Autor Wątek: Marvel  (Przeczytany 5877 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline laf

Odp: Marvel
« Odpowiedź #30 dnia: Śr, 15 Lipiec 2020, 08:38:53 »
Mam całość to co było wydane w dwóch Kolekcjach czyli WKKM i SBM
Tak z ciekawości: jakie tomy z obu kolekcji zaliczyłeś do kosmosu Marvela?

KOMIKSIARZ

  • Gość
Odp: Marvel
« Odpowiedź #31 dnia: Śr, 15 Lipiec 2020, 12:44:28 »
Mam tu na myśli między innymi tomy o Kapitanie Marvelu i wydane w dwóch tomach Życie i Śmierć Kapitana Marvela, czy właśnie wspomniany Imperatyw Thanosa oraz Nieskończoność również wydana w dwóch częściach, do tego nie wiem czy się zaliczają Secret Avengers, ale na pewno są to jeszcze tomy, które ukazały się pod koniec WKKM czyli Avengers Operacja Galaktyczna Burza wydana w trzech tomach 166, 168 i 170, trochę tego było. Komiksy o Silver Surferze myślę, że też można zaliczyć gdyż on przez większość był Heroldem Galactusa. A w SBM są podobne tomy jak Kapitan Marvel czy Silver Surfer właśnie. Może wszystkiego nie wymieniłem, ale chyba wiadomo o co chodzi! :)

Offline laf

Odp: Marvel
« Odpowiedź #32 dnia: Śr, 15 Lipiec 2020, 14:33:09 »
Podpytywałem, bo sam chcę jakoś sensownie to ogarnąć.
Widzę, że wrzucasz do jednego worka zarówno stary (era Starlina), jak i współczesny kosmos Marvela (od Anihilacji, poprzez Wojnę Królów, do Imperatywu Thanosa) oraz Marvel NOW (Avengers + eventy: Nieskończoność i Grzech Pierworodny).

Ja to widzę tak (w ramach poszczególnych kolekcji starałem się wymieniać wszystko pod kątem chronologii czytana)

1. Stary kosmos:
a) Egmont - cała saga Nieskończoności (3 tomy)
b) ważne:
- WKKM: 73 i 77 Życie i śmierć Kapitana Marvela - początki walki Kapitana Marvela z Thanosem i ustalenie statusu quo tych bohaterów; 121 i 123 Warlock - początki Warlocka; 107 Wojna Kree ze Skrullami - pierwsze starcie ważnych kosmicznych ras.
- SBM: 33 Warlock - powstanie Infinity Watch.
c) opcjonalnie:
- WKKM: 73 i 103 Nadejście Galaktusa i Silver Surfer - debiut Galaktusa i Silver Surfera (świetna historia) oraz dalsze przygody SS (straszny paździerz); 109 Inhumans - rozwinięcie mitologii tej rasy i swoisty tie-in do Wojny Kree ze Skrullami (tom ciężki do przebrnięcia); 90 Saga o Korvacu - debiut oryginalnych Strażników Galaktyki i kolejna kosmiczna przygoda Avengers; 166, 168 i 170 Operacja Galaktyczna Burza - historia stojąca na uboczu kosmicznych wydarzeń, lecz pośrednio z nimi powiązana.
- SBM: 10 Kapitan Marvel - wydarzenia sprzed ŻiSKM; 59 Nova - debiut i początki Novy (w tym tomie jest też historia stanowiąca powtórkę z Anihilacji); 44 Szop Rocket - zbiorek kilku opowieści z przyjemnym kosmicznym gryzoniem; 39 Silver Surfer - historia dziejąca się na obrzeżach głównych wydarzeń, ale to jak najbardziej stuprocentowy kosmos;

2. Współczesny kosmos
a) Egmont - Anihilacja --> Anihilacja: Podbój --> Kosmiczni X-Men (Mordercza Geneza oraz Powstanie i upadek Imperium Shi'ar) --> Strażnicy Galaktyki (częściowo dubel z SMB 13) --> Wojna Królów + niewydane jeszcze Realm of Kings. Poza tym dwie ostatnie historie zawarte w albumie Silver Surfer: Przypowieści stanowiące domknięcie kosmicznych wydarzeń związanych z tym bohaterem
b) ważne
- WKKM: 91 i 153 Imperatyw Thanosa i Anihilatorzy - zakończenie całej sagi rozpoczętej w Anihilacji (zakładam, że Imperatyw Thanosa Egmont wyda, ale Anihilatorów to już niekoniecznie)
c) opcjonalnie
- WKKM: 55 Tajna Inwazja - ważny event (w tym miejscu przydaje się wiedza na temat ery Bendisa w Avengers)
- SBM: 29 Inhumans - tie-in do Tajnej Inwazji; 83 Beta Ray Bill - domknięcie kosmicznych wydarzeń związanych z tym bohaterem.

