F4 to jest najbardziej niedoceniany i zaniedbany u nas komiks. Przez wiele dekad pisany na równym, wysokim poziomie. Inny od typowego Marvela, oparty na więziach rodzinnych i wiecznych utarczkach słownych między Human Torchem a mistrzem one-linerów, Benem Grimmem.
Lata 60-te to wiadomo, Lee & Kirby, najważniejszy silver age'owy komiks świata i jeden z niewielu z tego okresu, który do dziś da się czytać bez bólu zębów

Później był genialny run Byrne'a, jeden z najlepszych w historii Marvela (dawać wreszcie wznowienie Omnibusa Vol 2, bo nie mam...), ale nie tylko. Byli też niezły DeFalco, Lobdell, świetny Waid (wydane u nas w WKKM fragmenty spotkały się z bardzo chłodnym przyjęciem - czasami nie ogarniam świata), potem rewelacyjny Hickman.
Czwórka nawet dawała radę w tym nieszczęsnym Heroes Reborn, to jedyne zeszyty z tego przedsięwzięcia, które stoją na jako takim poziomie, zarówno scenariuszowo jak i rysunkowo. Zresztą początek i zakończenie tego całego "odrodzenia bohaterów" wydał TM-Semic, jako Mega Maga Marvel F4 Heroes Reborn i wydanie specjalne Heroes Return - oba fajne, oba do wygrzebania na allegro za ok. 10zł, oba polecam

A w Polsce przez 20 lat wyszedł poza kolekcjami JEDEN komiks z tą fantastyczną grupą, w dodatku średni - 1234 Morrisona. Dwa, jeśli liczyć alternatywną wersję z 1602 r., Czwórka z Fantasticka od Muchy.
Może po starcie Marvel Limited coś się ruszy w tym temacie, chciałbym
