Mnie szczerze mówiąc, Gaiman zmęczył w czasach jak Egmont zalewał nim rynek. Uczepili się go wtedy, wydając niemal każdy jego tytuł. Sandman, Śmierć i Czarna Orchidea to absolutna klasyka, ale resztą średnia jak dla mnie. Jeszcze Morderstwa i tajemnice - te niemal dwadzieścia lat temu, wydawały się czymś nowatorskim na naszym rynku i nawet chętnie odświeżę sobie ten komiks w zbiorku Stwory nocy. Ale poza tym, to nie brakuje mi Gaimana na rynku.
ja tam Mr Puncha bym przygarnął po polsku :)
Chcąc trochę przeprosić się z Gaimanem, którego żadnego komiksu nie czytałem już ponad pół roku, sięgnąłem po tytuł, który dawno temu często rzucał mi się w oczy na półkach w empikach, a po który nigdy nie miałem okazji sięgnąć. Wydany przez Egmont w dwóch tomach "1602" to zebrane w całość 8 zeszytów miniserii napisanej przez Gaimana dla Marvela, na łamach której klasyczni superbohaterowie wydawnictwa zaadaptowani zostali w realia XVII-wiecznej Europy. Zaczyna się to całkiem ciekawie i pomysł wydaje się obiecujący, niestety szybko w lekturze pojawiają się zgrzyty i na pewnym etapie wszystko zaczyna się rozjeżdżać. Na przykład od początku nie pasowali mi do tego świata X-Meni. Ich wygląd wydaje się być strasznie anachroniczny i w ogóle nie pasuje do realiów, wyglądają po prostu jakby przenieśli się tam z XX wieku. Co oczywiście w kontekście dalszych wydarzeń można szybko wytłumaczyć, ale osobiście widzę w tym raczej pójście na łatwiznę ze strony autorów i brak pomysłu na te postacie niż świadomy zabieg. No i właśnie, to jak to się wszystko rozwiązuje... Fakt faktem tego się nie spodziewałem, ale to nie jest tak, że jest to jakieś pozytywne zaskoczenie. Po prostu nagle idziemy w zupełnie inną stronę niż się zapowiadało, aczkolwiek nie wydaje się to być jakimś logicznym rozwiązaniem całości, a po prostu wyborem scenarzysty, do którego musiała się dostosować fabuła, nie bacząc na to, ile w tym będzie sensu. Natomiast pomijając już wszelkie rozwiązanie fabularne, kompletnie brakuje w tej serii emocji. Od pierwszego do ostatniego zeszytu czyta się to całkowicie beznamiętnie. Nie czuć żadnej stawki, żadnego napięcia - i to mimo, że Marvel to jednak Marvel i generyczne zagrożenie dla całego świata musiało się pojawić. Co jest dla mnie kolejnym ogromnym minusem, bo zdecydowanie bardziej wolałbym faktyczną wariację na temat przedstawianej epoki, pójście w jakieś spiski, polityczne machlojki, pokazanie ówczesnych konfliktów, bitew, czy chociażby klimat bardziej fantasy z bohaterami Marvela. Można było pokazać tyle ciekawych rzeczy, a ostatecznie przeniesienie akcji 400 lat wstecz niczego nie wniosło. Postacie są płaskie i jednowymiarowe, na czele ze złym królem Jakubem, który jest chodzącym stereotypem. Generalnie całość to takie czytadło, z jednej strony nudnawe, z drugiej mało oryginalne - koniec końców scenariusz cały czas dąży do najbardziej typowych rozwiązań. Sama koncepcja mnie kupuje, ale wykonanie nie bardzo. Pewnie gdyby nie fakt, że to komiks Gaimana, to pozbyłbym się bez bólu, a tak może zostawię sobie do kompletu.
Generalnie główny mój zarzut to brak emocji i znużenie podczas lektury. To niby tylko 8 zeszytów, a dłużyło mi się, jakby każdy był podwójny.
Wracając do X-Menów trochę chodzi mi o sam ich wizerunek, który prawie nie odbiega od tego ze współczesności. Reszta postaci faktycznie całkiem nieźle wpleciona w epokę. I ok, trochę realiów tamtych czasów było, ale szkoda (przynajmniej dla mnie), że dalej
Ogólnie im dalej, tym dla mnie za dużo marvelozy.
Akurat dobrze, że uzasadnili
Co myślisz o kresce Kuberta w tym albumie? Mi bardzo przypadła do gustu, dobrze współgrają z tą historia a tematycznie idealnie dopasowane wręcz okładki zeszytów to cacko.Warstwa wizualna akurat fajna i nie mam się do czego przyczepić. Okładki też miły dodatek i cieszy, że Egmont je zachował. Szkoda tylko, że fabuła okazała się niedomagać.
Ja ogólnie nie kupuję takiego łączenia tego uniwersum z normalnym Marvelem. Na dobrą sprawę po co?Bo to jest Marvel. Podobnie było/jest z Conanem. Pierwsze serie z lat 70/80 też były częścią uniwersum Marvela (Hyboria była prehistorią świata marvelowskiego). Współcześnie Conan skacze sobie do bohaterów Marvela i vice versa. (Nie wspominając o Conanie 2099). Nawet Angela, którą dostali do Gaiman włączyli do świata Marvela, choć miało to mało sensu.
Bo to jest Marvel. Podobnie było/jest z Conanem. Pierwsze serie z lat 70/80 też były częścią uniwersum Marvela (Hyboria była prehistorią świata marvelowskiego). Współcześnie Conan skacze sobie do bohaterów Marvela i vice versa. (Nie wspominając o Conanie 2099). Nawet Angela, którą dostali do Gaiman włączyli do świata Marvela, choć miało to mało sensu.
Dziwne jest tylko to, że do tej pory nie połączyli uniwersum Marvel ze Star Wars. :)
DC robi to samo co Marvel z Conanem. Watchmen, Promethea nie było nigdy częścią klasycznego DC, ale musieli te marki w to wmanewrować.W kontekście samego "1602" nie miałbym z tym najmniejszego problemu, gdyby najpierw ustanowiono tę wersję świata Marvela jakąś solidną historią, opierającą się na własnych fundamentach, a dopiero później bawiono w jakieś eventy i łączenie multiwersum (vide "Watchmen"). A tak nie mam żadnych podwalin, żebym miał się przejmować losem tego wszechświata, bo już na wstępie jest tylko jakimś dodatkiem i czymś doczepionym do głównego Marvela. Brak kolejnych historii mogących zainteresować tą wariacją również w tym przypadku nie pomaga.
Brak kolejnych historii mogących zainteresować tą wariacją również w tym przypadku nie pomaga.Finalnie jest kontynuacja (gdzie możemy zobaczyć między innymi wersję Ironmana w tym świecie) w postaci trzech mini serii: 1602: New World, Marvel 1602: Fantastick Four(Mucha wydała to bardzo dawno temu) i Spider-Man: 1602. Dodatkowo jest jeszcze 1602: Witchhunter Angela, komiks, który był częścią Secret Wars z 2015. Ale nic z tego już nie stworzył Gaiman, przez co jakościowo są średnie.
Finalnie jest kontynuacja (gdzie możemy zobaczyć między innymi wersję Ironmana w tym świecie) w postaci trzech mini serii: 1602: New World, Marvel 1602: Fantastick Four(Mucha wydała to bardzo dawno temu) i Spider-Man: 1602. Dodatkowo jest jeszcze 1602: Witchhunter Angela, komiks, który był częścią Secret Wars z 2015. Ale nic z tego już nie stworzył Gaiman, przez co jakościowo są średnie.