3. Marvel NOW. Tu się nie wypowiem, ale trzeba przyznać, że Egmont bardzo sensownie to wydaje. Są pewne uzupełnienia w obu kolekcjach (np. Nova - Sam Alexander zarówno w WKKM, jak i SBM, czy pełniejsze wydanie Grzechu Pierworodnego), ale sam jeszcze tego nie rozkminiłem.

Offline Jigsaw

Odp: Marvel
« Odpowiedź #33 dnia: Cz, 16 Lipiec 2020, 01:15:32 »
Przecież Larsen rysował jeszcze bardziej karykaturalnie.
A czy Tood rysował karykaturalnie? Ja bym tego tak nie nazwał. Obaj rysowali dość wyraziście, skupiając się na najdrobniejszych szczegółach, do tego jeszcze bardzo efektownie. Mówcie co chcecie, ale to m.in. ci dwaj panowie podbili popularność Pająka, przenosząc go w inny wymiar artystyczny. I mieli pełną rację dopominać się o swoje, zostawiając resztę słabizny w Marvelu i powołując własne wydawnictwo, wraz z innymi utalentowanymi rysownikami.
 

Offline gashu

Odp: Marvel
« Odpowiedź #34 dnia: Pt, 24 Lipiec 2020, 07:06:48 »
Czy ktoś orientuje się, czy Marvel dodrukowuje niedostępne TPB trwających, niezakończonych jeszcze serii?
Czy raczej należy celować w E-Baye lub inne takie?

Offline misiokles

Odp: Marvel
« Odpowiedź #35 dnia: Pt, 24 Lipiec 2020, 09:33:08 »
Nie ma reguły. Część dodrukowuje, a część nie.

Offline gashu

Odp: Marvel
« Odpowiedź #36 dnia: Pt, 24 Lipiec 2020, 11:21:30 »
Tego się obawiałem... :/

Offline xanar

Odp: Marvel
« Odpowiedź #37 dnia: Pt, 24 Lipiec 2020, 11:39:37 »
a co ty chcesz kupić ?
Twój komiks jest lepszy niż mój

Offline zerodwatrzy

Odp: Marvel
« Odpowiedź #38 dnia: Pt, 24 Lipiec 2020, 12:25:37 »
TPB jakichś środkowych tomów serii rzadko dostają dodruki, to raczej domena vol1-vol2 i pojedynczych tomów. Serie, które ludzie chcą kupować, a nie ma ich dostępnych w całości są raczej wydawane jako Ultimate/Complete Collection niż dodrukowywane.

Offline Chmielu

Odp: Marvel
« Odpowiedź #39 dnia: Wt, 09 Maj 2023, 09:05:07 »
Wrzucam tutaj, choć w komiksie przewijają się przede wszystkim postaci z "otoczenia" Spider-Mana jak i Daredevila, ale charakter opowieści jest taki "ogólniemarvelowski" ;). Miniseria "Deadline" od Billa Rosemanna i Guy'a Davisa.

