Finałowa scena do tej pory zmusza mnie do refleksji. Kim był John Smith? Mentorem, nauczycielem czy jakimś szarlatanem? Faktycznie prowadził zajęcia czy tworzył jakąś sektę i rekrutował ludzi z przeróżnymi problemami, na które łatwo było wpłynąć? Jak wy interpretujecie zakończenie? To nadal była improwizacja i odgrywanie jakieś scenki? Może bohaterowie doznali jakiegoś oświecenia i scena wsiadania do autobusów stanowiła element katharsis? A może John tak wszystkich zmanipulował, że stali się członkami jakieś sekty?