Ja rozpoznam po samych kolorach. Ale - tak, choć po części, bo niektóre były częściowo przekolorowywane, więc nie raz nazwisk jest dużo.
Ale tak w skrócie, kolory duńskie, czyli więcej gradientów, bardziej "komputerowe" kolorowanie, są w "Synu Słońca", "Płynnej gotówce", "Choince jak marzenie" i "Kosmicznych rozbitkach". Teoretycznie też w "Pieniądz robi pieniądz", ale tam chyba sporo poprawiono, ponieważ po nim prawie tego nie widać.
Po czym najbardziej widać? Po dziobach.
Wiem, że wyjdę na malkontenta, ale muszę zapytać, bo porównuję ze zdjęciami starego Kaczogrodu Dona Rosy i aż trudno mi uwierzyć. Czy te niektóre kolory w wydaniu oryginalnym też wyglądają tak blado czy to jest problem z nasyceniem po stronie Egmontu? Np. "zieleń" (w cudzysłowie, bo to bardziej przechodzi w żółtość-szarość) czy "róż" na stronach 154-156 czy nawet stronach 54-55. W starym Kaczogrodzie Dona Rosy w tych historyjkach kolory są te same lub prawie te same (bo w niektórych historyjkach kolory sa w ogóle zupełnie inne), ale są dużo mocniej nasycone. Zieleń drzew czy traw jest naprawdę zielona. Czy to mnie się trafił jakiś felerny egzemplarz?
Po drugie - czyżbym się mylił czy to wydanie też cierpi na syndrom pospiesznego oddania do druku (jak w wypadku grudniowego ŻiCzSM). Wszystkie wyrazy dźwiękonaśladowcze zostały w oryginale i np. zamiast "plask" (jak w starym Kaczgrodzie Rosy) mamy "splat", zamiast "szust" mamy "flump" (?), zmiast "mrug mrug" mamy "blink blink" (!), zamiast "chlup" mamy "splash", a zamiast "kops" mamy... "clout"
Czy to jest takie zamierzenie - by nie ingerować w oryginalne liternictwo (bo to w starym Kaczogrodzie było polskie, ale pisane taką prostą, powiększoną czcionką, a teraz mamy "rysunkowe")? Tak samo zamiast napisu "poczta" na worku mamy "u.s. mail", mamy "barbery" zamiast "fryzjera" w Dawson, a na ubrankach Braci Be widnieje "Beagle boys" (to ostatnie mi akurat najmniej przeszkadza), czego nigdy wcześniej nie widziałem w polskich komiksach - acz czytam raczej rzadko Donaldy, więc może ostatnio się coś zmieniło (a to wszystko tylko na podstawie kilku zdjęć, które mi się ostały po - wszystko zaczyna na to wskazywać - niefortunnej sprzedaży starego Kaczogrodu)
Jeśli to celowe zostawienie tych wyrazów w oryginale to mnie osobiście nie przekonuje - zdecydowanie bardziej podoba mi się spolszczenie tych wyrazów (nawet kosztem brzydkiego liternictwa), bo te polskie "kopsy" czy "chlupy" współtworzyły klimat tego świata i tych historii... teraz z dźwiękami po angielsku staje się to po prostu bardziej chłodne, sterylne. W niektórych przypadkach, tam gdzie odpowiednik polski jest bliski angielskiego - nie przeszkadza (np. Boom, zamiast Buum), ale w większości źle wpływa na przyjemność obcowania z tym światem.
I po trzecie - wiem, że to pomysł amerykańskich kolorystów, ale skąd w ogóle idea by Bracia Be mieli pomarańczowe ubrania (miast czerwonych)? Od kiedy pamiętam byli przecież na czerwono. To jakiś powrót do korzeni (coś jak szary Hulk) czy swobodna inwencja kolorysty??