Autor Wątek: Neonomicon, Providence i The Courtyard  (Przeczytany 15549 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Jigsaw

Odp: Neonomicon, Providence i The Courtyard
« Odpowiedź #60 dnia: Wt, 04 Sierpień 2020, 02:54:20 »
Serial dziejący się w połowie lat 50 w Stanach Zjednoczonych na podstawie prozy znanego rasisty miałby nie poruszać tematu rasizmu? Ciekawa koncepcja :D
Powieść podobno była bardzo skupiona na tym wątku, ale też mam nadzieję, że serial bardziej skupi się na świecie Lovecrafta i nie będzie to tylko ścisła adaptacja (wnoszę po twórcach). Temat na czasie i już mam przypuszczenia, że za rasizm będą odpowiedzialne głównie demony nie z tego świata ;)

Offline misiokles

Odp: Neonomicon, Providence i The Courtyard
« Odpowiedź #61 dnia: Wt, 04 Sierpień 2020, 06:41:41 »
Wydaje mi się, że format serialu drogi warunkuje jednak skupienie się na problemach ogólnoludzkich, lovercraftowe fantasmagorie nie utrzymają wielogodzinnej fabuły - mamy przykład w American Gods, gdzie odcinek na odcinkiem serial szedł od dziwności do dziwności zapominając o fabule i że do czegoś zmierza.

Offline Pan M

Odp: Neonomicon, Providence i The Courtyard
« Odpowiedź #62 dnia: Śr, 12 Sierpień 2020, 18:48:39 »
Moore interpretujący Lovecrafta brzmi świetnie, niestety tylko brzmi.

Courtyard był całkiem niezłą wariacją w założeniach, niestety ostatecznie motyw łączenia z jakiegoś powodu praktyk sado maso, metalowych zespołów z mitologią przedwiecznych jakoś tak mi nie leży. Wiem, że to drugie nie jest wymyślone od czapy, bo Lovecrafta lubi choćby Metallica i Cradle of Filth, więc mimo wszystko doceniam za zabawę smaczkami, ale i tak to wypada jakoś w moim odczuciu słabo. Metalowe zespoły odwołujące się do Lovecrafta, okultyzmu, szatana i pokrewnych tematów zwykle wywołują we mnie wrażenie niesamowitego pozerstwa, wprost proporcjonalnie odwrotnego do wizerunku scenicznego zasobu wiedzy na te tematy, a raczej ich braku. Śmieszność, pusty image , kinder mroczność. Ewentualnie bym przymknął na to oko, jakby Moore zrobił sobie z tego motywu żart. Motyw z narkotykiem był spoko, ale sama otoczka jest lekko meh.

No ale i tak Courtyard, to była ta lepsza część lektury. Dopiero po lekturze tytułowego Neonomiconu musiałem rozchodzić lekką żenadę. Orgie seksualne, gwałt dokonany przez ryboluda i w sumie tyle. Szokowanie dla szokowania. Niby są tam jakieś teorie metafizyczne Carcosy, ale w moim odczuciu to tylko lekkie pudrowanie głównego dania w tym zbiorze, czyli seksu, jakiś śmiesznych zespolików metalowych, nawiązań do sado maso i narkotyków. Taka okropna kawa na ławę w świecie twórcy, który jednak stawiał na metafizykę, niedopowiedzenia bardziej.

Ja rozumiem, że pan pisarz chciał pokazać Cthulhu i resztę spółki w skrajnie innych warunkach, przeinterpretować, pokazać jak zupełnie inne środowiska zderzają się z przedwiecznymi i pomysł jest dobry, ale wykonanie mocno słabe.

Ktoś powie, że "widzisz tylko to, co z wierzchu" ale dla mnie to wygląda jakby twórca lekko naigrawał się z odbiorcy, mamił, że jest coś tam więcej, bo jakże może nie być, skoro to pisał sam mag z Northampton, wielki Alan Moore więc no musi być tam coś głębiej, więcej.

Wygląda to trochę jakby, Moore zrobił pośmiertnego prztyczka w nos Lovecraftowi, specjalnie przepoczwarzył jakby nie patrzeć bardziej zajętą kosmologią twórczość w coś bliżej połączenia taniego horroru i szokującej erotyki- tu mogę uwierzyć nawet, ze tym mocniej akcentował seks w ramach trollingu bo wiadomo jaki stosunek do przyjemności cielesnych miał samotnik z Providence.

Trolling jednak czy nie, dla mnie to mocno słaby twór. Uwierzyłem, że niemożliwe jest, żeby człowiek, który rewolucjonizował gatunek super hero, nie dał rady z mitologią Lovecrafta. Napaliłem się jak szczerbaty na suchary i najwyraźniej sam dostałem prztyczka.

W najlepszym razie to dla mnie taki horror klasy B w formie komiksu z klasyczną dawką polania tego i owego ketchupem i pokazaniu kawałka nagiego ciała. Jeżeli przeczytać to dla zgrywy, bez wielkich oczekiwań to jakoś się jednak to strawi, ale nastawiać, że oto wielki Moore dokonuje cudów? ::)

Zdecydowanie radośniej bym przyjął taki tomik autorstwa Morrisona, bo on jednak umie w takie tematy zdecydowanie lepiej. Nawet jeżeli wielu narzeka, że tworzy rzeczy dla nich niezrozumiałe, zbyt zakręcone, to byłby przynajmniej gwarant, że tania przemoc i seks nie zdominują posmaku lsd, metafizyki . "Nameless" to lepsza historia lovecraftowska bez używania inwentarza z książek H.P.L niż oficjalnie lovecraftowskie próby Moore'a. Oby ten komiks też wydano na naszym rynku, tak dla kontrastu, jak takie rzeczy pisać dobrze.
« Ostatnia zmiana: Śr, 12 Sierpień 2020, 19:33:16 wysłana przez Pan M »

Offline grzegorz.cholewa

Odp: Neonomicon, Providence i The Courtyard
« Odpowiedź #63 dnia: So, 13 Sierpień 2022, 02:00:03 »
Fajna seria, na koniec wszystko się ze sobą zgrabnie łączy czyli Neonomicon z Providence i wychodzi satyra na twórczość Lovecrafta i zafascynowaną nim popkulturę. Raptularz pisany tak jak się pisało w tamtych czasach można pomijać, jak się nie chce prozy czytać bo się kupiło komiks a te opisy są zwyczajnie przydługie. No, na pewno przy drugim czytaniu.

To jest pewnego rodzaju kopalnia autobiograficzna więc warto z powodu ilości nawiązań do życia, czasów i miejsca mieszkania poznać całość.