Czytalem dawno, szczegóły mogły uleciec już, ale zapamiętałem ją wyłącznie pozytywnie. Począwszy od rysunków Allerda, które są kreskówkowe, ale zarazem szalone, świetnie obrazujące przygody pary bohaterów. Bo właśnie o tym jest ta seria, przygodach dwóch nie pasujących do siebie postaci. Z jednej strony mamy Surfera, który dzięki nowej znajomości odszukuje w sobie na powrót człowieczeństwo. Następuje to w czasie szalonych przygód, co jeszcze bardziej powoduje wybrzemiewanie tego motywu. No i jest jeszcze druga postać, dziewczyna z Ziemi, marząca o wyrwaniu się ze swoich czterech ścian. Wkrótce to marzenie się spełnia z nawiązką, kiedy spotyka srebrnego mężczyznę. Wg. mnie zdecydowanie warto. Stoi to kilka poziomów wyżej niż typowy Marvel i Spider Slotta też. No i mamy też przełomowe momenty dotyczące Galactusa.