Ja tam wiem, że nie mogę za dużo wymagać od Dominika Szcześniaka. Te lata czytania tłumaczeń od niego, już mnie do tego przyzwyczaiły. Ale żeby tak zepsuć KULTOWĄ kwestię od Mary Jane do Petera przy ich pierwszym spotkaniu, to trzeba mieć talent. Tutaj każdy szczegół ma znaczenie. I jeśli w oryginalnym dymku komiksowym kwestia brzmi "Face it Tyger... You just hit the jackpot!" to nie można pomijać tych dwóch dodatkowych słów.


Po polsku powinno być:
"
Przyznaj Tygrysie.
Właśnie trafiłeś w dziesiątkę!"
Tym bardziej, że potem jest pasujący do tej kwestii dymek Jamesona, o czym wcześniej przed lekturą tego zeszytu nie wiedziałem. Pewnie w oryginale brzmiał tak samo lub podobnie do dymka MJ. I w polskim tłumaczeniu pojawia się słowo tutaj "W końcu". Czyli można było to dopracować.

Czy to było takie trudne panie Szcześniak? Ja tam wiele wybaczam, bo ważne żeby tłumaczenie było chociaż znośne. Ale nie w tym przypadku. Kultowa scena jak ta i to kurde jej polska premiera, powinna być dopieszczona. Szkoda, że ani korektor Paweł Timofiejuk, ani redaktor Arek Wróblewski (!!!) nie wyłapali tego podczas składania tego tomu. I ode mnie idzie minus na konto redakcji i oczywiście całego Hachette. Szkoda, bo mogło być idealnie. I pan Dominik Szcześniak ląduje u mnie na samym dole listy tłumaczy komiksów. Bo tak się nie robi.