Nie znam się na druku itd., ale zastanawiam się, czemu nie możemy mieć takiej samej czcionki jak w oryginale? To wszystko było wpisywane ręcznie?
Kolekcja Rosy od Fantagraphicsu nie powinna być jakimkolwiek wzorem typograficznym (przynajmniej jeżeli chodzi o tekst w dymkach), ponieważ w niej różne ręczne liternictwa z lat 80., 90. i 00. mieszają się z komputerowo wpisanymi komiksami na potrzeby tej kolekcji. Z jednej strony wpisanie tekstu na nowo było logiczne - pod koniec lat 90. Gladstone było tak biednym wydawnictwem, że stosowało w komiksach Rosy Wild Wordsa (taka już prehistoryczna czcionka komiksowa, którą uwielbia m.in. nasz JPF), z drugiej strony zdarzają się przypadki, że komiks, który był oryginalnie ręcznie literowany, został przepisany (np. 1-stronicówka z 2. tomu). Warto także zaznaczyć, że przez komiksy Rosy przewinęło się kilku różnych literników, więc w całej kolekcji można dostrzec w dymkach z co najmniej kilka różnych stylów pisma.
Trochę się bałem, że Egmont będzie chciał to odwzorować, ale na szczęście tak się nie stanie. Została wybrana jedna, według mnie bardzo fajna czcionka, która jest pewnym kompromisem pomiędzy różnymi stylami pisma, które przewijają się przez całą kolekcję. Nie widzę sensu w stosowaniu różnych czcionek, ponieważ Rosa i tak nie miał wpływu kto będzie literował daną historię. Oczywiście wszelakie onomatopeje zostaną z oryginalnego wydania.
Dodatkowo w oryginale mamy w wielu miejscach pogrubioną czcionkę. U nas nie dałoby się zrobić tak samo?
W kolekcji Rosy jak i we wszystkich XXI-wiecznych polskich wydaniach komiksów Disneya została przyjęta zasada, że nie pogrubia się pojedynczych słów. Czyli jeżeli bohater krzyczy, to może być pogrubienie, natomiast nie ma sytuacji, że jedynie jedno słowo ze zdania jest pogrubione. Trzeba przy tym pamiętać, że pomijając pierwszy tom i część drugiego, amerykańskie wydania komiksów Rosy nie są oryginałami, lecz przedrukami komiksów stworzonych dla Egmontu. W Egmontowskich plikach, jeżeli dobrze pamiętam, nie ma żadnych pogrubień, więc nie widzę sensu by kopiować amerykańskie rozwiązanie do polskiego wydania.
W kwestii kolorów, pewnie już o tym było, ale dla tych co mają ŻiCSM, w kolekcji to będzie zupełnie inne kolowanie.
I tak, i nie. Niektóre rozdziały kopiują kolorowanie Egmontowskie i pomijając kilka szczegółów, są dość podobne, a w przypadku innych zostało zastosowane amerykańskie, zupełnie inne kolorowanie. Trochę mnie to gryzło podczas premier tomów Fantagraphics, ale co mam zrobić, Rosa tak wybrał.
Poniżej zamieszczone już wcześniej przeze mnie okładki nasza i oryginalna. Mam nadzieję, że w środku komiksu kontrast i nasycenie nie będą tak podciągnięte jak to widać na okładce, no ale zobaczymy...
Huh... ciężko mi powiedzieć. Też jest zawsze różnica pomiędzy materiałami digital, a skanami oraz przy konwencji z RGB na CMYK i na odwrót.
W ogóle - czy ktoś zauważył, że logo "Kaczor Donald" na polskiej wersji okładki jest wpisane tą samą czionką co jest stosowana w nagłówkach komiksów z Donaldem (w Gigantach do dziś, w KD w latach 1994-2004)?