Heh...uroki prenumeraty
Niby oszczędza się parę groszy, plus może, że samemu nie trzeba ganiać, ale zamiast tego zachodu, o niebo lepiej mieć stały punkt stacjonarny i osobiście dokonywać oceny zakupu.
Tak - może nie dla tych, co takiej możliwości nie mają, ale patrząc na to, że produkt jaki się zamawia to jakiś odrzut powypadkowy, to ta prenumerata, trzeba przyznać, to ładna ściema.
Ciekawe tylko, kto za to odpowiada - czy wydawnictwo, czy dostawca?