kolekcje Romano Scarpy (https://inducks.org/publication.php?c=it%2FGSD)
O matko : o
Ale tego jest. Nie przypuszczałem. Wydanie w całości nierealne u nas. Ale wygląda całkiem fajnie.
Trochę słabe rozwiązanie, szybki czasowo dubel.
Ja robili "ŻiCSM" to nie było wiadome na 100%, że ruszy Barks. A jak ruszył w końcu Barks to zakładano bodajże, że do zakończenia kolekcji nie wystartują z kolejną. Czyli w tempie wydawania Egmont dawało to 7,5 roku na 30 tomów Barksa. Cóż, stało inaczej prawdopodobnie przez dobrą sprzedaż pierwszej kolekcji, dlatego wszystko uległo przyśpieszeniu.
Swoją drogą, ja tam "ŻiCSM" nie planuje sprzedawać, a kolekcję Rosy i tak pewnie kupię w całości. Za ładne wydanie zrobili, żebym się go ot tak pozbył.
(…) wydając Rosę nie mogli pominąć tych opowieści które były relatywnie niedawno w ŻiCSM.
Hmmm. Wydaje mi się, że jednak mogli robiąc np. swojego składaka, złożonego z 4 tomów po 350-400 stron, zbliżonego stylem wizualnie do "ŻiCSM" (no może z innym kolorem okładki, żeby wyróżnić trochę bardziej to dzieło Rosy, na tle innych jego prac). Może to tylko takie moje gdybanie, ale przypuszczam, że Egmont wcale nie miałby z tym tak dużego problemu. Zdecydowano się jednak na kopię kolekcji Fantagraphics. I ja to jak najbardziej rozumiem. Prościej, szybciej i co najważniejsze, bo to po prostu ładna kolekcja jest, która idealnie pasuje poziomem ekskluzywności do tej Barksowej. No my byśmy sami czegoś takiego nie przygotowali, i tyle.
Wracając do ewentualnych planow wydawniczych Egmont.
Co do Gottfredsona, to wbrew swojemu pomysłowi na 'best of', ja bym chyba jednak postulował wydanie wersji amerykańskiej, zamiast tej okrojonej norweskiej. Skoro Egmont i tak tymi myszami by ryzykował, to czemu nie? Jedyny zysk z wersji norweskiej jest taki, że zbiją cenę okładkową, bo mniej stron ma, ale jednocześnie, jeżeli się sprzeda, będą mieć tylko 6 tomów do wydania, a później koniec. Amerykańska natomiast, 14-tomowa, nie jest jeszcze aż tak długa, żeby zmęczyć sobą czytelnika. A jak się myszy nie sprzedadzą no to można anulować, czy to ta wersja wydana czy druga. Czytelnik co najwyżej zostanie z:
jednym tomem okrojonego wydania/ jednym tomem nie okrojonego wydania.
Przy czym ja oczywiście bym wydawał bez numerków na grzbiecie i nie chronologicznie.
Problemem może być także potencjalna wysoka cena wydania.
A to nie byłoby w zasięgu przedziału cenowego Garfielda? Podobna ilość stron (za wyjątkiem I tomu myszy), Garfield trochę bardziej kwadratowy, Myszy większe, prostokątne, choć kwestia wielkości wydania pewnie do obgadania, ale jednak komiks głownie czarno-biały (+ kolorowe dodatki), a kot chyba w całości kolorowy. Gdyby udało się uzyskać taką cenę, to imo byłaby ona do akceptacji.
No i zahaczając jeszcze o Superkwęka. Porównałem sobie te wydania w różnych krajach. Redef przywołuje tutaj masywne wydanie z niemieckiego Lustiges Taschenuch Premium. Ale kurczę, strasznie ono suche w porównaniu z innymi. Sam komiks i tyle. To już lepiej wygląda niemal bliźniacze holenderskie:
https://inducks.org/issue.php?c=nl%2FPREM+++1mniej stron, za to fajne okładki są do poszczególnych rozdziałów.
A już tak w ogóle, to do tej całej eksluzywności kaczych wydań, forsowanej przez TK oraz do kolekcji Barksa/Rosy najbardziej pasuje to włoskie:
https://inducks.org/issue.php?c=it%2FCPK+++1#dbTomy po 212-260 str. + okładki + cała masa dodatkow.