Superhero to w ogóle jest prawicowa koncepcja, żeby nie powiedzieć alt-prawicowa.
Biedny Green Arrow, tak się stara, a nigdy nie ucieknie od swojego mrocznego dziedzictwa...
Moją koncepcją jest na razie działanie na mniejszą skalę. Pomaganie chcącym otrzymać pomoc dobrym ludziom. Bo przecież gdyby Batman dzięki swojemu majątkowi zapewnił działkę i materiały na budowę osiedla mieszkaniowego, to Flash i Superman mogliby je zbudować w jeden dzień. Podobnie w dziedzinie farmaceutyki. Stworzyć alternatywę dla chciwych koncernów medycznych i tworzyć oraz sprzedawać leki po normalnych a nie maksymalnych cenach. Batman jako miliarder mógłby walczyć ze złem na świecie o wiele skuteczniej, niż jako przebieraniec.
Z tego, co mi wiadomo, takie rzeczy się dzieją i niektórzy herosi działają w taki sposób, tylko że to ma miejsce niejako w tle - często dowiadujemy się o tym we wzmiankach czy migawkach, bo z fabularnego punktu widzenia trudniej jest oprzeć na takich scenach komiks akcji niż na standardowym mordobiciu
No i nie przynoszą tak szybkich i wyraźnych efektów jak spranie łotra na miazgę.
Dobrą okazją, żeby zobaczyć charytatywną działalność bohaterów, są numery w stylu "dzień z życia herosa", gdzie widzimy, co robią w ramach codziennej rutyny, która zwykle nam nie jest pokazywana. W tym zbiorku "Batman. Najlepsze opowieści", który Egmont wydał ładnych parę lat temu, był taki zeszyt "24/7", gdzie pokazano, jak Bruce Wayne zmienia życie osób wokół niego. Można było się dowiedzieć, że jego fundacja finansuje czesne na studia dla młodych pracowników firm Wayne'a, że Bruce regularnie sprasza staruszków z Gotham na obiady, które finansuje z pieniędzy firmy... Było też, że przekonał jakiegoś nadętego ważniaka do ufundowania biblioteki i chyba jeszcze parę innych rzeczy.
Z nowszych rzeczy podobał mi się utrzymany w podobnym duchu zeszyt z trzeciego tomu "Thora" Aarona, gdzie tytułowy bohater m.in. lata na pustynne obszary, żeby wywołać tam deszcz, i dostarcza dzieciom z południowoamerykańskich slumsów zapasy jedzenia z Asgardu.