednią - więcej działania w kierunku skutków. Zresztą członkowie JL kilka razy w komiksach mówili, że są strażakami - działają od kryzysu, do kryzysu, nie zostają na dłużej, przez co pożary albo wybuchają ponownie, albo jest ich tak wiele, że nie da się zgasić wszystkiego. I Batman w sumie nad tym bolał i starał się wymyślić jakąś lepszą metodę. Tylko oczywiście scenarzyści prowadzili go zawsze na manowce, bo nie może nic zmienić naprawdę. Bo taka jest konwencja w DC i Marvelu.
DC było mocno prawackie, chociaż obecnie herosi częściej prezentują poglądy bliższe demokratom niż republikanom.
-
Ci "nadludzie" uważają bowiem "zwykłych" ludzi za bezwolnych idiotów, którzy sami o siebie nie potrafią zadbać i którymi trzeba ręcznie sterować. Superbohaterowie są więc zaprzeczeniem idei demokracji.
Wychodzi na to, że są uosobieniem socjalizmu.
-
Wychodzi na to, że są uosobieniem socjalizmu.
Chyba narodowego.
-
Superhero to w ogóle jest prawicowa koncepcja, żeby nie powiedzieć alt-prawicowa.
Biedny Green Arrow, tak się stara, a nigdy nie ucieknie od swojego mrocznego dziedzictwa... :)
Moją koncepcją jest na razie działanie na mniejszą skalę. Pomaganie chcącym otrzymać pomoc dobrym ludziom. Bo przecież gdyby Batman dzięki swojemu majątkowi zapewnił działkę i materiały na budowę osiedla mieszkaniowego, to Flash i Superman mogliby je zbudować w jeden dzień. Podobnie w dziedzinie farmaceutyki. Stworzyć alternatywę dla chciwych koncernów medycznych i tworzyć oraz sprzedawać leki po normalnych a nie maksymalnych cenach. Batman jako miliarder mógłby walczyć ze złem na świecie o wiele skuteczniej, niż jako przebieraniec.
Z tego, co mi wiadomo, takie rzeczy się dzieją i niektórzy herosi działają w taki sposób, tylko że to ma miejsce niejako w tle - często dowiadujemy się o tym we wzmiankach czy migawkach, bo z fabularnego punktu widzenia trudniej jest oprzeć na takich scenach komiks akcji niż na standardowym mordobiciu :) No i nie przynoszą tak szybkich i wyraźnych efektów jak spranie łotra na miazgę.
Dobrą okazją, żeby zobaczyć charytatywną działalność bohaterów, są numery w stylu "dzień z życia herosa", gdzie widzimy, co robią w ramach codziennej rutyny, która zwykle nam nie jest pokazywana. W tym zbiorku "Batman. Najlepsze opowieści", który Egmont wydał ładnych parę lat temu, był taki zeszyt "24/7", gdzie pokazano, jak Bruce Wayne zmienia życie osób wokół niego. Można było się dowiedzieć, że jego fundacja finansuje czesne na studia dla młodych pracowników firm Wayne'a, że Bruce regularnie sprasza staruszków z Gotham na obiady, które finansuje z pieniędzy firmy... Było też, że przekonał jakiegoś nadętego ważniaka do ufundowania biblioteki i chyba jeszcze parę innych rzeczy.
Z nowszych rzeczy podobał mi się utrzymany w podobnym duchu zeszyt z trzeciego tomu "Thora" Aarona, gdzie tytułowy bohater m.in. lata na pustynne obszary, żeby wywołać tam deszcz, i dostarcza dzieciom z południowoamerykańskich slumsów zapasy jedzenia z Asgardu.
-
@UP
No właśnie. Thor daje im rybę a nie wędkę. Może by te slumsy zamienił w normalne osiedle? Albo z tą Saharą to jest taka sprawa. Na pograniczu Libii i Egiptu jest wielka depresja-dolina odległa od morza o kilkadziesiąt kilometrów. Gdyby wykopać kanał od morza, można by napełnić tą depresję i ożywić cały ten pustynny obszar. Przy dzisiejszej technice możliwa jest taka budowa. Ale ponieważ kraje są biedne, to nikogo to nie obchodzi. USA woli dawać Egiptowi kilkaset milionów dolarów rocznie "pomocy" na broń i żeby się nic nie zmieniało.
To mnie właśnie boli w dzisiejszym świecie. Jest dużo organizacji charytatywnych na świecie. Od czasu, do czasu słyszy się jak jakiś bogacz daje dużo kasy na cele charytatywne, albo zapisuje je w spadku. Taki Bill Gates daje duże kwoty na dobroczynność. Ostatnio słyszałem że była żona Bezosa przekazała 1.7 miliarda dolców. No ale niewiele się zmienia. Trzeci świat pozostaje trzecim światem, bogacze bogacą się jeszcze bardziej, niezależnie czy hossa czy kryzys. A różnice miedzy klasami majątkowymi w danych krajach też rosną a nie maleją. Brakuje poważnych wydatków dobroczynnych, na twardą infrastrukturę.
Bardzo chciałbym poczytać sobie serię Batman Incorporated. Ale to znowu - masa kasy Wayne'a puszczona w świat na przebierańców, ktorzy metaforycznie rozdają ryby a nie wędki.
(https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/2/25/Egypt_map_topo.png)
-
Kapral: "Chyba narodowego"
Raczej rasowego, bo o to w gruncie rzeczy chodziło w brunatnej odmianie socjalizmu. Bez względu na to jak tego nie nazwać, zawsze będzie chodziło o wytworzenie jednego wielkiego kołchozu/lebensraumu z którego nie będzie dokąd uciekać. Głównonurtowi superbohaterowie trzymają się od tej "idei" z daleka (no chyba, że nazywają się Magneto) co dobrze o nich świadczy.
-
Raczej rasowego, bo o to w gruncie rzeczy chodziło w brunatnej odmianie socjalizmu.
Narodowy socjalizm miał się tak do socjalizmu, jak kultura fizyczna do kultury.
-
@UP
No właśnie. Thor daje im rybę a nie wędkę. Może by te slumsy zamienił w normalne osiedle? Albo z tą Saharą to jest taka sprawa. Na pograniczu Libii i Egiptu jest wielka depresja-dolina odległa od morza o kilkadziesiąt kilometrów. Gdyby wykopać kanał od morza, można by napełnić tą depresję i ożywić cały ten pustynny obszar.(...)
Słoną wodą? Hmm.... 🤔
-
Jak to mawiał idol wszystkim dobrze znanego niespełnionego pejzażysty: „Wszystko w Państwie, nic poza Państwem, nic przeciw Państwu”. I co więcej jak przystało na rasowego socjalistę także on usilnie wdrażał zamysł organizowania mieszkańcom podległej mu strefy wpływów każdego aspektu ich życia. Zupełnie inaczej sprawy miały (i mają) się na prawicy gdzie "chcącemu nie dzieje się krzywda", a na wczasy jedzie się tam gdzie się o tym samemu zdecyduje, a nie w miejsce wybrane nam bez naszej wiedzy i zgody przez np. radę zakładową. A to tylko jedna z różnic, która zwykła umykać osobom dającym wiarę post-bolszewickiej propagandzie, która z gangu brunatno-okultystycznych socjalistów usiłowała uczynić "prawicę". Najwyraźniej w przypadku m.in. Avengres sprawy mają się póki co inaczej mimo, że ich wieloletni lider zaliczył pod tym względem tzw. wypadek przy pracy.
-
Pamiętajmy, że ojczyzną superbohaterszczyzny są Stany Zjednoczone, gdzie często osoba wspominająca o dostępnym powszechnie (nie chcę użyć słowa bezpłatny, bo jak wiadomo bezpłatnych rzeczy nie ma) szkolnictwie, czy służbie zdrowia trafia od razu do wora z napisem "komunista" :).
Żeby nie było, że zupełnie nie na temat... "Miracleman" Moora pokazał, że droga od "przyjaznego superbohatera z sąsiedztwa" do aryjskiego blond pół-boga wcale nie jest specjalnie daleka...
-
Narodowy socjalizm miał się tak do socjalizmu, jak kultura fizyczna do kultury
W tego typu sytuacjach zazwyczaj najlepiej wkleić obrazek idealnie oddający sposób myślenia sporej części ludzi przyznających się do lewicowych sympatii ;) Nawimar też już o tym wspomniał.
(https://i.imgur.com/9c25C4s.jpg)
-
Zastąp słowo "socjalizm" na powyższym obrazu słowem "socjal" i mamy ilustrację wyborców "Lał and Dżastis".
-
Komiks superbohaterski - walka z dupy wziętymi problemami przy pomocy rozwiązań pochodzących również z tej części ciała.
-
Czyli laserow z d.....y :D
-
Słoną wodą? Hmm.... 🤔
Sprawa jest banalna, Thor wrąbuje wielki kanał a Czarodziejka jednym zaklęciem przemienia całą sól zawartą w wodzie w złoto. Do tego zboże lub ziemniaki, drożdże, kilka konstrukcji Tony Starka płomienie Human Torcha i już butelkujemy asgardzkiego Goldwassera na eksport, najlepiej do Badoonów bo oni jacyś tacy wiecznie wkur...rzeni. A tak po prawdzie to taka po prostu konwencja światów superbohaterskich nad którą jeżeli zaczniemy się zastanawiać to oczywiście nie ma ona kompletnie żadnego sensu, która stanowi że one właściwie nie różnią się od naszego.
-
A tak po prawdzie to taka po prostu konwencja światów superbohaterskich nad którą jeżeli zaczniemy się zastanawiać to oczywiście nie ma ona kompletnie żadnego sensu
Najciekawsze, że ten bezsens w ogóle nie przeszkadza dorosłym (rzekomo) ludziom o ugruntowanych konserwatywnych poglądach :D
-
Mnie też zawsze denerwuje jeszcze jedno. Że i w popkulturze i w komiksach bohaterowie latają do krajów trzeciego świata. Natykają się tam na biedę, głód i wojnę. Robią swój jeszcze większy bałagan, nic ich poza ich jednostkowym celem nie obchodzi, popłaczą czasem chwilę nad losem biednych sierotek. Potem wracają najczęściej do swoich mieszkań, najczęściej w NY, do normalnego świata i szybko zapominają o tamtych - do następnej rozwałki poza USA. A problemy zostają.
-
A tak z ciekawości - gdybyś był superbohaterem jakie konkretne działania byś podjął?
-
@UP
Już napisałem - budowałbym osiedla mieszkaniowe. Zależy jakie miałbym moce. Superman ma najłatwiej - jest superszybki, nadludzko silny, ma lasery z oczu do spawania. Mógłby wydobywać kamień z gór, topić piasek na szkło itd. Kilka razy widziałem też jak Flash na speedzie stawia różne budowle - mury czy coś tam. Zielona Latarnia ma swoje konstrukty - mógłby wszystkie maszyny stworzyć i budować. I tak dalej. Oczywiście Batman i Green Arrow jak mieli swoje majątki, to mieli najłatwiej.
