Taa, zgadzam się, też uważam, że końcówka jest byle jaka i zawodzi czytelnika zachwyconego (np. mnie) poprzedzającą ją wspaniałą resztą.
A to bardzo źle, bo jednym z tajników sztuki pisarskiej, które odkryłem już jakieś czas temu, jest to, że najważniejsza w utworze jest właśnie końcówka i jeśli ona będzie super, to przeważająca wiekszość czytelników będzie zadowolona z lektury. Reszta jest tylko po to, aby doprowadzić czytelnika do tej końcówki, przy czym musi się to odbyć w miarę bezboleśnie, tak aby czytelnik się np. nie znudził czy w jakiś inny sposób nie zniechęcił i dotrwał do tej świetnej końcówki.
Co wiecej, im lepsza koncowka w stosunku do reszty, tym bardziej czytelnik zadowolony, jednak im lepsza reszta w stosunku do koncowki, tym mniej.
To jest najważniejsza zasada dobrego pisarstwa i wiele świetnych utworów, których jedną wadą jest spieprzona końcówka, w odbiorze masowym jest niedocenianych, bo czytelnik, o ile w ogole dotrwał do końca, pod koniec czuje się rozczarowany i swoje rozczarowanie rzutuje na cały utwór.