Kat Farrell, reporterka "Daily Bugle", pracuje dla gazety w dziale zajmującym się metaludźmi, których nazywa "Pelerynami". Kat kocha swoją pracę (dziennikarstwo), ale nienawidzi Peleryn. Zatrudniona w redakcji Betty Brant (dobra kumpela Petera Parkera) zapodaje jej info, że niebawem zwolni się miejsce w dziale kryminalnym i Farrell jest rozpatrywana jako ewentualny następca. Dobrze by jednak było, gdyby w ciągu tygodnia (wiadomo: deadline) Kat znalazła i opisała jakiś kryminalny temat, który przekona Jonaha J. Jamesona do jej osoby. Farrell przyczepia się do serii niewyjaśnionych śmierci czwartoligowych superłotrów, na których ciałach nie można odnaleźć przyczyn zgonów. Ktoś zostawia na jej biurku mapę metra z zaznaczonymi punktami, a Kat zaczyna łączyć zejścia czarnych charakterów ze zniknięciem sędziego Jamesa Harta, oskarżonego o zamordowanie żony. Hart był kiedyś adwokatem broniącym superłotrów, który następnie przeszedł na drugą stronę barykady i został sędzią łatwo ferującym wysokie wyroki swoim dawnym klientom. Tymczasem w półświatku niesie się wieść o tajemniczej istocie polującej na łotrów. Szybko okazuje się, że Kat wpakowała się aferę o znacznie większym kalibrze, niż się spodziewała, a tytułowy deadline może nabrać bardziej jednoznacznego wydźwięku.
Olbrzymią siłą tego komiksu jest główna bohaterka, której wewnętrzne monologi zapodawane przez twórców na kadrach w formie zapisków z zeszytu są pełne autoironii, gorzkich obserwacji społeczeństwa i po prostu przezabawne. Taka fajna dziewczyna, którą można polubić, w odróżnieniu od maczołumen, których pełno teraz w popkulturze. Kat ma zacięcie dziennikarskie i bez problemu przenika do takich zakątków uniwersum Marvela, o których szlachta z Avengers czy FF nie ma pojęcia. Jak studio tatuażu dla superłotrów (kapitalna scena z kolesiem, którego nicka tłumaczy się na "Niepohamowana-siła-niszcząca" ;)), albo "Bar bez nazwy", w którym można spotkać wszystkich tych, których spotkania raczej należy unikać.
Rosemann pokazuje zupełnie inne rejony marvelowskiego świata, chyba jeszcze bardziej w klimacie ulicznym niż "Daredevil" czy "The Punisher". A jednocześnie jest w tej historii i metafizyka, i dużo obyczajówki, a nade wszystko stare dobre noir. Z uwagi na świetnie poupychane tu i ówdzie wrzuty do historii i postaci Marvela można przypuszczać, że Nick Spencer pisząc swoje prześmieszne "Superior Foes of Spider-Man" był po lekturze "Deadline" i musiało mu się podobać. Komiks sprawia wrażenie trochę przegadanego, bo na miniserię składają się tylko cztery zeszyty, a intryga jest pokaźna. Z drugiej strony monologi i dialogi są tak dobrze napisane, że całość wchodzi bez problemu. Do tego dostajemy masę świetnych epizodów z postaciami takimi jak Ben Urich czy Bullseye.
Całość narysowana przez Guya Davisa, już w najwyższej formie, ale jeszcze przed jego masywnym runem w "B.P.R.D.". Po prostu nie można nie lubić tej oryginalnej, "brzydko-pięknej" kreski. Niby prostej, a fenomenalnej, w uchwyceniu szczegółów czy gestykulacji.   
"Deadline" jest jednym z niewielu napisanych przez Rosemanna, który w mojej prywatnej Złotej Erze Marvela (2000-2010) przez jakiś czas pracował dla wydawnictwa na funkcji a la "rzecznik". Na dziś, nadal w Marvelu, na etacie w dziale odpowiedzialnym za gry. Szkoda, bo był w tym projekcie potencjał na kolejne odsłony i myślę, że Rosemann znalazł by w sobie jeszcze kilka niezłych opowieści. Co ciekawe Bendis wykorzystał postać Kat w swojej niezłej serii "The Pulse". Which was nice.
Taki to był kiedyś Marvel. Fajowski. A nie "ol-nju-difręt-freszi-fakin-szitti-nał" :D
To nie pandemia, to test IQ.

"Żadna ilość dowodów nigdy nie przekona idioty" /
„Łatwiej jest oszukać ludzi niż przekonać ich, że zostali oszukani” Mark Twain

sum41

  • Gość
Odp: Marvel
« Odpowiedź #40 dnia: Wt, 09 Maj 2023, 14:25:21 »
Kiedys to bylo - z kazdym kolejnym miesiacem nabiera coraz wiekszej powagi a mniej osmieszania...

Offline Chmielu

Odp: Marvel
« Odpowiedź #41 dnia: Cz, 11 Maj 2023, 12:00:21 »
Jeśli chcecie przeczytać komiksowy blockbuster z prawdziwego zdarzenia to w (mojej prywatnej) Złotej Erze Marvela macie trzy takie projekty "Ultimates" vol. 1 i 2 (Mark Millar/Bryan Hitch) i trylogię "Ultimate Galactus". I o tym trzecim projekcie słów kilka.

Więcej na temat pewnych aspektów dotyczących Warrena Ellisa w wątku o nim. Teraz - do brzegu. Marvelowski imprint Ultimate był w zamyśle Billa Jemasa (ówczesnego "szefa" Marvela) pomysłem na przyciągnięcie do komiksów wydawnictwa ludzi dotąd je omijających ze względu na rozbudowaną, skomplikowaną i czasami wykrzaczoną chronologię. Miało być od zera i dla współczesnego czytelnika, a nie dla grubawych, pryszczatych 40-letnich nerdów pomieszkujących w piwnicach rodziców. Pomysł prosty i genialny zarazem. Po sukcesie "ostatecznych" wersji Spidey'a, Avengers, X-Men i FF przyszła pora na pokazanie jednej z największych (dosłownie i w przenośni) marvelowskich postaci.
Zadanie powierzono Markowi Millarowi, ale ten, ze względu na poważną chorobę, zrezygnował z zadania. Projekt przejął inny wyspiarz czyli Warren Ellis, który początkowo przygotować miał coś w postaci prologu do nadejścia Galactusa. Tak powstał jeden z najbardziej ambitnych komiksów w linii "Ultimate".