W ogóle kiedyś w którymś Gigancie był taki komiks z Superkwękiem. Jeden zły naukowiec stworzył superłotra z materiałów budowlanych. I potem on walił w Donalda właśnie cegłami, cementem, prętami stalowymi itp. I taka idea we mnie zakiełkowała. I do dzisiaj myślę, że superbohater z takimi mocami, mógłby szerzyć dobro na całym swiecie.
Wczoraj wybuchło 3 tyś ton saletry amonowej w Bejrucie. Miasto jest w gruzach. Jak bardzo przydałby się taki ktoś do odbudowy. Albo chociaż Damage Control.
-
W komiksowej serii Injustice była pokazana fajna scena. Wonder Woman podleciała na jakąś republikę i obaliła rządzącego nią dyktatora. I oddała złoli pod osąd ludzi, po czym odleciała. W sumie podobna scena była w pierwszym filmie z Iron Manem, gdzie Tony Stark rozprawił się z terrorystami i zostawił ich do osądzenia miejscowym, po czym odleciał.
Co widzimy za wspólny mianownik, to pomoc oraz brak większej ingerencji. Superbohaterowie nie mają zapędów politycznych, dyktatorskich. Nie mieszają się w rządzenie. Oni po prostu pomagają, a resztę zostawiają do zrobienia ludziom. Nie budują mieszkań, nie kopią kanałów, bo nie taka ich rola. Po prostu walczą ze złem.
Wciąż w głowie mi świta pytanie. Czy gdyby superbohaterowie zaistnieli w naszych czasach, to wzięli by się za Putina, Kima z Korei Pn. i Łukaszenkę? Czy to nie zbyt wielka ingerencja w politykę? Gdzie jest granica? Ot mam supermoce i nagle lecę sobie do Korei, obalam wielkiego przywódce, sprawiam że globalizacja chłonie państwo, a ludzie zachwyceni tym przepychem, tą amerykanizacją pożerają ze smakiem Big Maki i kochają swojego wybawcę. Azjatki pchają mi się z wdzięczności do łóżka, a ja staję się jakimś... Bogiem.
-
Wciąż w głowie mi świta pytanie. Czy gdyby superbohaterowie zaistnieli w naszych czasach, to wzięli by się za Putina, Kima z Korei Pn. i Łukaszenkę?
Oczywiście przedtem nie spytaliby Rosjan i Białorusinów, czy chcą się pozbyć Putina i Łukaszenki. Po co pytać? Jeszcze usłyszeliby nie to co chcą :)
-
Aha - bo lepiej jak OMON bije demonstrantów na ulicach Mińska czy Moskwy? Przecież już w niedzielę Łukaszenka kolejny raz "wygra" wybory. Jakbym ja mógł coś zrobić, to bym z tym zrobił. Wystarczyłoby wlecieć do jego pałacu i zabrać dyktatora wraz z jego wierchuszką i zostawić na Borneo czy Kiribati. Zanim by wrócili, Cihanowska mogłaby obalić reżim.
BTW - czy to nie sam TK napisał taką swoją zrzynkę Death Note? O takim jednym facecie który uzyskał moc zabijania ludzi myślą i zaczął właśnie po nazwisku wycinac wszystkich złoli na świecie - przestępców, dyktatorów itp. "Po tygodniu wojska amerykańskie stały w Fenianie". ;) Mam to opowiadanie, ale nie w tej chwili bo wyniosłem część książek na strych, na czas remontu, więc nie pamiętam tytułu i autora dokładnie. Ale ta fabuła jest świetna.
@Adolf
Podobna scena była w "Nowej Granicy", jak WW wyzwalała niewolnice seksualne w Azji południowo-Wschodniej, a Superman czy tam Batman miał jakieś wąty. W ogóle Superman-hipokryta to już stary motyw, wymyślony przez Franka Milera 35 lat temu. Nie ma co robić, tylko Batmana ścigać.
-
Już napisałem - budowałbym osiedla mieszkaniowe.
A skąd głodni i biedni ludzie mieliby płacisz czynsz i rachunki za prąd w tych mieszkaniach?
-
Aha - bo lepiej jak OMON bije demonstrantów na ulicach Mińska czy Moskwy? Przecież już w niedzielę Łukaszenka kolejny raz "wygra" wybory. Jakbym ja mógł coś zrobić, to bym z tym zrobił. Wystarczyłoby wlecieć do jego pałacu i zabrać dyktatora wraz z jego wierchuszką i zostawić na Borneo czy Kiribati. Zanim by wrócili, Cihanowska mogłaby obalić reżim.
Spoko. Amerykanie też tak wlecieli do Iraku. Teraz kraj jest w kompletnej rozsypce, a mieszkańcy głęboko wdzięczni "wyzwolicielom".
-
O - w tym numerze Voyagera była polska odpowiedź na Death Note. ;) I TAAAK! Autorem "Ręce Pana Boga" był Tomasz Kołodziejczak. Niestety jego superhero nie zdobył rozgłosu. :) :D
http://www.encyklopediafantastyki.pl/index.php?title=Voyager_01_1991
(https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn%3AANd9GcQkiLjIBJz2BkXevJakWko1DRyGVcZX_Zq4aQ&usqp=CAU)
Death Note to było dobre podejście do zmieniania świata przy pomocy mocy. Przynajmniej na początku.
A skąd głodni i biedni ludzie mieliby płacisz czynsz i rachunki za prąd w tych mieszkaniach?
Najpierw załatwiłbym im mieszkania. Potem rozwiązał problem zasilania tych mieszkań, budując własną elektrownię. Potem zaczął szukać pomocy w znalezieniu im pracy, albo źródła utrzymania.
-
Przypomniał mi się jeszcze przypadek Atom Eve z Invincible - przeniosła się do Afryki, gdzie wspierała lokalną społeczność w ich problemach.
Dla kontrastu był też Dinosaurus, który w sposób dość kontrowersyjny, planował działania mające na celu poprawę dobrostanu ludzkiego.
-
Najpierw załatwiłbym im mieszkania. Potem rozwiązał problem zasilania tych mieszkań, budując własną elektrownię. Potem zaczął szukać pomocy w znalezieniu im pracy, albo źródła utrzymania.
Ja bym nie chciał by jakiś superhero pomagał mi szukać pracy - skoro jest superhero to ma możliwości żeby zapewnić mi wystarczający dopływ gotówki bym nie musiał pracować. Czemu mam tyrać latami za marne grosze, skoro supek może to wykonać bez pocenia się i ma z tego powodu grube miliardy gdyż trzęsie rynkiem?
-
Masz rację @misiokles. To jest pytanie - czy koncepcja dochodu gwarantowanego ma sens? Czy nie popsuje ludzi, lub gospodarki? Ale jak patrzę na ten ogrom biedy na świecie, to chciałbym żeby coś się zmieniło. Ktoś mający moc/możliwości, zmienił te wszystkie niesprawiedliwości. A tak na razie rządzą dranie i złodzieje i to jest smutne i jednocześnie przerażające.
-
To nie kwestia czy ma sens czy nie. Chodziło mi o pokazanie przykładu, że dobre intencje superbohaterów zawsze będą powodowały efekt domina i dodatnie sprzężenie zwrotne, co spowoduje efekt odwrotny do planowego. Co akurat komiksy superhero niejednokrotnie to pokazywały. Likwidacja głodu? Czemu nie? Ale część nakarmionych ludzi po zapełnieniu żołądka będzie miało chrapkę na więcej, dużo więcej. Co spowoduje że będą sięgać po lokalną władzę po trupach.
-
A to jest kolejny problem do rozwiązania - wzrost globalnej populacji. Jeśliby ograniczono chociaż głód, choroby i wojny, trzeba by się zabrać za to bo jedna planeta nas nie pomieści. I tu oczywiście jestem za ekspansją w Układ Słoneczny i resztę kosmosu. Skoro Liga Sprawiedliwości mogła zbudować bazę, na Księżycu, dlaczego nie całą kolonię od razu? Skoro Iluminaci znaleźli Planetę dla Hulka, czemu by nie zacząć na podobną wysyłać Kolonistów?
-
Wciąż w głowie mi świta pytanie. Czy gdyby superbohaterowie zaistnieli w naszych czasach, to wzięli by się za Putina, Kima z Korei Pn. i Łukaszenkę? Czy to nie zbyt wielka ingerencja w politykę? Gdzie jest granica? Ot mam supermoce i nagle lecę sobie do Korei, obalam wielkiego przywódce, sprawiam że globalizacja chłonie państwo, a ludzie zachwyceni tym przepychem, tą amerykanizacją pożerają ze smakiem Big Maki i kochają swojego wybawcę. Azjatki pchają mi się z wdzięczności do łóżka, a ja staję się jakimś... Bogiem.
Ale było już trochę prób pokazania jakby wyglądała rzeczywistość superbohaterów gdyby istnieli w realnym świecie a nie politycznej próżni i gdyby interesowali się czymś więcej niż tylko szukaniem sparring partnera: Strażnicy, Czerwony Syn, Powrót Mrocznego Rycerza...
-
Chyba narodowego.
Jakby nie patrzeć też socjalizm.
A tak z ciekawości - gdybyś był superbohaterem jakie konkretne działania byś podjął?
Zadałem sobie to pytanie i wyszło mi, że byłbym odpowiednikiem superłotra. 8)
-
Ciekawy temat. Można przyjąć, że superbohaterowie nie mają zbyt wiele czasu na rozwiązywanie problemów zwykłych ludzi, bo zajmują się rozwiązywaniem swoich problemów (które de facto też są problemami zwykłych ludzi), czyli ratują świat przed inwazjami kosmitów, łapią superprzestępców itp. Ponadto ich świat (w DC i Marvelu) generalnie przypomina nasz. Więc wojny nadal się toczą, ludzie głodują, a u władzy są kłamliwe kutwy. Taka to konwencja.
W innym przypadku mogliby zostać na legalu przywódcami państw (skoro ludzie wybierają aktorów, biznesmenów czy komików na prezydentów, to tym bardziej wybraliby superbohaterów - tak jak to widać w Przypowieści z Silver Surferem). I zmienialiby świat w garniaku, a nie w majtasach na kalesonach. Ale kto by to czytał? No dobra, Ex Machina - polecam.
-
@UP
O widzisz. Są opowieści, które inaczej podchodzą do tematu. Mnie tylko smuci i już drażni ten nieustanny status quo w Marvelu i DC. No dobra - to ma być nasz, normalny świat. Tylko w takim razie, niech scenarzyści stonują trochę wypowiedzi herosów. Batman chce zwalczyć całe zło chociaż w Gotham, Tony Stark to Człowiek Jutra a Red Richards jest supergeniuszem. I człowiek czyta te komiksy, widzi jakie np. te postacie mają środki i możliwości ale nie robią oczywistych i łatwych dla nich rzeczy poprawiających sytuację ogólną.
