Genialna Sabrina też już na horyzoncie.
Znalazł się wreszcie wieczór spokojniejszy i mogłem sięgnąć po "Sabrinę". (O której chyba nikt tu szerzej nie pisał; przywołana zapowiedź Bendera to najwyrazistsza ocena, jaką znalazłem. Jeśli coś przegapiłem, zacytujcie, proszę).
Z jednej strony wszystko jasne (znaczy - dlaczego doceniona i lubiana, nie "co się stało?"), z drugiej zaś jestem nieco zawiedziony. Bardzo podoba mi się "rozstrzygniecie" zagadek tej fabuły, to, które pytania znajdą swoje odpowiedzi, a które nie... Wybrane sytuacje czy plansze są znakomite. Ale całość chyba zbytnio została skażona nadmiernie oczywistą publicystyką, która wytrącała z psychologicznych tajemnic ku tezom socjologicznym i politologicznym "obrobionym" na poziomie serialu "Homeland". I to włączało przy lekturze przekorny dystans, mimo że lęki Drnaso bywają też moimi.
Czyta się to jednak dobrze. Nie zniechęcam absolutnie. Może prześledzenie wszystkiego uważniejsze niż moje przyniesie lepsze skutki. Może coś przegapiłem "na drugim planie".