Kolejny zaległy tom nadrobiony. "Sentry" zrobił na mnie jak najlepsze wrażenie. Zdaję sobie sprawę, że sporej części czytelników dane było przeczytać tę opowieść trochę od końca, w sytuacji gdy dobrze znane jest nam kluczowe zawirowanie fabularne. Mimo wszystko nastrój przytłoczenia i napięcia jest wciąż łatwo uchwytny i zachowuje swoją "siłę rażenia" z okresu pierwszej prezentacji tej historii. Pomysł na tego typu "apokryf" był (i nadal jest) niemal "vertigowski", a sposób jego przeprowadzenia umiejętny, ze sprawnym wykorzystaniem swoistego "zaplecza" jakim są dzieje uniwersum Marvela. Dobra pointa i trafny dobór plastyków zaangażowanych do tego projektu (Sienkiewicz!) sprawiły, że jak dla mnie to jeden z najbardziej udanych tomów tej kolekcji.