Wojna siedmioletnia dla losów upadającej Rzeczpospolitej nie miała większego znaczenia. Nic już nie było w stanie powstrzymać postępującego rozkładu państwa. W tym czasie Polska była całkowicie na łasce sąsiadów, a suwerenną była jedynie z nazwy, skoro obce armie przewalały się przez jej terytoria nie niepokojone przez nikogo. Czas ostatecznej zagłady zbliżał się nieubłaganie i nawet najbardziej desperackie działania nie były już w stanie odwrócić tego trendu. Rak toczył I RP od dawna, a to co działo się przez większość XVIII w. to choroby towarzyszące. A kiedy to się wszystko zaczęło? Wiele było wojen w naszej historii, wiele konfliktów mniejszych lub większych, ale to II wojna północna była tą, która nieodwracalnie przetrąciła kręgosłup Rzeczpospolitej. Jest to odległa historia i o tyle szokująca, że dramatu, jaki miał wtedy miejsce nie była w stanie przebić nawet hekatomba II wojny światowej, co ze współczesnej perspektywy wydaje się czymś zupełnie niewiarygodnym. W końcu wszyscy wiedzą, czym dla Polski była II wojna światowa i jak się skończyła, a potop szwedzki znany jest głównie z filmu o całkiem pozytywnym przecież przekazie. Pomijając koszmarne straty demograficzne, zrównane z ziemią wsie, zniszczone rezydencje i miasteczka oraz zagrabione dobra kultury doszło do fundamentalnej zmiany w obszarze struktury społecznej. Na znaczeniu utraciły wszystkie grupy społeczne poza jedną - magnateria. I to był prawdziwy gwóźdź do trumny. Od tego momentu dysproporcje w społeczeństwie stale rosły, a apetytu magnatów nie były w stanie zaspokoić ani bogactwa, ani tytuły, ani przywileje. Interesowała ich tylko władza. Władza za wszelką cenę, nawet za cenę egzystencji własnego państwa. Państwa, które z każdą kolejną wojną nieuchronnie staczało się w przepaść. Jeszcze król Sobieski podjął nieudaną próbę ukrócenia pozycji tej warstwy społecznej, ale jak łatwo się domyślić próba ta okazała się nieskuteczna. Ostatnia nadzieja zgasła.
A co do carycy Katarzyny II to jednak była sprawną manipulatorką i intrygantką. A rządzić w Moskwie nie jest łatwo, o czym boleśnie przekonali się sami Polacy realizując projekt osadzenia samozwańca w carskim siodle.