"Ultimate Nightmare" (5 zeszytów). Przekaz telewizyjny i sieciowy, który trafia na ekrany na całym świecie przyczynia się masowych samobójstw. Przekaz zawiera obrazy śmierci i zniszczenia [a nie zapis reality show z tiktoka "Myślałam, że krowa to taka kuzynka konia" (to cytat) ;D], które powodują ogólne zwątpienie po co dalej "pchać ten syf" jak rapowało B.O.K. ;) Przerażająca sytuacja budzi natychmiastowe zainteresowanie Nicka Fury (w tej roli Samuel L. Jackson) oraz Charlesa Xaviera. Obaj panowie wysyłają do źródła przekazu (Tunguska) swoich umyślnych: Nicky - Captaina America, Black Widow i Falcona, Charlie - Jean Grey, Wolverine'a i Colossusa. Obie ekipy - działające niezależnie - spotkają się na syberyjskiej ziemi, gdzie zetkną się z przerażającą tajemnicą sięgającą korzeniami rzekomego upadku meteorytu z 1908 roku. Kogo tam spotkają i co znajdą - nie zdradzam. Nadciąga Zjadacz Światów - Gah Lak Tus. Taki Mały Głód do sześcianu. :D Na ołówku mistrz Trevor Hairsine, wspomagany przez Steve'a Eptinga, plus kilku inkerów.
"Ultimate Secret" (4 zeszyty). W tajnej bazie S.H.I.E.D. w Nowym Meksyku, gdzie pracuje się nad podróżami w kosmosie, dochodzi do ataku przeprowadzonego przez obcą, pozaziemską rasę Kree. Udaremnia go niejaki Captain Mahr Vehl, który okazuje się rodowitym Kree. Dlaczego pokrzyżował plany swoich pobratymców? Czego boją się Kree i co chcieli osiągnąć przeprowadzając atak? I jak to wszystko łączy się ze Zjadaczem Światów? Fury wzywa na pomoc Fantastic Four i Ultimates, bo Mahr Vehl twierdzi, że Kree znów zaatakują. Na ołówku Steve McNiven i Tom Raney. Dobrzy (zwłaszcza ten pierwszy), jasne, ale to jednak nie Hairsine. Szkoda. Inkerów znów kilku.   
"Ultimate Extinction" (5 zeszytów). Na Ziemię przybył herold Gah Lak Tusa. Ten srebrny na surfingowej desce. W podkładzie nie leci Beach Boys, jest źle. Fury zbiera ekipę skąd może - FF, X-Men, Ultimates, a na poziomie ulicznym (bo i tu rozgrywa się wojna) nawet "ostateczna" Misty Knight. W wersji Ellisa, Gah Lak Tus nie jest przysadzistym facetem, w niebiesko-purpurowym kostiumie. Jest dużo bardziej przerażający. Na ołówku i tuszu Brendon Peterson. Poprawnie, bez uniesień.

Jak to u Ellisa jest bezkompromisowo, nawet jak na marvelowską licencję. Fajnie dekompresyjnie poprowadzona fabuła (Warren jest w tym mistrzem), filmowa narracja, i - jak zwykle u Anglika - odjechane pomysły oparte na świeżych naukowych koncepcjach. Takie bardziej SCIENCE fiction, ale podane w fajnym superbohaterskim sosie. Zgrzytał mi tylko tekst Fury'ego o Bogu, ale czego się spodziewać po takim amoralnym typku jak Warren. ::) Całą trylogię charakteryzuje też druga wada ellisowego pisarstwa czyli faszystowskie/komunistyczne podejście, że liczy się ludzkość (dla totalitarnych - naród/klasa) jako taka, a nie indywidualny człowiek. Bezlitosne. Takie podejście przebija w pisarstwie Anglika i w mniejszym stopniu odczuwalne (ale jednak) jest też w "Ultimate Galactus". Ellis może się odnajdzie w Nowym Wspaniałym Świecie.
Szkoda, że całości nie narysowali na przykład panowie: Trevor Hairsine, Stuart Immonen i Olivier Coipel. Jednolita szata graficzna każdej z części, i to w wykonaniu takich mistrzów podbiłaby wartość projektu. 

BTW Ultimate Nerds były z lekka niezadowolone "ostateczną" wersją Galactusa, więc Marvel kończąc - przed dekadą - całą linię "Ultimate Comics" zanihilował ją właśnie tradycyjnym "rogaczem". Wyszło dużo, dużo gorzej niż u Ellisa.

Tak czy siak, ciekawe co z tą postacią zrobi Antonio Banderas. 8)
To nie pandemia, to test IQ.

"Żadna ilość dowodów nigdy nie przekona idioty" /
„Łatwiej jest oszukać ludzi niż przekonać ich, że zostali oszukani” Mark Twain