Trochę odkopię wątek, bo właśnie skończyłem czytać ostatni tom "Providence", więc pokuszę się o podzielenie się kilkoma odczuciami po nim, jak i po całości serii. Na wstępie muszę przyznać, ze szczęściem okazała się być obecność streszczeń poszczególnych zeszytów w Internecie, bo jednak poszczególne watki w tej serii dosyć mocno się ze sobą zazębiają i bez przypomnienia sobie pokrótce poprzednich odcinków, raczej miałbym problem ze skojarzeniem niektórych motywów (no ale w końcu pierwszy tom czytałem bodajże jeszcze we wrześniu zeszłego roku).
Jakkolwiek "Neonomicon", od którego Egmont zaczął wydawanie komiksów Moore'a inspirowanych Lovecraftem, był dla mnie mocno średni, tak w "Providence" od razu się wciągnąłem, spodobał mi się klimat i niespieszna narracja, która wraz z podróżą głównego bohatera i stawianiem go w obliczu kolejnych niepokojących wydarzeń i podejrzanych postaci, po kolei wprowadzała nowe wątki i łączyła ze sobą poprzednie. Trzeci tom nie stara się już wiele komplikować i od początku zdaje się dążyć do kulminacji całej historii.
Im dalej zagłębiamy się w lekturę, tym bardziej zbliżamy się do klimatu bliższemu "Neonomiconowi" niż poprzednim tomom. Niestety zabrakło mi trochę więcej niedopowiedzenia w końcówce i myślę, ze można było zakończyć tę serię trochę wcześniej i uniknąć tylu dosłowności w finale. Ostatnie dwa rozdziały pełnią rolę szybkiego epilogu dla historii z "Providence" oraz pomostu pomiędzy tą serią, a "Neonomiconem". I oczywiście Moore pewien poziom utrzymuje i pozostaje sprawny w prowadzeniu fabuły, a całość nadal wychodzi zgrabnie, ale wydaje mi się, że dla samej serii "Providence" jako serii byłoby lepiej, gdyby zakończyła się na dziesiątym zeszycie, a końcówka była np. wydana jako osobna pozycja. Dla mnie ten tytuł pozostaje najmocniejszy wtedy, kiedy skupia się na postaci Blacka i jego badaniach o dawnych wierzeniach Nowej Anglii.
Nie zmienia to faktu, że scenariusz rozpisany przez Moore'a robi wrażenie tym, jak zgrabnie splata ze sobą własną fabułę, twórczość Lovecrafta oraz autentyczne wydarzenia z jego życia i wpływ, jaki miał na kolejne pokolenia pisarzy. Widać w tym ogromną wiedzę i łatwość, z jaką autor porusza się po temacie. I tu duży plus należy się polskiemu wydawcy za obszerny leksykon przygotowany przez Mateusza Kopacza, który wyjaśnia wszelkie pojawiające się aluzje i nawiązania, których czytelnik mniej rozeznany w temacie (do których sam się zaliczam) może nie wyłapać.
Innym wartym uwagi dodatkiem są zapiski z raptularza głównego bohatera dołączane do każdego zeszytu z wyjątkiem dwóch ostatnich. Mimo, że czasami cierpią one na pewną powtarzalność i momentami po prostu streszczają to, co dopiero przed chwilą czytaliśmy, to jednak znaczna ich część stanowi rozwinięcie historii, dopowiada wiele kwestii i dodaje niektóre wydarzenia, których nie pokazano w komiksie.
Całość wraz z "Neonomiconem" stanowi spójne, estetyczne i naprawdę kompleksowe wydanie, za które należą się duże brawa. Sama seria chociaż może nie jest idealna, na pewno niektóre momenty będą dla części czytelników kontrowersyjne i kilka rzeczy można było rozwiązać inaczej, to nadal pozostaje mocna pozycja w katalogu Egmontu i myślę, ze spokojnie mogę wystawić dla całości "Providence" solidne 8/10 (gdzie "Neonimicon" to było dla mnie maks 5/10).