Nie czytałem wcześniej Essentiali Daredevila, więc pierwszy raz widzę te początkowe zeszyty. I już w 1 tomiku pojawili się ikoniczni potem dla Matta wrogowie - Owl, Purple Man, Matador, którzy powracali do współczesnych nam czasów. Albo Stan Lee potrafił tak dobrze tworzyć czarne charaktery, albo jego następcy mieli z tym trudności. Plus wypadki jak sam Marvel blokował nowych łotrów. mamy niesławną scenę, jak DD daje się załatwić płachtą Matadora.

Dla takich smaczków warto kupować i czytać tą kolekcję, jeśli nie ma się wcześniejszych Essantiali.
Wraz z upływem lat widać postęp i coraz lepsze fabuły i scenariusze (rysunki zawsze były ok) komiksów Marvela. Dlatego jak dopiero w 51 tomie (u nas to będzie 2025 rok) zaczniemy serię X-men i wrócimy do roku 1963, to będzie jednak różnica na gorsze. Drugi raz w Kolekcji mamy też odniesienie do filmu "Kleopatra". To naprawdę był wielki hit filmowy z 1960 roku, który mocno wbił się w świadomość Amerykanów. Przyjemnie jest poczytać o takim oddziaływaniu kina na społeczeństwo, jeszcze sprzed czasów mass mediów (nie wszyscy mieli tv i regularnie chodzili do kina w USA w 1964 roku) i późniejszych szałów w latach 70-tych na np. Star Wars.
W extrasach jest o sprzedaniu wydawnictwa przez Martina Goodmana w 1969 r. Już wtedy Egmont podnosił ceny komiksów o 25%.

Tylko skoro Goodman wtedy sprzedał ten cały wydawniczy biznes, to czemu potem Goodmanowie chcieli do niego wracać (nieudanie), zamiast żyć z kapitału? Ich motywacji nie mogłem rozgryźć podczas czytania "Niezwykłej Historii Marvel Comics". Wtedy też Stan Lee dostał swój lukratywny kontrakt, a Jack Kirby nie i przed końcem 1969 r. "Król" opuścił Marvela.
O jeju. A myślałem, że tylko w przygodach Superkwęka jest ta scena jak dzieci się bawią i wolą być przestępcą (Matadorem), a nie upokorzonym bohaterem (Daredevilem). A to się zaczęło tutaj - w 1964 roku.

To się Stanowi Lee udało. No i pokazanie jak kiedyś wyszukiwało się informacji z gazet i w bibliotekach. Superzmysły umożliwiły DD znaleźć właściwy artykuł.

Miałem pisać, że Wally Wood najmniej mi się podobał z trzech rysowników tego tomu. Ale po tym jak zobaczyłem świetnie narysowanych gości w strojach na balu kostiumowym, albo to jak zrezygnował z kloszowej fryzury Karen, uważam, że cała trojka artystów spisała się świetnie. Graficznie komiksy Marvela wtedy rządziły.
W tomie znalazłem jedną sytuację źle podłożonych napisów. Zamieniono opis rowerku z wioślarzem.

Tłumacz Łukasz Szostak rozwalił mnie użyciem frazy "Będzie pan zadowolony".

