
Pierwszy album w tym roku przeczytany. Nowe "Stwory nocy" kupiłem głównie z sentymentu do trzech zawartych w nich historii, które czytałem po kilka razy i cały czas posiadam w pojedynczych wydaniach. Pomyślałem, że fajnie będzie mieć je w komplecie i w solidniejszej edycji, a w dodatku Egmont dorzucił do środka jeszcze dwa opowiadania, które są już nowością na polskim rynku. Niestety lektura trochę to zweryfikowała i jestem dosyć rozczarowany. Zarówno "Arlekin i walentynki", "Morderstwa i tajemnice" oraz tytułowe "Stwory nocy" moim zdaniem trzymają poziom i ponowna lektura niczego w tym fakcie nie zmieniła. Natomiast tu pojawia się problem, jaki mam z tym wydaniem, bo tak naprawdę niczego ono dla mnie nie wniosło.
Główny powód, dla którego powinien być chętny do sięgnięcia po tę edycję, czyli te dwie nowe historie, moim zdaniem zawiódł, bo obydwie dosyć średnio mi siadły. Pierwsza z nich, "Fakty w sprawie odejścia panny Finch", jakkolwiek uważam za lepsze z tej dwójki, tak same w sobie nie są jakąś porywającą lekturą (w pewnych momentach wydały mi się też odtwórcze w stosunku "Ostatniego kuszenia", innego komiksu Gaimana i Michaela Zulli) i wizualnie też wypadają mocno nijako. Natomiast druga, "Zakazane narzeczone...", była dla mnie bardzo męczącą lekturą. O ile jestem w stanie zrozumieć zamysł, jaki stał za tą historią, tak czyta się to fatalnie. Całość opiera się na pewnego rodzaju zgrywie i wyśmianiu utartych motywów, jednak ten żart nie jest na tyle dobry, żeby ciągnąć go przez tyle stron. Na pewno nie pomagają też rysunki, którą są strasznie nieczytelne i raczej mało urodziwe, co dodatkowo utrudniało lekturę. Mam też takie wrażenie, że problemem tych komiksów jest to, że nie pisał ich osobiście Gaiman, a są tylko adaptacjami jego opowiadań, dokonanymi przez innych twórców. Moim zdaniem znacząco widać różnicę tam, gdzie Gaiman sam jest autorem scenariusza i szkoda, że nie jest to jakoś mocniej rozdzielone, zresztą w internecie też ciężko znaleźć informacje, które komiksy podpisane jego nazwiskiem są rzeczywiście jego.
Także do mnie średnio ten album przemówił, co oczywiście nie znaczy, że sam w sobie jest słaby, bo minimum trzy z pięciu zawartych tu historii jest wartych uwagi. Fajnie, że te komiksy są znowu dostępne na rynku, ale dla mnie samo posiadanie tych dwóch nowych historii niewiele wnosi i tak naprawdę bliższy jestem wystawienia na sprzedaż wypasionych "Stworów nocy" w HC niż tych trzech albumów w miękkiej oprawie, które bardzo dobrze mi służą od lat. Natomiast dla kogoś, kto nie miał do tej pory styczności z tymi komiksami lub nie posiada sentymentu do poprzednich wersji, jest to całkiem fajne i solidne wydanie.