Na początku fabuła "Przedwiecznych" jest słaba. Zostaje zabity nieznany ktoś który nikogo nie obchodzi, przez kogoś który też nikogo nie obchodzi. Dopiero jak w 5 zeszycie wchodzi sami wiecie kto, robi się ciekawiej ale tylko trochę. Jeju - jak mnie znużyła/wkurzyła ta paplanina narratorki. Kupa niepotrzebnego teksu, plus Gillen odgapił od Hickmana plansze ekspozycji wskakujące co chwilę pomiędzy karki komiksu. No i ta żałosna konstrukcja fabuły, ktora wlecze się przez 14 zeszytów, a wszystko rozstrzyga się szybciutko w ostatnim na 20 karteczkach. Szkoła pisania Stephena Kinga ma się dobrze. Zmęczyła mnie strasznie ta cegłówka. Jakby nie ciągłość fabularna z kolejnym eventem, to odradzałbym zakup tego słabeusza każdemu. To już "Przedwiecznych" Gaimana/Romity Jr czytało mi się lepiej.