Tutaj ta różnica jest bardzo podobna jak z DD przejętym przez Waida czyli bardziej "kolorowo" A jak dobrze pamiętam to Marvelek ceni DD Waida tak samo jak Bendisa i Bru.
Ale palnąłeś głupotę z tym porównaniem. Różnica między kontynuacją Kelly Thompson w JJ, a Marka Waida w DD jest zasadnicza. Waid miał nie tylko swoją wizję postaci, ale pomysł na jej poprowadzenie. Większa "kolorowość" i uśmiech to tylko pretekst do opowiadania świetnych, trzymających w napięciu historii, które często sięgają głęboko w psychologię postaci i ich wzajemne relacje. Waid niesamowicie rozwinął postać Matta, żeby nie powiedzieć, że zbudował jej bardzo istotną część. Po runie Millera powstało wiele wspaniałych i cenionych także przeze mnie historii na czele z Bendisem i Bru, ale patrząc obiektywnie, choć to świetne komiksy, o głównym bohaterze nie powiedziały nic, czego wcześniej nie powiedziałby Miller. Waid wniósł nową jakość sięgając m.in. do przeszłości Matta, jego dzieciństwa, relacji z Foggy'm itd. Po drugie, run Marka Waida nie zawsze ma lekki charakter - jest tutaj trochę mroczniejszych historii, z tym że nawiązują one raczej do wizji Rogera McKenzie'go, czyli bardziej horroru niż czystego street levelu. W dodatku, wbrew powszechnej opinii, Waid podobnie jak jego poprzednicy miejscami dość ostro przeczołgał Matta, zwłaszcza w pierwszej części runu. Waid wreszcie wprowadza całą gamę postaci, zwłaszcza przeciwników Daredevila - część to znajomi z odległych lat, świetnie uwspółcześnieni, a część to nowe postacie - ciekawe i świetnie zbudowane jak Coyote, Ikari, Purple Children i wiele innych. To wszystko sprawia, że sięgając po DD Marka Waida czuję się, że czytam przygody tej samej postaci a jednocześnie jest to zrobione w sposób nowatorski i inny, a co najważniejsze rozwijający postać. Dodajmy do tego znakomite dialogi i przemyślaną konstrukcję scenariusza a nikogo nie będzie dziwić, że ten run cieszy się taką popularnością i został uhonorowany Nagrodą Eisnera.
U Kelly Thompson i jej JJ mamy do czynienia z sytuacją przeciwną. Według mnie problemem runu Kelly Thompson jest właśnie brak wizji i próbowania pisania nowej JJ w ramkach, które nakreślił Bendis. W swoim runie Bendis umieszczał chętnie postacie z uniwersum Marvela, więc Thompson robi dokładnie tak samo, a to że ich obecność jest zbędna dla akcji nie ma już najmniejszego znaczenia. U Bendisa Jessica
dwukrotnie trafia do więzienia, to i Kelly Thompson robi to samo
, nie ważne przy tym, że serwuje bardzo niestrawnego odgrzewanego kotleta, który również nie ma wpływu na fabułę. Ten run jest nudny, nie trzyma się kupy i rzeczywiście jest co najwyżej kierowany do nastolatków. Oczywiście rozumiem, że możesz mieć inne zdanie, lub mniej surowy osąd, ale błagam, nie zrównuj tego z runem Marka Waida w DD, bo jest to zwyczajnie niesprawiedliwe i ktoś może się zniechęcić do lektury tych świetnych historii, jeśli sobie skojarzy, że to podobne do JJ Kelly Thompson.