Jakiś czas temu przerobiłem kolejne dwa tomy kolekcji Rosy, a że trzon obu stanowi 12 rozdziałów "Życia i czasów Sknerusa McKwacza", lektura praktycznie jednego po drugim okazała się być całkiem korzystną. Historia McKwacza jest mi już dobrze znana i czytałem ją w każdym poprzednim wydaniu, jakie ukazało się w Polsce. Tak w sumie nie miałem teraz jakiejś szczególnej ochoty na kolejną powtórkę i prawdopodobnie, gdyby nie ta kolekcja, to następna lektura sagi Rosy pewnie by jeszcze trochę poczekała, ale nie mogę powiedzieć, żebym żałował spędzonego czasu, bo to mimo wszystko kawał dobrego komiksu i jestem zadowolony, że Egmont nie próbował tego pomijać, bo jednak kolekcja twórczości autora bez jego najsłynniejszego dzieła to byłby trochę chybiony komiks, zwłaszcza że teraz dostajemy wszystkie historie Rosy ładnie ułożone chronologicznie i z komentarzem na temat ich powstawania. Jak już dostaniemy komplet 10 tomów, będzie to zdecydowanie definitywna edycja tych komiksów i absolutnie wyczerpująca temat kolekcja, co dla mnie, jako osoby, która czyta kaczki Rosy od 16 lat, jest to spełnieniem jednego z dziecięcych marzeń.
Pomijając samo ŻiCSM, fajnie było ponownie przeczytać "Pierwszą dziesięciocentówkę", bo już dawno nie miałem okazji przypomnieć sobie tej historii, a dobrze się sprawdza jako dodatek do właściwej sagą (chociaż nie znając historii McKwacza chyba lepiej przeczytać ją dopiero po). Dostajemy też dłuższą przygodówkę "Skarbnica wiedzy" (nie mogę sobie przypomnieć, czy już ją wcześniej czytałem czy nie, wydaje mi się, że nie, ale z drugiej strony to był okres kiedy dosyć regularnie kupowałem KD) i okolicznościowy "Najdłuższy skok", który z pewnych względów Rosa odrzuca jako część swojej kaczej chronologii. Zauważyłem, że niestety trochę inaczej odbiera się komiksy Rosy czytane jeden za drugim - i jakkolwiek nie byłyby dobre, nie robią wtedy już takiego wrażenia, jak kiedyś, gdy na kilkanaście czy kilkadziesiąt numerów KD trafiła się ta jedna wyróżniająca się historia. Chociaż tak czy inaczej jest to dla mnie pozycja obowiązkowa w mojej kolekcji.
Coraz bardziej podobają mi się też dodatki w tych tomach. Masa szczegółów, ciekawostek i historii zza kulis do praktycznie każdego komiksu, a w tych tomach dochodzą różne inne smaczki, jak choćby bardzo szeroko omówione drzewo genealogiczne Kaczora Donalda czy okładki i ilustracje Rosy, jakie wykonywał do różnych magazynów czy komiksów innych twórców, co ciekawe nie tylko do klasyków Barksa, ale też współczesnych historii Scarpy, Roty czy Vicara, co było dla mnie trochę zaskakujące. Wszystko to razem przekłada się na wrażenie faktycznej kompletności tej edycji i bardzo mnie cieszy jako starego fana Rosy, wyczekującego jego kreski w każdym nowym numerze KD. Liczę też na to, że zapowiedziana kolejna seria z kaczkami od Egmontu godnie zastąpi aktualną kolekcję Rosy.