-
Polecam run Millara w Authority- jest podejmowanie realnych decyzji dotyczących sytuacji na świecie przez bohaterów oraz reakcja mocarstw na ich działania.
-
W realnym świecie superbohaterowie idealni prędzej czy później zostaliby zamknięci lub zlikwidowani, ewentualnie przyłączyliby się do rządzących sitw...
-
Taka to konwencja.
Tłumaczenie głupot i infantylizmów jakąś "konwencją" nie jest najlepszym usprawiedliwieniem dla jarania się tymi głupotami.
ludzie wybierają aktorów, biznesmenów czy komików na prezydentów
Zwłaszcza komików. Znamy z autopsji, nie?
-
Proponuje obejrzeć serial Chłopaki (The Boys), tam jest chyba najbardziej realna odpowiedź na to jak zachowaliby się superbohaterowie, jeśli istnieliby w rzeczywistym świecie. Lub sięgnąć po komiks, choć akcenty rozkładają się inaczej względem serialu. Superbohaterowie byli by po prostu współczesnymi celebrytami i to chyba wystarcza za odpowiedź.
-
Temat jest też poruszony przez Gartha Ennisa w Pro. Komiks trochę już zapomniany, a dotyka tego, o czym tu rozprawiamy.
Jest tam nawet scena, gdzie prostytutka obdarzona SH mocami napotyka bandę Avengersów, czy innych takich, i pyta ich wprost: "Gdzie byliście 11/9, kiedy te dranie zaatakowały WTC?". Gościu w stylówie Supermana po chwili zadumy odpowiada" "Hmm... Czy to nie było wtedy, gdy walczyliśmy z Turboreduktorem?" (czy innym takim - piszę teraz z pamięci).
Tak więc GE już dwie dekady temu zadawał sobie podobne pytania i nawet zrobił na ich bazie komiks :)
A co zwykły szary człowiek zrobiłby z otrzymanymi mocami, to widać właśnie w fabule Pro.
I ten przykład skłania mnie do wniosku, że do pozostania superbohaterem trzeba mieć jeszcze odpowiednią podbudowę psychiczną. Analogią może być bogactwo, gdzie masa ludzi nieprzygotowanych na nagłe otrzymanie ogromnych pieniędzy głupieje i albo je traci, albo odpływa swoim życiem od rzeczywistości, zadowalając się często sławą i blaskiem fleszy. Czyli tak jak napisał michał81 - w dużej mierze celebryctwem.
-
Jakby istniały supermoce to cały świat w moment poszedłby się kochać :) Przecież to byłby bardzo mały procent ludzi którzy po otrzymaniu mocy chcieliby coś ratować. Debili za to nie brakuje ;D
-
Jakby istniały supermoce to cały świat w moment poszedłby się kochać :) Przecież to byłby bardzo mały procent ludzi którzy po otrzymaniu mocy chcieliby coś ratować. Debili za to nie brakuje ;D
Szkoda więc, że nie dostaliśmy polskiej wersji Earth X Saga.
-
@UP
O widzisz. Są opowieści, które inaczej podchodzą do tematu. Mnie tylko smuci i już drażni ten nieustanny status quo w Marvelu i DC. No dobra - to ma być nasz, normalny świat. Tylko w takim razie, niech scenarzyści stonują trochę wypowiedzi herosów. Batman chce zwalczyć całe zło chociaż w Gotham, Tony Stark to Człowiek Jutra a Red Richards jest supergeniuszem. I człowiek czyta te komiksy, widzi jakie np. te postacie mają środki i możliwości ale nie robią oczywistych i łatwych dla nich rzeczy poprawiających sytuację ogólną.
Być może, Bazyliszku, jak wiele osób przed Tobą (także z tego forum), po prostu po okresie fascynacji superherosami zaczynasz już dostrzegać pewne niedociągnięcia tej konwencji i nie patrzysz na nią już tak bezkrytycznie jak dawniej. To częsty proces :)
To może być impulsem do rozszerzenia poszukiwań na różne amerykańskie non-super-hero albo frankofony... Na początek polecałbym np. "Usagiego Yojimbo", "Bernarda Prince'a" albo takiego "Blueberry'ego"...
A wracając do tematu, wygrzebałem pod tym adresem (http://generaleclectic123.blogspot.com/2010/08/marvelous-tales-remembering-mark.html) filmik ze ś.p. Markiem Gruenwaldem, redaktorem Marvela, który wypowiada się m.in. o przedmiocie naszej dyskusji. Niestety jakość nie najlepsza.
-
Ale też bywa, że spora część czytelników komiksów superhero taką próbę 'rozwiązywania problemów przez superbohaterów' zwyczajnie nie zauważy, przeoczy, gdyż do tego potrzebna jest pewna wiedza o otaczającym świecie i regułach nim rządzącym. Gdyż wynalezienie leku na raka nie uzdrowi ludzkości ot tak, to myślenie dość pobożne i dziecinne.
-
No i tak jak pisałem - opozycjonistka wygrała wybory na Białorusi, ale Łukaszenka brutalnie tłumi demonstracje. Gdyby istniał Superman, mógłby podlecieć i tak jak kiedyś w komiksie z Hitlerem, zabrać Łukaszenkę i odstawić go do Trybunału.
(https://qph.fs.quoracdn.net/main-qimg-528b60c2157d76592fd84d968015c059)
-
Wszystko byłoby proste, gdyby nie powiązania polityczne i gospodarcze. Pisał zresztą o tym A. Sutton w serii "Wall Street and...", np. "Wall Street and the Rise of Hitler" czy "Wall Street and the Bolshevik Revolution", nie mówiąc o "The Best Enemy Money Can Buy".
-
W kwestii nacisków ze strony herosów i heroiny na różne dyktatury, a raczej jego braku, bądź bardziej subtelne sygnały w ich kierunku przypomina mi się JLA: Superpower. Mark Antaeus, heros wykreowany na potrzeby historyjki próbował na własną rękę rozwiązać problem jakiegoś egzotycznego państewka trawionego wojną i dyktaturą.
Obalenie a właściwej należałoby powiedzieć zabicie zamordysty, doprowadziło do zaostrzonych, wewnętrznych walk o władze, wykwitu ataków terrorystycznych i potężnego załamania gospodarki.
Fajnie i może by było jakby poza obiciem rył Darkseidowi i Thanosowi herosi częściej interesowaliby się dyktatorami bliższym naszym realiom, ale raz, że ostateczne rozwiązanie jakiegokolwiek problemu raczej kłóci się z sensem telenoweli super bohaterskiej, gdzie po prostu z powodów wydawniczych historia musi trwać.
Dwa, do tych problemów przecież, nie raz nie dwa były wyjaśnienia "in universe", pokazywano co by było gdy ten, czy tamten heros próbował rozwiązać problem zła ostatecznie jak choćby w znanym "Injustice". Na logikę herosi, którzy samozwańczo utytułowali się strażnikami porządku i prawa już działają mocno na granicy prawa, gdyby jeszcze zaczęli sobie od tak decydować o przyszłości politycznej, gospodarczej świata to doszłoby do otwartej wojny między nadludźmi a ONZ, USA, Rosją i całą resztą.
Przyjmując zasady konwencji ma to ręce i nogi, patrząc już na mniejszą skalę np. w kwestii takiego Batmana, który działa bezprawnie, ale zachowując granice połamie bandziora, ale nie zabije.
Gdyby herosi na bieżąco poza bitką z ikonicznymi już złoczyńcami zajmowali się wszystkimi, prawdziwymi problemami naszego świata bardzo szybko zmieniłoby się to w groteskę, zresztą, prawdę mówiąc, i tak momentami w to popadają z takimi a nie innym nakreślonymi granicami.
Dlaczego? Odpowiedz jest banalna. Granice tematyki są już i tak ustalone przez obecny konsensus w materii społecznej, politycznej i ekonomicznej. Np. taki Supek na bieżąco może i rozwiązywać sobie problemy z Koreą Północną, bliskim wschodem, ale Chin już nie tknie, pomimo tego, że na standardy białego człowieka zachodu to nie jest przyjazny dla ludzi kraj. Mało tego, Chiny mają nawet swoje własnego odpowiednika Supka in universe. Wystarczy wyggoglowac, kim jest Kong Kenan.
Zachodowi na razie nie na rękę i portfel kłócić się z chińskim Kubusiem Puchatkiem, to wiadomo.
Pewne kwestie już i tak wyglądają tak na siłę, że terroryści z Syrii zasługują na obicie pysków, ale Chińskie władze gnębiące protestujących w sprawie Hongkongu nie. Dalsze grzebanie w polityce wyglądałoby jeszcze koszmarniej obłudnie, także ja w pewnym sensie jestem zadowolony, że jest jak jest.
-
Na logikę herosi, którzy samozwańczo utytułowali się strażnikami porządku i prawa już działają mocno na granicy prawa, gdyby jeszcze zaczęli sobie od tak decydować o przyszłości politycznej, gospodarczej świata to doszłoby do otwartej wojny między nadludźmi a ONZ, USA, Rosją i całą resztą.
I właśnie dlatego mamy Projekt Cadmus, Amandę Waller i Sucide Squad. :) To jest właśnie obrona tego status quo przez scenarzystów. Pokazują nam, że jeśliby tylko herosi coś zmienili w obecnym porządku, to zaraz ziszcza się najgorszy możliwy scenariusz - vide Emperor Stark, Injustice czy Flashpoint. Bo jakby pokazali że można by coś naprawić, uderzyli by w ciepłe, dobre samopoczucie swoich korporacyjnych bossów. Tak jak Potężna Thor nie może pokonać Roxxonu, bo korporacjonizm niszczący świat, jest dobry dla kliki trzymającej władzę. To mi się nie podoba - że nie jest pokazana dobra zmiana, która z pewnością jest możliwa. Nasz przykład jest najlepszy - obalenie Jaruzelskiego doprowadziło do wolnej Polski, która zaczęła się bogacić, weszła do NATO i UE. Z drugiej strony cała Grupa Wyszehradzka Rumunia i Bułgaria, ale również Francja czy Hiszpania ma obecnie problemy z demokracją. Jednak chyba obecny stan jest lepszy niż zimno wojenna rzeczywistość lat 80-tych. Gdzie nawet Frank Miller nie przewidział upadku ZSRR.
Nie jestem też oczywiście za Ligą Lordów, która zaprowadza porządek i światowy pokój rządami silnej ręki. Ale ta linia fabularna i walka z prezydentem Luthorem i Cadmusem, pokazana w JL TAS mi się podobała.
