Dziwna odmiana w "Skarbie dziesięciu awatar".
Awatar? Dlaczego nie awatarów? Ale to chyba kwestia przyzwyczajenia do danej formy ->
Zasadniczo "ta awatara" to wcielenie bóstwa, a "ten awatar" to ludzik z gry komputerowej
Teoretycznie można używać też słowa "awatar" w tym pierwszym znaczeniu, ale wolę formę "awatara", bo pozwala uniknąć nieporozumienia. Sprawdziłem właśnie na szybko w "Słowniku mitów" A. Cotterella i tam w użyciu jest "awatara" (choć co prawda w słownikach Kopalińskiego jest "awatar").
Właśnie. Otwarty na doświadczenia zakupiłem 5 tomów Barksa i sprzedałem po przeczytaniu. Nie twierdzę, że to było złe, ot sympatyczne historyjki. Nic ponadto. Warto spróbować jeszcze z Rosą? Zauważalnie lepsze?
Pozostawiając na boku ocenę komiksów Barksa, co do której mam trochę inne zdanie...
Jeśli chodzi o Rosę, to bez wątpienia jego największą inspiracją był właśnie Carl Barks i wpływy te są bardzo widoczne. Jednak nie da się ukryć, że komiksy Rosy różnią się zauważalnie od historii Barksa:
1) w przeciwieństwie do Barksa, który tworzył historie wszystkich kształtów i rozmiarów, Rosa najlepiej się w długich, złożonych komiksach przygodowych, utrzymanych w trochę podobnym klimacie, co filmy o Indianie Jonesie;
2) Barks działał od komiksu do komiksu i nie dbał za bardzo o wzajemną spójność swoich historyjek, nawiązywanie do wcześniejszych przygód itd. itp. - Rosa usilnie dba o to, żeby wszystkie jego komiksy pasowały do siebie i do komiksów Barksa (m.in. w tym celu umieszcza ich akcję w latach 50., uważając, że Sknerus nie mógłby dożyć do dnia dzisiejszego).
3) Barks robił co prawda research historyczny i geograficzny do swoich komiksów, ale Rosa posunął to do dziesiątej potęgi - niemal wszystkie detale i postaci historyczne, miejscowa fauna i flora itd. itp. użyte w jego komiksach są sprawdzone i przeanalizowane, tak aby nie odbiegały od rzeczywistości.
4) Rosa ma znacznie bardziej drobiazgowy styl rysowania, często wypełniając kadry swoich komiksów detalami i scenkami ukrytymi w tle.
5) Barks z uwagi na docelowych odbiorców, ograniczenia od wydawcy, epokę, w której działał, czy też personalne preferencje unikał dotykania wprost pewnych bardziej realistycznych tematów, które Rosa porusza (sztandarowym przykładem mogą być "Życie i czasy Sknerusa McKwacza", w których postaci zmieniają się z upływem czasu, dorastają, ewoluuje też ich psychika, a niektóre w końcu umierają).
W skrócie: nawet jeśli nie zachwyciłeś się Barksem, możliwe, że przy lekturze Rosy będziesz miał inne odczucia. Dobrze przy tym, że przeczytałeś przynajmniej te pięć tomów Barksa, bo Rosa często nawiązuje do komiksów swojego mistrza i dzięki temu będziesz miał jakieś pojęcie o postaciach i niektórych ich przygodach.
Jeśli mogę coś zasugerować, to na Twoim miejscu zacząłbym od tomów 4 i 5 kolekcji, które zawierają 12 głównych rozdziałów "Życia i czasów Sknerusa McKwacza", biografii Sknerusa uznawanej za największe osiągnięcie Rosy (oprócz tego jest tam jeszcze parę innych historyjek)*.
W pierwszych tomach kolekcji styl rysunków Rosy jest jeszcze trochę zgrzebny, a do tego zawierają one trochę historyjek, które rysował do cudzych scenariuszy, przez co ich poziom trochę odstaje od innych. Niektórzy początkujący czytelnicy Rosy mogą się przez to się od tych tomów odbić (choć powyższa recenzja gashu świadczy, że wcale tak być nie musi). W moim odczuciu tom 3 jest już swego rodzaju granicą między "wczesnym" a "dojrzałym" Rosą, a od czwartego zaczyna się jazda na całego
W razie potrzeby, jeśli spodobają Ci się tomy 4-5, zawsze będziesz mógł sobie pozostałe uzupełnić, bo chyba akurat "Kaczogród" często dostaje dodruki.
----------------------------------
* Ewentualnie możesz poszukać na Allegro starszych wydań "ŻiCSM", ale nie wiem, czy w tym przypadku jest sens się wysilać.