Autor Wątek: Kryzysy DC  (Przeczytany 5677 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline mack3

Odp: Kryzysy DC
« Odpowiedź #30 dnia: Nd, 25 Sierpień 2019, 04:12:36 »
Które dokładnie tomiki masz na mysli?

Online Murazor

Odp: Kryzysy DC
« Odpowiedź #31 dnia: Nd, 25 Sierpień 2019, 07:33:55 »
3 tomiki:
Flash - Rebirth
Flash - Dastardly Death of the Rogues
Flash - Road to Flashpoint

Rozwija watek podrozy w czasie, powrotu Barrego, wyjasnia moc predkosci i wprowadza glownego zlego.

Offline mack3

Odp: Kryzysy DC
« Odpowiedź #32 dnia: Nd, 25 Sierpień 2019, 13:06:05 »
Dzięki,
kurde, czy tylko mi nie pojawia sie przycisk edytowania i usuwania postow w tym temacie?

Online Murazor

Odp: Kryzysy DC
« Odpowiedź #33 dnia: Nd, 25 Sierpień 2019, 13:20:03 »

Offline xtozier

Odp: Kryzysy DC
« Odpowiedź #34 dnia: Nd, 25 Sierpień 2019, 19:39:11 »
Czytał ktoś Zero Hour ??

Offline Pan M

Odp: Kryzysy DC
« Odpowiedź #35 dnia: Pt, 23 Kwiecień 2021, 01:44:43 »
Kryzysów można nie cierpieć, wiadomo, że jest sporo czytelników, którzy preferują solowe historie, próbujące nie tylko skupiać się na zamaskowanych tajnych tożsamościach ale też życiu prywatnym bohaterów a wszystko co ma w nazwie kryzys, multiwersum, czy ziemie będzie ich z automatu odrzucać.

Ja tam osobiście lubię te głupotki, choćby ze względu na poziom  zagrożenia, który jest często tak bardzo przeszarżowany, że otrzymuje się absurdalną jazdę bez trzymanki. Nie wyobrażam sobie lepszego umiejscowienia dla złych batmanów z mrocznego multiwersum czy Anti-Monitora niż kryzysy/eventy.

Swojego czasu, kiedy czytałem "Kryzys na nieskończonych ziemiach" w polskim wydaniu Deluxe, byłem pod naprawdę sporym wrażeniem tego jak się udało pozbierać do kupy tak ogromną liczbę postaci, alternatywnych wymiarów i przekuć w sensowną historię na etapie w którym multiwersum DC nie było wcześniej restartowane ani razu. Jasne jest tam nadmiar wszystkiego jak na kryzys przystało, sama koncepcja nieskończonych wszechświatów alternatywnych przyprawia o ból głowy, ale czyta się to jak dobrze poprowadzoną konsekwentnie od po początku do końca historie,  w której napięcie stopniowo rośnie dochodząc do totalnie przegiętych rozwiązań fabularnych. Chociaż musze przyznać, ze w samej historii jest dla mnie jednak  odrobina przesady w akurat złym znaczeniu tego słowa. Anti-Monitor to naprawdę twardy skurczybyk, nie raz zdarza się tak, że  wydaje się już być pokonany by wrócić jeszcze te parę razy. Może  "zabili go i uciekł" nie jest aż tak tragicznie w tym jakby nie patrzeć pierwszym kryzysie DC, ale też cieniem rzuca się na ten komiks nadużywanie tego zabiegu w shonenach, star wars i całej reszcie popkultury, które to zabiegi nastąpiły lata po tym tytule.

Mimo wszystko to pozycja, która przetarła szlaki dla  zabiegów restartów w konwencji sh wyznaczając drogę dla porządkowania ogromnych uniwersów. Kwestia tego, że, rozwiązania tego typu zaczęto z czasem wprowadzać po najmniejszej linii oporu to już inna sprawa.

Poza tym lektura była dla mnie lekkim szokiem z powodu nacisku  na  kompletnie inny skład postaci niż te do których przyzwyczajeni są współcześni odbiorcy DC. Śladowe ilości Batmana,  Wonder Woman, czy Korpus Lanternów nie zadowolą czytelników liczących na wielkie występy najbardziej ikonicznych bohaterów. Zamiast tego na pierwszym planie  winduje Parias, Alexander Luthor, Harbinger, Monitor czyli postaci bardzo odbiegające popularnością od największych sław uniwersum DC. Zadbano za to o to by w centrum wydarzeń  ostali się Superman i Flash, a i Supergirl ma pewnym momencie swoje 5 minut.

Pomimo takich zabiegów musze przyznać, ze czyta się to po prostu dobrze, ba dzięki temu poznałem trochę postaci, które przed tym kryzysem nie mówiły mi kompletnie nic jak choćby Mr Polaris, Psimon, Firehawk, Solovar, Arion. Czyli jakby nie patrzeć jedna z właściwości większego crossovera, czyli poszerzenie wiedzy o uniwersum jest tutaj wplecione i to w naprawdę bezbolesny sposób, ba  postacie są wprowadzane przez Wolfamana lekkim piórem, bez jakiś długaśnych genez czy bardzo dużej ilości ekspozycji.

Na pewno to jedna z najważniejszych pozycji superhero w historii, jasne nie jest to historia pełna niuansów intelektualnych, ale też czy ktokolwiek na serio oczekuje od takich publikacji złożoności na poziomie "Watchmen"? W swojej kategorii to naprawdę bardzo udany kawałek przepastnej superhero epopei. No i kreska Pereza to old school, który cieszy oczy po dziś dzień. Crime Syndicate of America w jego wydaniu godny zapamiętania i świetnie obrazujący jak bardzo zmienił się image postaci przez pryzmat standardów rysowniczych. Perez zresztą z jakiegoś powodu bardzo pasuje mi do rozbuchanych epopei tego typu. Podobnie dobrze sprawdził się przy "Rękawicy nieskończoności" .
« Ostatnia zmiana: Pt, 23 Kwiecień 2021, 02:21:28 wysłana przez Pan M »