-
Ten temat ma równie dużo sensu co druga dziura wiadomo gdzie i w sam raz pasuje do nastoletnich przemyśleń jego założyciela. Zagadnienie jest banalne, taka jest konwencja superbohaterowie nie rozwiązują problemów ludzkości, bo czytelnik ma przekładać świat komiksowy na ten rzeczywisty, ażeby to działało różnic musi być możliwie jak najmniej nawet jeżeli jest to absurdalnie głupie (a komiks superbohaterski już u samej swojej podstawy jest absurdalny). W większości wypadków artyści tworzący komiks umieszczają w scenariuszach rzeczywistych polityków, albo przynajmniej tworzą ich tak aby jednoznacznie kojarzyli się z oryginałami, nawet status quo różnych państw jest z reguły identyczne z tym, które znamy z telewizorów (oczywiście, z wyjątkiem tego, że na mapach komiksowych uniwersów, zawsze istnieje kilka państw więcej, z reguły będących siedzibami jakichś złoli i umieszczonych "na wyspie na Pacyfiku" lub "gdzieś w Europie Wschodniej"). Jakieś poważniejsze próby przedstawienia wpływu nad-istot na życie całych społeczeństw mają z reguły miejsce w elseworldowych miniseriach. Widzę temat Afryki został wycięty, może i lepiej. Powody dzięki którym Afryka wygląda jak wygląda są lub raczej powinny być oczywiste dla wszystkich i są na tyle nieprzyjemne dla wszystkich, że twórcy dosyć starannie omijają ten temat najczęściej ograniczając się do dosyć wygodnego patentu, że ktoś, gdzieś, kiedyś poleciał do Afryki pomagać i przez jakiś czas go nie będzie.
-
Na początku mnie po prostu kolejny raz to uderzyło, przy czytaniu Krucjaty Nieskończoności, jak herosi są nie dość że zajęci abstrakcyjnymi problemami, to jeszcze nie podoba im się jak ktoś naprawdę coś zmienia, eliminując np. wszystkie wojny. Przez co de facto bronią interesu amerykańskich koncernów zbrojeniowych. A potem doszła jeszcze kwestia tego, że twórcy usprawiedliwiają taką postawę, tworząc głównie najgorsze możliwości, jeśli superhero by zainterweniowali w prawdziwym świecie. Potem to moderator to wyciął na nowy temat, a nie ja.
Dwie wycięte strony o Afryce pokazuje, że brakuje na forum skasowanego tematu o Polityce, gospodarce i społeczeństwie, który jak widać jest pożądany przez część forumowiczów. Afryka wygląda, tak jak wygląda, bo kosmici odcięli Nil od Jeziora Tanganika wielkim laserem, co było pokazane w jednym Komiksie Gigancie.
-
OOO - 3 tom Batman Metal i jest retrospekcja jak Zielone Latarnie odbudowują Coast City (pewnie po tym jak je Cyborg Superman zniszczył). Czyli można. I wystarczyłoby gdyby zbudowano mieszkania dla wszystkich potrzebujących a nie odbudowywać nierówności jakie były wcześniej.
-
A Ty znowu z tymi mieszkaniami. Już wystarczy, że w Chinach budują miasta widma, żeby tylko uciec od recesji.
Zrozum, że tak się nie da. Czasy licealnego naprawiania świata bez orientacji w jego prawidłach już chyba za nami???
Gdyby taki Supek czy inny wybudował mieszkania ludziom w jakimś biednym kraju, rząd tego kraju ostarżyłby ojczyznę supebohatera o bezprawną ingerencję w jego prawo do samostanowienia o sobie. To są kwestie polityki i gospodarki, a nad tym wszystkim góruje posiadanie władzy, która takimi działaniami może poczuć się zagrożona. I zaraz Supek czy inna Latarnia miałby na głowie zażegnanie konfliktu międzynarodowego. Tego chcesz? To już lepiej niech walczy z Multiduplikatorem, a ludzie muszą się ogarnąć sami, bo jak wyskoczy na inną ziemię, to zostaną jak bezradne dzieci.
-
Dlaczego trykoty mają być w sumie na bieżąco od rozwiązywania takich problemów? Przecież poza ideą super-mocy to DC, Marvel mają normalne organy z naszego świata od takich przedsięwzięć.
To też kwestia normalnego biznesu. Serio ktoś myśli, że taki Stark czy Wayne by budowali wieżowce w środku Afganistanu nie patrząc w ogóle na to czy to rentowne i ryzykowaliby tym samym istnienie całych firm, z których zresztą czerpią technologie do swoich krucjat?
W ogóle założę się, że gdyby metaludzie żyli w prawdziwej rzeczywistości politycznej wcześniej czy później zostaliby na 100% zaatakowani w taki czy inny sposób przez zarówno lewicę jak i prawice, że wszystko robią do czterech liter.
Lewica dowaliłby się, że samo ich istnienie to tak naprawdę fundament pod kolejną opresyjną formę ucisku biednych warstw społecznych, bo "Chamy się formują w organizację jak jakiś kościół, giełdowcy. Będą rządzić nami biedakami i dyktować normy. Jak mogą śmieć" Domagali by się, żeby Wayne rozdał za bezcen to co ma, Supek spadał na swoją planetę, bo przypomina biedak ubermenscha.
"Te historie i te ikoniczne postacie to wciąż marzenia białych supremacjonistów w ich wyścigu rasowym. Wydaje mi się, że w rzeczywistości można zbudować dobry argument, iż Narodziny narodu w reżyserii D.W. Griffitha (film z 1915 roku, po latach uznawany co prawda za jedno z najważniejszych dzieł X Muzy, ale wciąż budzący kontrowersje m.in. z uwagi na gloryfikowanie Ku Klux Klanu i białej rasy - przyp. aut.) to pierwsza amerykańska produkcja superbohaterska i prawdziwy początek wszystkich tych peleryn i masek. "
Tak rzecze Alan Moore. Nie mam problemu z wyobrażeniem sobie jak kolektywnie lewica przyjmuje taki pogląd za ten słuszny.
Prawica by pewnie poleciała bardziej w klimaty fałszywych bogów, uderzających w tego Boga i oburzeniem, że mają tam też silne babeczki. W końcu Korwin powiedział wyraźnie "Women are 'smaller, weaker, less intelligent".
Tak naprawdę biedne trykoty nie zadowoliłby żadnej ze stron. Dlatego dajmy spokój im z tymi mieszkaniami, gospodarka i niech się dalej chłopaki i dziewczyny okładają z Darkseidami i innym Thanosami ;)
-
Tak naprawdę biedne trykoty nie zadowoliłby żadnej ze stron. Dlatego dajmy spokój im z tymi mieszkaniami, gospodarka i niech się dalej chłopaki i dziewczyny okładają z Darkseidami i innym Thanosami ;)
So say we all :)
-
Superhero to w ogóle jest prawicowa koncepcja, żeby nie powiedzieć alt-prawicowa. Może dlatego cieszy się takim powodzeniem na tym prawicowym forum :)
Po pierwsze superbohaterowie nie działają w ramach obowiązującego porządku prawnego, tylko obok niego. Uzurpują sobie prawo do wyręczania państwa i społeczeństwa w rozwiązywaniu problemów. Mają w nosie obowiązujące przepisy, procedury, nie wierzą w wydolność systemu, więc biorą sprawy we własne ręce i sami wymierzają sprawiedliwość (w czyim imieniu?). Ci "nadludzie" uważają bowiem "zwykłych" ludzi za bezwolnych idiotów, którzy sami o siebie nie potrafią zadbać i którymi trzeba ręcznie sterować. Superbohaterowie są więc zaprzeczeniem idei demokracji.
Po drugie, superbohaterowie są emanacją typowego dla faszyzmu kultu siły. Oni nie tylko uważają się za lepszych, ale faktycznie są "lepsi" - dysponują bowiem siłą, by narzucać innym swoją wolę i swoją wizję świata. Z nikim nie muszą się liczyć. To oni decydują co jest dobre, a co złe, kto ma rację, a kogo należy się pozbyć.
Zresztą na pewno czytaliście niejeden artykuł na ten temat, więc co ja Wam będę tłumaczył :)
;) Ok, łykam przynęte i podbijam ;D Koncepcja herosów jest w ogóle prawicowa, bo cechy takie jak odwaga, siła, indywidualizm, samotna walka o ideały i cały etos boheterski sa z gruntu prawicowe :)
Natomiast koncepcja supervilliana ma wiele z lewicowości ;) Chociażby w tępym uporze z jakim łotrzy próbują podbić świat (ew. ograbić/zniszczyć/przerobić na własną modłę), za każdym razem ponosząc klęskę, a jednocześnie głęboko wierząc we własną wyższość. Nawet tzw geniusze zbrodni są w tym zaślepieniu zwyczajnie głupi, co przywodzi na myśl słowa prof. Wolniewicza ("Pośród wielu ujemnych cech lewactwa najbardziej wydatną jest głupota").;) Inną typową cechą, superlewaka, wróć!, superłotra jest nie liczenie się z ofiarami i całkowita pogarda dla życia zwykłych ludzi, w trakcie realizacji swoich utopijnych planów :'(
Klasyczna ilustracja tego archetypu jest w opowiastce ojca konwencji super-hero Stana Lee pt. Parable. Pouczająca historia o tym jak techno-bożek z kosmosu przybył na ziemie aby pożreć jej zasoby (czyli typowo, po socjalistycznemu wyciągać łapę po cudze;). Ale najpierw ogłosił swój manifest pt.: "róbta co chceta!", w ten postepowy sposób "wyzwolił" ludzkość z moralnych ograniczeń tradycyjnego tfu! społeczeństwa. Wywołał kulturową rewolucje, powodując chaos, przemoc, zniszczenie. Tą marksistowską metodą rozwalił społeczeństwo od środka żerując na najniższych ludzkich instynktach ("przyjemnosc jest wszystkim" - brzmi niepokojąco podobnie do haseł dzisiejszych progresywnych ;).
Po drugiej stronie stanął oczywiście idealista SilverSurfer, sam przeciw wszystkim, poświęcił się, zwyciężył a na koniec nawet zgodził sie na łatkę "faszysty" na zgromadzeniu ONZ ("będziecie stali w mojej obecności!") żeby ocalić homo galacticus przed nim samym. A na koniec po prawacku odleciał w str. zachodzacego słońca. Kurtyna. ;)
-
Jest wyraźna scena jak Latarnie odbudowują Coast City i do niej się odnoszę. John dopracowuje centrum kultury, a Guy Gardner stawia sobie bar na plaży. Przy okazji mogliby zbudować więcej bloków mieszkalnych, bo na pewno przedtem byli bezdomni w Coast City, bo niestety są w każdym większym amerykańskim mieście. Zresztą na świecie jest podobnie.
I od razu rzucacie się w skrajności, jak z tym Afganistanem. A przecież np. Bruce naprawdę chce walczyć ze złem i uczynić życie ludzi lepszym. Moim zdaniem gdyby jego fundacja budowała niskokosztowe mieszkania, zdziałałby więcej dobrego niż np. przez Batman Incorporated.
