Po "Young Avengers" nie spodziewałem się zbyt wiele, bo poprzednie ich "występy" w WKKM nieszczególnie mnie przekonały. Widać zresztą, że pomimo starań przemieszanych z zaklinaniem rzeczywistości marvelowskim czarodziejom nie udało się wykreować popularnej, młodzieżowej marki, która dłużej utrzymałaby się na rynku. Ten jednak tom okazał się całkiem relaksującą lekturą. Pewnie, że przydałby się początek pierwszej z poświęconych im mini-serii. Ale i w tym przypadku nie jest źle, bo poszczególne epizody przekonująco przybliżają sylwetki poszczególnych osobowości tej drużyny i jest w nich przemyślany pomysł. Ponadto otrzymujemy "przekrojówkę" taktyk stylistycznych stosowanych przez plastyków Marvela w minionej dekadzie. Jeszcze gdyby tylko nie okazjonalna agitka na rzecz homoseksualizmu wśród nieletnich to już w ogóle byłoby udanie. Z drugiej strony to też jakieś świadectwo formacji "kulturowej", która stopniowo przemija. Przynajmniej w niektórych postaciach znać spory potencjał fabularny (Hulkling, Patriot). Dlatego liczę, że mimo wszystko, pomimo niepowodzenia tego projektu na dłuższą metę, co jakiś czas będą oni dawać o sobie znać.