Kupiłem żeby wspierać naszych i w sumie żałuję.
Generalnie podzielam opinie: scenariusz jest zwyczajnie zbyt głupi jak na sensację i równie zwyczajnie całkiem nieśmieszny jeżeli to miała być komedia (raz zdarzyło mi się uśmiechnąć - poza tym za dużo tam głupot w stylu Wiewióry z "WKKM"). Pani Cain mogłaby zajrzeć do psychologa, bo odnoszę takie wrażenie, że od kompleksów to tam się ulewa niemal z każdej strony. Girl power w jednym z najgorszych wydań jakie czytałem.
Jak to jest, że jedni potrafią napisać świetną historię z twardą babką w roli głównej a drudzy jedyne co mogą to... no właśnie. Niewiele mogą. Nie wiem czy nie strzelić sobie jeszcze raz Czarnej Wdowy Morgana tytułem odtrutki, bo na Harleen #2 jeszcze chwilkę muszę poczekać.
Autorka w sumie sama ma rację: to jest bez sensu. Ale nie pierwszy zeszyt. Całość.
Eisner? Chyba z rozdzielnika.
Dość wspomnieć, że najlepszym elementem tego tomu są ostatnie dwa zeszyty "New Avengers", które z kolei są zwyczajnie poprawne.
Rysunki... hm... przyjąłbym koncepcję kreskówkową (bo w tym kierunku ten komiks się wykoleja), ale odnoszę takie głupie wrażenie, że Pani Niemczyk rysuje dwie twarze: męską i kobiecą. Taka sztanca z wymienialnymi fryzurą/zarostem. I jest to o tyle dziwne (nie wiem, może chodziło o konwencję i odgórne założenie, że tak to ma wyglądać), bo już te pół strony szkiców koncepcyjnych sprawia lepsze wrażenie niż finalne ilustracje.
Jednym słowem: rozczarowanie.
Jeśli chodzi o Naszą rysowniczkę chętnie zobaczyłbym coś rysowanego w innej manierze (bo kurczę, te szkice...). Jeśli chodzi o scenarzystkę: nie, dziękuję.