-
Jest wyraźna scena jak Latarnie odbudowują Coast City i do niej się odnoszę. John dopracowuje centrum kultury, a Guy Gardner stawia sobie bar na plaży. Przy okazji mogliby zbudować więcej bloków mieszkalnych, bo na pewno przedtem byli bezdomni w Coast City, bo niestety są w każdym większym amerykańskim mieście. Zresztą na świecie jest podobnie.
I od razu rzucacie się w skrajności, jak z tym Afganistanem. A przecież np. Bruce naprawdę chce walczyć ze złem i uczynić życie ludzi lepszym. Moim zdaniem gdyby jego fundacja budowała niskokosztowe mieszkania, zdziałałby więcej dobrego niż np. przez Batman Incorporated.
Scenarzysta pewnie myślał jak Ty. Jednak uściślijmy sobie to budowanie mieszkań. Zielone Latarnie żeby zbudować takie mieszkania, to najpierw potrzebowałyby materiałów. A ich pierścienie nie mają magicznej mocy i nie potrafią ich wytworzyć. Jednak dopowiedzmy sobie, że Wayne im załatwił materiały za parę milionów i se budowali. Ale jak to? Mają pozwolenie na budowę? Akty własności ziemi? To se mogą tak byle gdzie stawiać bary? Prawda jest taka, że jak miasto zostało zniszczone, to lepiej wziąć ocalałych ludzi jako uchodźców na Oa niż nielegalnie ingerować w infrastrukturę.
-
;) Ok, łykam przynęte i podbijam ;D Koncepcja herosów jest w ogóle prawicowa, bo cechy takie jak odwaga, siła, indywidualizm, samotna walka o ideały i cały etos boheterski sa z gruntu prawicowe :)
Natomiast koncepcja supervilliana ma wiele z lewicowości ;) Chociażby w tępym uporze z jakim łotrzy próbują podbić świat (ew. ograbić/zniszczyć/przerobić na własną modłę), za każdym razem ponosząc klęskę, a jednocześnie głęboko wierząc we własną wyższość. Nawet tzw geniusze zbrodni są w tym zaślepieniu zwyczajnie głupi, co przywodzi na myśl słowa prof. Wolniewicza ("Pośród wielu ujemnych cech lewactwa najbardziej wydatną jest głupota").;) Inną typową cechą, superlewaka, wróć!, superłotra jest nie liczenie się z ofiarami i całkowita pogarda dla życia zwykłych ludzi, w trakcie realizacji swoich utopijnych planów :'(
Klasyczna ilustracja tego archetypu jest w opowiastce ojca konwencji super-hero Stana Lee pt. Parable. Pouczająca historia o tym jak techno-bożek z kosmosu przybył na ziemie aby pożreć jej zasoby (czyli typowo, po socjalistycznemu wyciągać łapę po cudze;). Ale najpierw ogłosił swój manifest pt.: "róbta co chceta!", w ten postepowy sposób "wyzwolił" ludzkość z moralnych ograniczeń tradycyjnego tfu! społeczeństwa. Wywołał kulturową rewolucje, powodując chaos, przemoc, zniszczenie. Tą marksistowską metodą rozwalił społeczeństwo od środka żerując na najniższych ludzkich instynktach ("przyjemnosc jest wszystkim" - brzmi niepokojąco podobnie do haseł dzisiejszych progresywnych ;).
Po drugiej stronie stanął oczywiście idealista SilverSurfer, sam przeciw wszystkim, poświęcił się, zwyciężył a na koniec nawet zgodził sie na łatkę "faszysty" na zgromadzeniu ONZ ("będziecie stali w mojej obecności!") żeby ocalić homo galacticus przed nim samym. A na koniec po prawacku odleciał w str. zachodzacego słońca. Kurtyna. ;)
Dalej będę się upierał, że konwencja sh jest równie nie pod rączkę z prawicą i lewicą.
Przede wszystkim mamy do czynienia z koncepcją nadczłowieka, który narusza tradycyjny porządek prawny - sąd, policja, prokuratora. Same jego działanie jest dowodem na to, że ten system jest na tyle niewydolny, że potrzebuje garstki samozwańców. Ba może kompromitować nawet ten system w oczach społeczeństwa i to niezależnie nawet od tego, że przecież wszelkiej maści trykociarze wyrażają się wobec uczciwych gliniarzy z szacunkiem.
Samozwańcy mogą doprowadzić do tego, że nastanie konkurencja dla filarów pewnych tradycji jak religia. Jasne, że można to podczepić pod "wysłańców siły wyższej" ale jakoś mi się to nie klei z uwagi na wyraźnie własną mitologiczną, nawet boską otoczkę tych postaci.
Nie wspomnę, że część z superludków to postaci wyraźnie z tradycji pogańskich dla chrześcijaństwa jak Thor, Wonder Woman, Hercules albo jawnie korzystające z magii- wszyscy wiemy co chrześcijaństwo będące filarem prawicowości mówi na temat takich rzeczy. Nie wierzę w sytuację w której kościół nie zwraca się wrogo do tych postaci, jako pewnej konkurencji, fałszywych bogów.
Chyba tylko zstąpienie One Above Alla, który by wyjaśnił co i jak, przekonało by kościelne struktury a to i tak przy założeniu, że nie uznaliby tego za fałszywe objawienie, żarcik diabła.
Gadaniem o indywidualności, przecież wycierają sobie gęby lewicowi bojówkarze- vide "jesteś inny niż przyjęte normy, tradycje" .
Zasadniczo też zgadzam się co do tego, że lewica to często furiaci idący za szalonym pomysłami nie do zrealizowania, które przepłacane są krwią milionów. Należy pamiętać o tym szczególnie dzisiaj jak się spojrzy na pewne wydarzenia- nawet nie będę zaczynał tego tematu, żeby nie zrobić kolejnego potężnego off topu-ale czy to są cechy przypisane tylko im?
Iwan IV Groźny i Leopold II to byli przedstawiciele monarchii czyli idei niezbyt lewicowej, a byli takimi samymi szujami jak Che Guvera, Mao, Stalin czy Pol Pot.
Bardziej bym powiedział, że cechą komiksowych złoczyńców analogiczną do zła z naszego świata jest przede wszystkim fanatyzm niezależnie od wyzwanych poglądów. Tymczasem takiego Batmana czy Spider-mana odróżnia od nich silny kręgosłup moralny, nie popadają w ekstremizm, posiadają wyznaczone granice. Jest służenie idei, ale z uwzględnieniem ludzi na piedestale. Cel u nich nie uświęca środków. Przynajmniej ja to tak odbieram.
Imo to najważniejsza cecha oddzielająca bohatera od złoczyńcy. To dlatego np. Anakin zmienia się w Vadera bo popada w radykalizm nie bacząc na koszta.
Co do "Przypowieści" Moebiusa i Stana Lee to był kawałek naprawdę dobrego komiksu.
-
;) Ok, łykam przynęte i podbijam ;D Koncepcja herosów jest w ogóle prawicowa, bo cechy takie jak odwaga, siła, indywidualizm, samotna walka o ideały i cały etos boheterski sa z gruntu prawicowe :)
Ok, łykam przynęte i podbijam! Toż to oczywiste, że koncepcja herosów jest z gruntu lewacka, bo takie cechy jak odwaga, siła, indywidualizm, walka o ideały, walka w obronie słabszych, chęć pomocy tym którzy sobie nie radzą, chęć pomocy poszkodowanym przez los, chęć pomocy tym którzy sami się bronić nie mogę i cały bohaterski etos, całe utopijne myślenie, że zło da się wyplenić i wszyscy mogą być szczęśliwi są z gruntu lewackie.
Natomiast koncepcja supervilliana ma wiele z lewicowości ;) Chociażby w tępym uporze z jakim łotrzy próbują podbić świat (ew. ograbić/zniszczyć/przerobić na własną modłę), za każdym razem ponosząc klęskę, a jednocześnie głęboko wierząc we własną wyższość. Nawet tzw geniusze zbrodni są w tym zaślepieniu zwyczajnie głupi, co przywodzi na myśl słowa prof. Wolniewicza ("Pośród wielu ujemnych cech lewactwa najbardziej wydatną jest głupota").;) Inną typową cechą, superlewaka, wróć!, superłotra jest nie liczenie się z ofiarami i całkowita pogarda dla życia zwykłych ludzi, w trakcie realizacji swoich utopijnych planów :'(
Natomiast koncepcja złola ma wiele z prawicowości, czyli, dbamy tylko o siebie, o swoje dobro, o swoją władzę, narzucamy innym wszystko siłą. Nie bez kozery przyjęło się, że pośród wielu ujemnych cech prawactwa najbardziej wydatną jest hipokryzja. I głupota. Inną typową cechą, superprawaka, supernaziola, wróć!, superłotra jest nie liczenie się z ofiarami i całkowita pogarda dla życia zwykłych ludzi, w trakcie realizacji swoich utopijnych planów.
-
A ja tam uważam, że ile osób się wypowiadających tym tyle definicji lewackości/prawackości :)
-
Imo to najważniejsza cecha oddzielająca bohatera od złoczyńcy. To dlatego np. Anakin zmienia się w Vadera bo popada w radykalizm nie bacząc na koszta.
Oglądałeś Ty w ogóle "Gwiezdne Wojny"???
-
Toż to oczywiste, że koncepcja herosów jest z gruntu lewacka, bo takie cechy jak odwaga, siła, indywidualizm, walka o ideały, walka w obronie słabszych, chęć pomocy tym którzy sobie nie radzą, chęć pomocy poszkodowanym przez los, chęć pomocy tym którzy sami się bronić nie mogę i cały bohaterski etos, całe utopijne myślenie, że zło da się wyplenić i wszyscy mogą być szczęśliwi są z gruntu lewackie.
To jest wypisz wymaluj etos rycerski. Bazujący na silnej podbudowie religijnej. Zniknął wraz z rozwojem broni palnej i "demokratyzacją" wojny.
Problemem dzisiejszej tzw. "lewicy" jest fakt iż nie jest ona już lewicą. Program lewicowy - czyt. socjalny (albo wręcz socjalistyczny) został przejęty przez partie, które z lewicą oficjalnie nie chcą mieć nic wspólnego. W efekcie lewicy pozostało albo przyłączyć się do tzw. "prawicy" i realizować swój program pod jej szyldem albo przejść na pozycje partyzanckie spod znaku lewactwa. I to właśnie się stało. Zamiast walczyć o prawa socjalne dla najsłabszych dzisiejsza tzw. "lewica" (czyli de facto lewactwo) zajęła się kolejną próbą wywracania społeczeństwa do góry nogami i wdrażaniem kolejnej utopii. Skończy się pewnie jak zwykle.
-
No to ja też podbijam i napiszę coś odwrotnego niż poprzednio. Superbohaterowie są lewicowi a jeśli idą na układy z prawicą to albo źle się to dla nich kończy albo staje się skazą na ich wizerunku.
W Strażnikach superbohaterowie poddają się władzy prawicowego Nixona (lub znikają ze sceny), mordują w Wietnamie a świat w tej wizji schodzi na skraj przepaści.
