Nie kupuję tej serii komiksów ale coś czuję ze naginasz tym stwierdzeniem prawdę. Aby było pg 13 muszą padać trupy bezkrawawo ale jednak i wątpie aby choć jedna ofiara padła w komiksie dla dzieci ale jednak, prędzej miałeś na myśli kategorię pg.
No, tak zasadniczo jeden trup padł. W drugim numerze
Bullseye zabił jednym ze swoich noży Trzepotka, sowę Chat.
Znaczy pierwsza historia o trójce Stark-Hulk-Pająk była najlepsza z trzech co wyszły, bo była cudownie i śmiesznie głupia z absurdalnym pomysłem jako wątkiem głównym.
Czterech. W pierwszym numerze były dwie. I z tego, co widzę, więcej komiksów o tym tercecie już nie powstało.
Ogólnie rzecz biorąc, mnie też bardzo podobała się pierwsza historyjka. Ulysses Klaw, Władca Dźwięków, postanawia się zresocjalizować i zakłada kapelę country, w której w fikuśnym kapelutku śpiewa o pikapach i psach? Toż to bije na głowę nawet plan Kanga Zdobywcy z poprzedniego numeru (chciał podbić świat, uzależniając ludzi od kasujących pamięć krótkoterminową chipsów). Szkoda, że już nie będzie historyjek z tego cyklu, bo taki jawny i nieskrywany absurd całkiem mi się podobał
Opowiastka o Strange'u przęciętnawa, ale team-up ze Spider-Manem (haczyk dla fanów Pająka) spełnia swoją rolę jako wprowadzenie nowej postaci dla dziatwy. Przedstawiona w komiksie geneza doktora jest tu niemal identyczna, co w głównonurtowych komiksach (Wong jest pakerem z kucykiem w dresie i kumplem Stephena z college'u), więc ta wiedza może się młodym czytelnikom przydać. Tylko pytane: jakie w końcu jest przyjęte polskie tłumaczenie "The Ancient One"? Tu jest "Starożytny", a np. w
Daredevilu Bendisa było "Pradawny"...
Historyjki o Spider-Manie też bez rewelacji, ale także bez zażenowania. Zastanawia mnie fakt, że ten "Spider-Man" vol. 2 z Marvel Adventures ma tylko 24 numery, a my jesteśmy już na 7. W tym tempie można stosunkowo szybko się wyprztykać z materiału... i co wtedy? Taki magazyn bez Pająka to chyba raczej nie pociągnie. Zaczną dawać Vol. 1 od początku? (Tak dla informacji, to ten cykl fabularny, który czytamy teraz - z Chat, rodziną Torino itd. itp. zaczął się od numeru 53 Vol. 1 - wtedy scenariusze zaczął pisać Paul Tobin. Wcześniejsze przygody nie za bardzo się chyba łączą z tymi historiami, ale też im raczej nie zaprzeczają).
No i komiks o Avengers również nie wyżej niż przyzwoity. Pamiętam, że ładnych parę lat temu czytałem sobie trochę numerów tej serii, gdy były dostępne za darmo na stronie Marvela, i całkiem mi się podobały. Teraz jakby nie urzekają... a może te dobre będą później? Oby.
No i parę uwag o tłumaczeniu, bo a nuż ktoś z wydawnictwa zagląda
Ogólnie wydaje mi się, że jest dobrze, dość zgrabnie. Tekst miło płynie i w ogóle, ale sądzę, że miejscami zbyt mocno polska wersja stara się być młodzieżowa. Po którymś z kolei użyciu słowa "ogarniać" zaczęło mnie razić... a poniższy fragment rozśmieszył mnie, choć chyba nie było to intencją oryginalnego autora
Było nawet sławetne od czasów "Archiego"
elo! (Cała kwestia: "Elo, ekipa! Chodźta na ulicę!")
Z poważniejszych rzeczy: "kreatura" to wyraz nacechowany pejoratywnie, więc jako tłumaczenie "creature" w większości wypadków lepiej używać neutralnych "stwór"/ "stworzenie". Kiedy Zakimija (przeciwniczka z historii o Strange'u) reaguje na inkantacje Doktora: "Tak. Tak. Faltine. Cinnibus. Znam ich. Fantastyczne
kreatury.", wprowadza to moim zdaniem niepotrzebny rozdźwięk między pozytywnym przymiotnikiem, a negatywnym rzeczownikiem. Oprócz tego w kronice filmowej z czasów drugiej wojny światowej Kapitan Ameryka powinien namawiać do kupowania obligacji wojennych, a nie "wekslów wojennych".
W kwestii pseudonimów zauważyłem, że w historyjce o Avengers Iron Man mówi o Janet Van Dyne "Gigantka", choć w sekcji "Poznaj bohaterów" na początku przedstawiona jest jako "Giant-Girl" (poza tym drażni mnie stylistycznie ta "naukowczyni" z jej opisu... Może lepiej brzmiałoby "uczona" albo "badaczka"?) Poza tym w historii o Spider-Manie Chat i Peter wspominają o "Dziewczynie-Wiewiórce" zamiast "Squirrel Girl"... i nie wiem, czy "Tłumik" jako tłumaczenie pseudonimu Emmy Frost ("Silencer") to najszczęśliwsze wyjście. Jeżeli już z uwagi na kontekst konieczne było spolszczenie, to może dałoby się chociaż znaleźć coś rodzaju żeńskiego?
I ostatnia rzecz: rozumiem, że język musi być uproszczony, żeby trafiać do młodego czytelnika. Ale czy w pierwszej historyjce naprawdę trzeba było tworzyć dziwną zbitkę "pająkofob"? Czy "arachnofob" to naprawdę takie niespotykane słowo? W scenie, o której mówimy, Spider-Mana goni olbrzymi pająk, więc sam kontekst wskazuje znaczenie wyrazu i nawet jeśli ktoś by go nie znał, mógłby łatwo przyswoić nowe słówko. Uważam, że to niepotrzebny zabieg.
Żeby jednak nie wypaść zbyt krytycznie, powtórzę raz jeszcze, że poza tymi uwagami warstwa językowa naprawdę daje radę. Widać też, że korekta i redakcja były w robocie, bo żadnych rzucających się w oczy literówek czy potworków stylistycznych nie uświadczyłem. Ciekawe, co oprócz "Avengers" będzie w numerze za dwa miesiące