Pewnie jestem jedną z ostatnich osób żeby się wypowiadać, ale jak dla mnie daje radę.
Klimat jest i tłumaczenie dobrze się w niego wpisuje. Choć przyznaję, że generalnie po lekturze czuję się jak ten noob, który powinien był najpierw ponownie przeczytać kilka bohomazów Lovecraft`a a dopiero potem siadać do komiksu żeby być w stanie wyłapać coś ponad oczywistości.
W sumie nie mogę oprzeć się wrażeniu, że oto nadbudowa przerosła bazę i Moore zrobił z mitologią Cthulhu coś ciekawszego niż jej twórca.
Inna sprawa, że rozwaliła mnie konstatacja jednego z gliniarzy, który stwierdził, że
u Lovecraft`a chodziło wyłącznie o seks.
Albo literalnie nic już nie pamiętam z tych książek albo za młody byłem na ten poziom psychoanalizy.
W każdym razie o ile w końcówce Moore pojechał już po całości (
No bo bez jaj - krzyżowanie gatunków? Ruskie w czasach zimnej wojny zdaje się próbowali tego typu eksperymentów i im jakoś nie wyszło
), to jednak w całej tej stężonej dawce mieszaniny thrillera/horroru/gore/porno czytało się to zaskakująco... do głowy przychodzi mi określenie "sensownie". I jakkolwiek brzmi to dziwacznie to jednak miałem skojarzenia z niektórymi bardziej pojechanymi odcinkami "X-Files". Jasne. "Pliki" przy tym to bajka dla dzieciaków z wczesnej podstawówki, ale chodzi o to, że ta historia w całym swoim pokręconym jestestwie ma ręce i nogi i jest "przekonywująca".
W zasadzie w ramach luźnych skojarzeń nabrałem po "N." ochoty na powtórny seans pierwszej serii "True Detective"...
P.S. Przy scenie w
basenie nie mogłem pozbyć się wrażenia/wątpliwości czy aby Alan nie (sorry za określenie, ale skądinąd wydaje się być w tym momencie nader adekwatne) zerżnął pomysłu z jednego odcinka "Buffy". W efekcie uśmiechnąłem się pod nosem w chyba jednak niewłaściwym momencie.
P.S.2. Czy Wam takoż dialekt z R`lyeh przypomina walijski?
I jeszcze P.S.3. Zaczynam się zastanawiać czy Conner z Palmiottim nie "pożyczyli" sobie pomysłu z klubem i jego jakże charakterystyczną sceną muzyczną na potrzeby występów artystycznych HQ
Ale to już bardzo luźne połączenie synaptyczne.
W każdym razie ani czasu ani złotówek wydanych na ten tom zdecydowanie nie żałuję. Kontynuacja pozostaje na liście zakupów.