W Powrocie Mrocznego Rycerza Superman wspiera prawicowego Reagana i musi dostać za to w kubek od Batmana.
Sipder-Man popiera lewicowego Obamę i... nic. Wszystko fajnie, gra gitara.
-
No to ja też podbijam i napiszę coś odwrotnego niż poprzednio. Superbohaterowie są lewicowi a jeśli idą na układy z prawicą to albo źle się to dla nich kończy albo staje się skazą na ich wizerunku.
W Strażnikach superbohaterowie poddają się władzy prawicowego Nixona (lub znikają ze sceny), mordują w Wietnamie a świat w tej wizji schodzi na skraj przepaści.
W Powrocie Mrocznego Rycerza Superman wspiera prawicowego Reagana i musi dostać za to w kubek od Batmana.
Sipder-Man popiera lewicowego Obamę i... nic. Wszystko fajnie, gra gitara.
No i w Legends prezydent reagan nie za przyjemny jest dla bohaterów. ;)
-
Zamiast walczyć o prawa socjalne dla najsłabszych dzisiejsza tzw. "lewica" (czyli de facto lewactwo) zajęła się kolejną próbą wywracania społeczeństwa do góry nogami i wdrażaniem kolejnej utopii. Skończy się pewnie jak zwykle.
Lewica nigdy nie walczyła o "prawa socjalne dla najsłabszych" (czyli jałmużnę dla wykluczonych), tylko o godne warunki pracy dla wszystkich i sprawiedliwą dystrybucję dobr, tak żeby nie było wykluczonych potrzebujących jałmużny. Rozdawanie ochłapów z pańskiego stołu (czyli działalność charytatywna) to domena prawicy. Podobnie jak budowa utopii opartej na wyimaginowanej wspólnocie narodowo-religijnej.
-
Oglądałeś Ty w ogóle "Gwiezdne Wojny"???
Jeżeli dowodzenie masowym mordem, zabicie dzieci, jako sposób na naprawienie Republiki, nie jest skrajnym radykalizmem to nic nim nie jest.
Anakinowi w pewnym momencie zmieniają się priorytety z "ratuje Padme" na "uratuje w swoim mniemaniu
republikę".
-
W sumie w prawdziwym świecie politycy zrobiliby wszystko, żeby wykorzystać superbohaterów do swoich celów. Jeśli nie mogliby tego zrobić, to zrobiliby wszystko, żeby ich zabić.
-
Rozdawanie ochłapów z pańskiego stołu (czyli działalność charytatywna) to domena prawicy. Podobnie jak budowa utopii opartej na wyimaginowanej wspólnocie narodowo-religijnej.
To już zależy od tego co rozumiesz przez prawicę (bo jeśli napiszesz, że obecnie rządzących to będzie można się wyłącznie śmiać). Jak dla mnie prawica nie jest od rozdawania jakichkolwiek ochłapów, bo rozdawanie ryb jest bezcelowe. Prawica jest bardziej od zapewnienia równych warunków na starcie i jak najwygodniejszych torów do biegu - czyli od inwestycji w wędkę. A działania charytatywne to kościoły i organizacje społeczne.
Natomiast ciekaw jestem bardzo czym są owe "utopia" oraz "wyimaginowana wspólnota".
-
Prawica pokłada w organizacjach charytatywnych ogromną rolę, np. spycha na nich pomoc ludziom bardzo chorym od urodzenia którzy na starcie nie mają nawet najmniejszych szans na samodzielne utrzymanie. Lewica wychodzi z przeciwnego założenia - obowiązkiem zdrowych jest zapewnienie godnego bytu chorym.
-
To brzmi tak jakby prawica zlikwidowała państwową służbę zdrowia i opiekę społeczną. ???
Chyba, że rozmawiamy o utopiach i właśnie opisujesz libertariańską...
-
Prawica jest bardziej od zapewnienia równych warunków na starcie
Buhahahahahaha! Chyba bogaczom i klerowi :D
To brzmi tak jakby prawica zlikwidowała państwową służbę zdrowia i opiekę społeczną. ???
A nie jest to główny postulat tego wstrętnego lewaka Korwina? :)
-
Odnoszę takie dziwne wrażenie, że gdy pisze się "prawica" to ma się na myśli "republikanie" i "korporacjonizm".
Tymczasem co jedno i drugie ma wspólnego choćby ze społecznym nauczaniem Kościoła (bo przecież co chwila piszecie o tym, że prawica idzie ręka w rękę z "czarnymi") to tego żywcem nie wiem.
Co do Korwina zaś to przyznam szczerze, że nie bardzo wiem czym on teraz jest, bo u niego kiedyś tam (nie wiem jak teraz) widziałem miks libertarianizmu z monarchizmem. Czyli na dobrą sprawę Korwina można byłoby określić mianem skrajnej prawicy i to wydawałoby się w miarę sensowne (a na pewno bardziej sensowne niż obdarzanie tym epitetem neonazistów).
-
Co chwila też piszemy, że prawica to hipokryci. W kościele przyjmują komunię świętą, a potem obrażają mniejszości z pianą na ustach. Tak to już jest, to wyjaśnia dlaczego sprzeczność z nauczaniem kościoła nie stanowi problemu. Zresztą, z nauczaniem kościołą jest chyba też sprzeczna pedofilia, co nie stoi na przeszkodzie kościołowi by bronić pedofilii i kultywować pedofilskie praktyki w ich placówkach.
-
Ja wiem, że ideały prawicy typu zapewniamy każdemu równe warunki i dalej każdy jest kowalem własnego losu są piękne, ale każda rządząca w historii prawica, na czele z USA od Reagana dosypywała pieniędzy bogatym (czasami też klerowi) a likwidowała lub cięła wsparcie, które tym najbiedniejszym zapewniało jakieś wyrównywanie szans. Przecież prawica nienawidzi socjalu, wszystkiego, co państwowe itd. a podatki dla niej to kradzież.
-
Odnoszę takie dziwne wrażenie, że gdy pisze się "prawica" to ma się na myśli "republikanie" i "korporacjonizm".
Tymczasem co jedno i drugie ma wspólnego choćby ze społecznym nauczaniem Kościoła (bo przecież co chwila piszecie o tym, że prawica idzie ręka w rękę z "czarnymi") to tego żywcem nie wiem.
Niewolnicy, ze czcią i bojaźnią, w prostocie serca bądźcie posłuszni waszym doczesnym panom jak Chrystusowi.
Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy - przeciwstawia się porządkowi Bożemu.
-
Ja wiem, że ideały prawicy typu zapewniamy każdemu równe warunki i dalej każdy jest kowalem własnego losu są piękne, ale każda rządząca w historii prawica, na czele z USA od Reagana
Ale co Reagan i republikanie mają wspólnego ze społecznym nauczaniem Kościoła, które jest częścią doktryny prawicowej? Piszesz "prawica" - myślisz "republikanie". Czyli protestanci. Gdzie Rzym a gdzie Krym?
Niewolnicy, ze czcią i bojaźnią, w prostocie serca bądźcie posłuszni waszym doczesnym panom jak Chrystusowi.
Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy - przeciwstawia się porządkowi Bożemu.
I faktem jest, że z taką historią jak nasza i z takim charakterem narodowym jak nasz mamy przekichane - pozostaje zdać się na Opatrzność. ;D
-
Ani Kościół, ani prawica nie mają nic wspólnego z klasyczną "nauką społeczną kościoła" gdzieś tak od czasów Wojtyły.
-
To i tak dobrze, bo już myślałem, ze napiszesz, że od czasów Konstantyna Wielkiego i Sylwestra I. ;)
-
Ale co Reagan i republikanie mają wspólnego ze społecznym nauczaniem Kościoła, które jest częścią doktryny prawicowej? Piszesz "prawica" - myślisz "republikanie". Czyli protestanci. Gdzie Rzym a gdzie Krym?
Twierdzisz zatem, że prawica może być wyłącznie katolicka i że w krajach protestanckich (albo w islmie, Indiach lub Izraelu) prawicy być nie może?
No bez jaj :D
-
BTW Prawacka konfa wyklina to, co się dzieje na Białorusi i są murem za Łukaszenką.
Serio ktoś się łudzi, że typowy prawak jakkolwiek by wspierał wywrotowych herosów i heroiny? ;D
Mimo tego, że te postaci mają też polityczne konotacje, to w sumie te próby przypisania ich na stałe do jakiejś jednej grupy światopoglądowej są bez sensu.
Batman by nie rozważał, czy dać w papę neonaziście, który bije za kolor skóry czy agresorowi z blm co okrada sklepy w imię walki z nierównościami, tylko obydwu dałby prztyczka. Jak cudownie równościowa to idea ;p
To, że wydawcy pod naporem jakiś politycznych głupot czasem mrugają do dziwnych środowisk to inna para kaloszy, głupia moda niepasująca do idei uniwersalnej praworządności, którą prezentują heroiczne ikony.
Przypominam, że Superman w Action comics 987 daje w gębę redneckowi, który chce zabić migrantów, bo „prace mu zabrali” a później czarnoskórym, rebelianckim bojówkom gdzieś w Afryce.
-
Nie czytałem. A czy te rebelianckie bojówki nie były czasem islamskie?
-
Twierdzisz zatem, że prawica może być wyłącznie katolicka i że w krajach protestanckich (albo w islmie, Indiach lub Izraelu) prawicy być nie może?
Twierdzę, że z powodów kulturowych ciężko to zestawić i prawica katolicka będzie różna od protestanckiej tak samo jak prawica chińska będzie się różnić od tej z Izraela. Prawica katolicka nie istnieje bez Kościoła a co twardogłowi z Pekinu sądzą o jakiejkolwiek innej wierze niż ta w partię to chyba tłumaczyć nie trzeba. W protestantyzmie im więcej się dorobisz tym widać większą cieszysz się łaską Bożą. Stąd choćby (choć rzecz jasna nie tylko) jankeskie hołubienie miliarderów. W katolicyzmie nie ma tego przełożenia.
Także o ile istnieją punkty styczne pomiędzy ideami prawicowymi z różnych kręgów kulturowych/cywilizacyjnych (pierwszy z brzegu to rozumiany w ten czy inny sposób "patriotyzm") to jednak nie da się napisać, że istnieje jedna wielka prawicowa międzynarodówka i nie ma sprzeczności między odmianami tej ideologii.
-
Nie czytałem. A czy te rebelianckie bojówki nie były czasem islamskie?
Wiem, że nie toleruje się tutaj cyfrowych skanów ale wrzucam tylko fragmenty komiksu na potrzeby dyskusji
(https://www.readcomicsonline.ru/uploads/manga/action-comics-2016/chapters/987/20.jpg)
Dokładnie wygląda to tak. Nie pamiętam czy było cokolwiek wspomniane na temat przynależności wyznaniowej
owych panów.
Dla jeszcze szerszego kontekstu dodam, że w tym samym zeszycie mamy kłusowników strzelających do zwierząt, gościa, który popija alkohol za sterem potężnego tankowca, dyrektora fabryki z dziećmi w roli pracowników.
(https://www.readcomicsonline.ru/uploads/manga/action-comics-2016/chapters/987/14.jpg)
-
Twierdzę, że z powodów kulturowych ciężko to zestawić i prawica katolicka będzie różna od protestanckiej tak samo jak prawica chińska będzie się różnić od tej z Izraela. Prawica katolicka nie istnieje bez Kościoła
Ty zdaje się uważasz, że każda prawica musi mieć silne podłoże religijne. Czyżby?
Wiem, że nie toleruje się tutaj cyfrowych skanów ale wrzucam tylko fragmenty komiksu na potrzeby dyskusji.
Ale on tu nie bije rebeliantów, tylko wojska rządowe :)
-
Ty zdaje się uważasz, że każda prawica musi mieć silne podłoże religijne. Czyżby?
Przecież powyżej wyraźnie napisałem, że nie musi (nie wiem nic o podłożu religijnym prawicy choćby na Tajwanie).
Natomiast faktycznie zaczynam się zastanawiać (w toku dyskusji) czy np. w kwestii Dalekiego Wschodu należy mówić o prawicy i czy jednak nie należałoby tego zredukować do pojęcia "nacjonalistów".
Komunistyczna Partia Chin to partia lewicowa (w końcu komunistyczna) czy prawicowa (gospodarka rynkowa) czy ani jedno ani drugie? Trudno tutaj operować jednoznacznymi terminami.
-
Ale on tu nie bije rebeliantów, tylko wojska rządowe :)
Zgodnie z wiki https://dc.fandom.com/wiki/Action_Comics_Vol_1_987
"Superman is confronted by Mr Oz in Logamba where the village to which he delivered the vaccine has been wiped out by guerrillas. "
Po co wojska rządowe miałby walczyć z misją dostarczająca lekarstwa, szczepionki? Tym bardziej, że Afrykę od dawna trapi problem z bojówkami partyzanckimi, wszelkiej maści watażkami.
Ewentualnie to faktycznie oddziały jakiegoś narodowego dyktatora. Tak czy inaczej, nie zmienia to meritum tego co napisałem.
-
Dalej będę się upierał, że konwencja sh jest równie nie pod rączkę z prawicą i lewicą (...)
Pisałem z lekkim przymróżeniem oka (5 winkowych emotek w poście) ale skoro rozmawiamy na poważnie, to masz rację. Jedynie w paru kwestiach inaczej rzecz widzę:
"Chrześcijaństwo będące fialarem prawicowości..." to jest popularny zlepek myślowy, ale trochę nieprawdziwy. W Polsce akurat dominująca wiara (w wydaniu katolickim i szerzej chrzescijańskim) historycznie szła zawsze w parze z prawicowością, ale jesteśmy w tym jakby unikalni, bo dla większości świata to sa jednak odrębne rzeczy. Szczególnie w USA, skoro o amerykańskich komiksach mowa, tam prawicowość nie czerpie z chrzescijańskiego korzenia, co z naszej perspektywy bywa często niezrozumiałe i np. dziwimy się że konserwatywna Ameryka pod rządami republikanina wywiesza w ambasadzie tęczowe flagi. No bo jak to tak!? Ano tak, że "ich prawicowość" jest trochę inna od naszej i lewicowość pewnie też.
A co do potencjalnego wrogiego zachowania kościoła wobec konkurencyjnych "fałszywych bogów", to raczej spodziewałbym się nastawienia takiego jak wobec lotów w kosmos (czy KK jest wrogi wobec NASA?), albo wobec rozwoju genetyki (kościół nie potępia np. klonowania jako takiego, tylko metodę niszczenia zarodków, o ile dobrze kojarzę). Wiec myslę że i z sh by jakoś się pogodzili
Gadaniem o indywidualności, przecież wycierają sobie gęby lewicowi bojówkarze- vide "jesteś inny niż przyjęte normy, tradycje" .
Lewicowi bojówkarze oczywiście w hasłach są za indywidualnością, ale ich zachowanie jest zupełnie odwrotne - stadno-bydlęce, odważni tylko w grupie i kiedy są w przewagę na ulicy, nie tolerujące innych poglądów, indywidualności w myśleniu też tam nie uświadczysz, ot, agresywna masa. Ale oczywiście na sztandarach miłość i jednorożce.
Iwan IV Groźny i Leopold II to byli przedstawiciele monarchii czyli idei niezbyt lewicowej, a byli takimi samymi szujami jak Che Guvera, Mao, Stalin czy Pol Pot.
Zdecydowanie tak, krwawi władcy występowali w każdym ustroju.. Może jedyną cechą wyróżniającą tych lewicujących, była łatwość z jaką wyrzynali swoich własnych ludzi. Z punktu widzenia etyki to marne pocieszenie (all-lives-matter), ale z praktycznego/politycznego punktu widzenia eksterminowanie własnych obywateli na masową skalę jest nie tylko zbrodnicze ale też zwyczajnie głupie <ta cecha po prostu wraca jak bumerang ;>
PS.: Ciekawe czy mainstreamowe wydawnictwa komiksowe odważą się skomentować aktualne ruchawki w USA. Bo co innego tłuc jakieś milicje w zmyślonym państewku w Afryce, czy terrorystów w turbanach, ale już superheros pacyfikujacy terrorystów z antify na ulicach Metropolis, albo Spider rozbijający gang szabrowników plądrujacych sklepy na 5-tej alei, to by mogło być za dużo dla przeciętnego czytelnika ;)
-
PS.: Ciekawe czy mainstreamowe wydawnictwa komiksowe odważą się skomentować aktualne ruchawki w USA. Bo co innego tłuc jakieś milicje w zmyślonym państewku w Afryce, czy terrorystów w turbanach, ale już superheros pacyfikujacy terrorystów z antify na ulicach Metropolis, albo Spider rozbijający gang szabrowników plądrujacych sklepy na 5-tej alei, to by mogło być za dużo dla przeciętnego czytelnika ;)
JW już pisałem w poście gdzieś wyżej, niestety przez media społecznościowe pośrednio komentują, w sposób wyraźnie przyjazny panom szabrownikom. Niby uzasadniają, że oni to wspierają pokojowe protesty, ale chyba nikomu rozsądnemu już to dziadostwo nie przywodzi na myśli czegokolwiek pokojowego.
To jest ten żenujący rozdźwięk między tym, co prezentuje sobą idea tych postaci a interesem korporacji, która wspiera to co modne-wiadomo kto by się przejmował Białorusią i Hong- Kongiem, skoro to nie ma takiego trendu na to ::)
-
"Chrześcijaństwo będące fialarem prawicowości..." to jest popularny zlepek myślowy, ale trochę nieprawdziwy. W Polsce akurat dominująca wiara (w wydaniu katolickim i szerzej chrzescijańskim) historycznie szła zawsze w parze z prawicowością, ale jesteśmy w tym jakby unikalni, bo dla większości świata to sa jednak odrębne rzeczy.
Wcale nie jesteśmy odosobnieni. Hiszpańscy frankiści w czasie wojny domowej byli bardzo wspierani przez kościół i do dziś jest to nierozerwalny związek w świadomości hiszpańskiej prawicy. Być może jest to przypadłość wszystkich społeczeństw uktrakatolickich.
Lewicowi bojówkarze oczywiście w hasłach są za indywidualnością, ale ich zachowanie jest zupełnie odwrotne - stadno-bydlęce, odważni tylko w grupie i kiedy są w przewagę na ulicy, nie tolerujące innych poglądów, indywidualności w myśleniu też tam nie uświadczysz, ot, agresywna masa.
Właśnie opisałeś typową kibolsko-prawicową imprezę masową :)
-
PS.: Ciekawe czy mainstreamowe wydawnictwa komiksowe odważą się skomentować aktualne ruchawki w USA.
W Ameryce cały czas się coś dzieje i szarga państwem szereg konfliktów wewnętrznych. Sam musisz sobie odpowiedzieć czy mainstreamowe wydawnictwa komiksowe odważyły się komentować #metoo, coronovirusa, rządy Trumpa, rosnącą bezdomność czy wciąż palące ich problemy z meksykańską granicą.
-
Właśnie opisałeś typową kibolsko-prawicową imprezę masową :)
Wychodzi na to, że ekstrema są zaskakująco podobne do siebie jeśli chodzi o mechanizmy działania.
-
W Ameryce cały czas się coś dzieje i szarga państwem szereg konfliktów wewnętrznych. Sam musisz sobie odpowiedzieć czy mainstreamowe wydawnictwa komiksowe odważyły się komentować #metoo, coronovirusa, rządy Trumpa, rosnącą bezdomność czy wciąż palące ich problemy z meksykańską granicą.
Odpowiedź niestety oczywista.. A szkoda, tym bardziej że na początku swojej historii wydawnictwa komiksowe opisywały właśnie życie w wielkich miastach, komentowały problemy które trapiły mieszkańców metropolii na codzień: przestępczość, nierówności, biedę. Pamiętam ze czytałem gdzies ostatnio że własnie proste komiksowe historyjki (choć nie mianstream SH akurat) oswajały czytelników z galopującymi zmianami które zachodziły w I poł ub. wieku na oczach amerykańskich mieszczuchów, a wręcz kształtowały postawy obywatelskie. Czasy niewinnej młodości ;')
-
@UP
Znowu nastukaliście ze dwie strony o lewactwie i prawactwie. A to powinno iść do tematu o Polityce, gospodarce i społeczeństwie.
W każdym razie wracając do tematu. W "Batman który się śmieje" znowu mamy przykłady jak naprawdę można by pomóc Gotham i światu. Jeden z zabitych Bruce'ów zrobił to co ja proponuję - budował domy i tak ulepszał miasto. Drugi stał się burmistrzem. Znaczy jak oliver Quinn został burmistrzem to nic mu nie wychodziło, bo takie było założenie scenariusza, ale temu alternatywnemu Batmanowi pewnie szło. Tak jak powiedział Batman który się śmieje - nasz Wayne jest tym który zrobił najmniej.
-
Wychodzi na to, że ekstrema są zaskakująco podobne do siebie jeśli chodzi o mechanizmy działania.
Ja tu żadnej symetrii nie widzę.
-
To prawicowa inteligencja broni się przed atakiem lewackich bojówek, tylko TVN to niekorzystnie zmontował.
-
Ja tu żadnej symetrii nie widzę.
Dzbany są po obydwu stronach. Ludzie mają skłonność do popadania w zelotyzm, niezależnie od wyznawanych poglądów.
-
Jak widać po jednej jeden, po drugiej tysiąc, ale tak - rzeczywiście po obu.
-
Jak widać po jednej jeden, po drugiej tysiąc, ale tak - rzeczywiście po obu.
Przecież w ostatnich miesiącach po przeciwnej stronie to samo idzie to w setki, tysiące opętanych polaryzacją społeczną bojowników o "lepsze" - gorsze- jutro.
-
Biedaku, naprawdę nie możesz znaleźć lepszego filmiku na poparcie swojej fałszywej tezy i z braku laku musiałeś sięgać po BLM??? A co to ma wspólnego z lewicą? Żal mi cię trochę. Albo nie, wcale mi cię nie żal :D
-
@UP
Znowu nastukaliście ze dwie strony o lewactwie i prawactwie. A to powinno iść do tematu o Polityce, gospodarce i społeczeństwie.
W każdym razie wracając do tematu. W "Batman który się śmieje" znowu mamy przykłady jak naprawdę można by pomóc Gotham i światu. Jeden z zabitych Bruce'ów zrobił to co ja proponuję - budował domy i tak ulepszał miasto. Drugi stał się burmistrzem. Znaczy jak oliver Quinn został burmistrzem to nic mu nie wychodziło, bo takie było założenie scenariusza, ale temu alternatywnemu Batmanowi pewnie szło. Tak jak powiedział Batman który się śmieje - nasz Wayne jest tym który zrobił najmniej.
Przecież wątek społecznika Wayne'a działającego na rzecz dobra miasta przewija się co jakiś czas. Było "Batman War on crime", historyjka pokazująca tą stronę mrocznego rycerza w "Batman najlepsze opowieści".
Wydaje mi się 8azyliszku, że ty oczekujesz po prostu od Batmana rozwiązania wszystkich problemów przez pieniądze. To tak nie działa nawet w naszym świecie, gdzie Wareen Buffet wrzuca jakieś kosmiczne kwoty na cele dobroczynne.
-
Biedaku, naprawdę nie możesz znaleźć lepszego filmiku na poparcie swojej fałszywej tezy i z braku laku musiałeś sięgać po BLM??? A co to ma wspólnego z lewicą? Żal mi cię trochę. Albo nie, wcale mi cię nie żal :D
Słabych rozmówców charakteryzuje uciekanie się do ad personam.
Przecież lewica wcale nie ma z gruntu wywrotowego znaczenia-vide rewolucja francuska, październikowa. To pewnie były rewolucje prawackie, albo lepiej centrystów.
Ciekawe, że ty masz tą magiczną moc decydowania o tym co jest prawdziwą lewicą a co nią nie jest.
Nie od dziś wiadomo, ze to przecież
(https://i.redd.it/c8jw8zj48fi31.jpg)
Kogoś tutaj swędzi w celu wywołania flamewaru i nie jestem to ja. Pozwolę sobie od tej pory ignorować twoje wypowiedzi, bo dzieli nas ontologiczna przepaść.
-
Nie ma ŻADNEJ symetrii między ludźmi walczącymi o prawa człowieka a ludźmi nawołującymi do przemocy i nienawiści względem nich.
-
Walka o prawa człowieka :o :o :o
-
Nie ma ŻADNEJ symetrii między ludźmi walczącymi o prawa człowieka a ludźmi nawołującymi do przemocy i nienawiści względem nich.
Myk polega na tym, że teraz terminem "prawa człowieka" określa się każdą jedną, nawet najbardziej porąbaną lewicową fanaberię. A każdego kto się z tym nie zgadza należy zniszczyć. W imię tolerancji rzecz jasna.
56 płci? "Prawa człowieka". Umieszczenie faceta w areszcie dla kobiet? "Prawa człowieka".
Widać pewne procesy dziejowe są nieuniknione i teraz wypada już niestety jedynie czekać aż islamski walec to wszystko wyrówna.
-
Walka o prawa człowieka :o :o :o
(https://i.sadistic.pl/pics/2020_08_26_694309_3f2dd7.jpg)
-
Myk polega na tym, że teraz terminem "prawa człowieka" określa się każdą jedną, nawet najbardziej porąbaną lewicową fanaberię. A każdego kto się z tym nie zgadza należy zniszczyć. W imię tolerancji rzecz jasna.
56 płci? "Prawa człowieka". Umieszczenie faceta w areszcie dla kobiet? "Prawa człowieka".
Widać pewne procesy dziejowe są nieuniknione i teraz wypada już niestety jedynie czekać aż islamski walec to wszystko wyrówna.
Nie, osobom LGBT chodzi tylko o to, by nie były wyzywane od dewiantów, nie otrzymywały gróźb śmierci, nie musiały bać się dostania w morde za chodzenie z chłopakiem za rękę, mogły wziąć ślub z kochaną osobą, nie były szkalowane za to, że urodziły się z inną płcią biologiczną niż psychiczną. Ale dla ciebie to "porąbane fanaberie".
-
No i co ja mam Ci napisać?
Ty uważasz, że przeoranie mentalności społeczeństw pod kątem "implementowania postępu" jest właściwe. Ja uważam, że jest niewłaściwe i co więcej - jest szkodliwe.
Natomiast to co teraz się wyprawia w dłuższym okresie czasu doprowadzi tylko do jednego - do całkowitej kompromitacji idei praw człowieka.
To tak jak było kiedyś za systemu słusznie minionego: wtedy Moskwa i satelici też walczyli o "wolność i demokrację". Rzecz w tym, że ich wydanie "wolności i demokracji" jako żywo przypomina dzisiejsze wydanie "praw człowieka".
-
@Pan M
O tych wszystkich organizacjach dobroczynnych, które rozdają tylko przysłowiowe ryby już pisałem. To nie ma sensu. Pieniądze wyrzucane w błoto na których pasą się zarządy różnych fundacji. Aby naprawdę walczyć z biedą i zacofaniem, zamiast paczek żywnościowych potrzebna jest twarda infrastruktura. Mieszkania, źródła energii, drogi - prawdziwe inwestycje dające impuls rozwojowy. Chociaż próba realnego rozwiązywania problemów, a nie przykładanie plasterka na ranę.
Najświeższy przykład - Bejrut. Co Libańczykom po pomocy żywnościowej, skoro kiedyś się ona skończy i nie będą mieli co jeść? Trzeba odbudować ten port, by znowu mieli za co żyć. A taką robotę Superman, GL czy Bruce Wayne spokojnie mogliby zrobić, bo mają albo moce, albo środki.
-
Najświeższy przykład - Bejrut. Co Libańczykom po pomocy żywnościowej, skoro kiedyś się ona skończy i nie będą mieli co jeść? Trzeba odbudować ten port, by znowu mieli za co żyć. A taką robotę Superman, GL czy Bruce Wayne spokojnie mogliby zrobić, bo mają albo moce, albo środki.
A ja mam wrażenie, że gdyby w naszym świecie żyły takie nadludzkie postaci, to po pewnym czasie przyjęłyby stanowisko nieingerujących w zwykłe ludzkie sprawy bytów, bo po kilku próbach zrozumiałyby, że na ludzką głupotę i pychę szkoda sił. Zamiast coś odbudowywać zniszczonego przez głupotę, najpierw należałoby wyeliminować przyczynę nieszczęścia, czyli ów głupotę i brak wyobraźni.
I możemy sobie wyobrazić jak do tego dochodzi: na miejsce magazynowanych materiałów wybuchowych przylatuje przypadkiem człowiek coś tam i mówi:
- Panowie, nie chcę się wtrącać, ale będziecie tak dalej robić, to to wszystko zaraz wam pierdyknie i będziecie mieć tu zaraz apokalipsę. Jak chcecie przenieśmy to gdzieś dalej, pomogę.
- Ej, weź ty walcz z tymi twoimi ziomkami, a robotę zostaw fachowcom.
- Ok, ale nie mówcie później, że nie ostrzegałem.
-
Jeszcze więcej źle składowanej saletry amonowej jest podobno w porcie w Odessie czy portach miast afrykańskich. Zatem niestety taka tragedia może się powtórzyć. Z drugiej strony - rozpoczęcie spawania w magazynie z takim towarem to przykład naprawdę wielkiej głupoty.
Masz rację - głupota i chciwość ludzka to rak. Ale moim zdaniem nie da się tego wyeliminować, bez likwidacji dzisiaj pojmowanego człowieka. Już komunizm rosyjski chciał stworzyć nowego, lepszego człowieka. Tylko oczywiście im nie wyszło. Gorzej, że ludzie sowieccy okazali się jeszcze gorsi moralnie, niż ci sprzed rewolucji. W komiksach próbowano zaprząc do rozwiązania tego problemu maszyny. Tyle że każda taka naprawdę sztuczna inteligencja ostatecznie dochodziła do wniosku, że ludzkości nie da się naprawić, nie da się jej pomóc i żeby ocalić planetę, trzeba ją wyrżnąć. To też jest istotny problem.
Ja uważam, że ostatecznym rozwiązaniem byłoby założenie jakiejś nowej koloni, odizolowanej od reszty planety w jakiś sposób, gdzie mieszkaliby dobrzy, spokojni ludzie. Gdzie byłoby sprawiedliwe prawo, a każdy kto by go nie przestrzegał, byłby natychmiast wydalany i wracał do "normalnego" społeczeństwa na Ziemi.
Magneto coś takiego próbował zrobić na Asteroidzie X, tylko mu ją niestety X-Men zniszczyli. Potem próbował odbudować swoje państwo wolne od prześladowań mutantów na Genoshy, tylko tym razem zniszczyła je Cassandra Nova. Cyclops stworzył Utopię, ale wtedy na Ziemi było tylko 198 mutantów i nie rodzili się nowi, więc ten projekt nie miał przyszłości. Tym bardziej, że sam Cyclops oszalał.
Attillan Inhumans też wydawał się społeczeństwem i miastem idealnym. Tyle że w przeszłości na zadowoloną klasę posiadającą i rządzącą, pracowały rzesze zniewolonych Inhumans, które nie przeszły terigenezy, więc to też było złe. Nie wiem czy w obecnym mieście Inhumans dalej są stosowane takie praktyki, czy wreszcie zaprzęgnięto technologię do pracy.
Ja wiem, że "Lepszy Świat" :) jest obecnie odległą ideą i ciężko ją osiągnąć. Ale uważam, że powinno się coś zacząć robić, bo godzenie się na obecną rzeczywistość jest gorsze niż pragnienie czegoś innego. To niesprawiedliwe, że przyszła obecnie pandemia a 1% najbogatszych bogaci się jeszcze szybciej podczas takiego kryzysu. I nie podoba mi się, że w komiksach herosi bronią obecnego status quo, choć często na własne oczy widzą jak jest źle. Tyle że mimo swoich mocy nic z tym zazwyczaj nie robią.
-
Słabych rozmówców charakteryzuje uciekanie się do ad personam.
...
Pozwolę sobie od tej pory ignorować twoje wypowiedzi, bo dzieli nas ontologiczna przepaść.
Parafrazując powyższą wypowiedź: słabych rozmówców charakteryzuje strzelanie focha i odwracanie się zadkiem do adwersarzy :)