Ze swojej strony dodam, że ów tomik uradował mnie w sposób szczególny z racji prezentacji w nim epizodu "Captain America Comics" z ery Timely. Tym bardziej, że jest to u nas zjawisko co najwyżej incydentalne. A że historyjka jawi się uroczo naiwnie (jak to zresztą w Złotej Erze superbohaterskiego komiksu na ogół bywało) to postrzegam tę okoliczność w kategorii znacznego waloru. Ponadto "w pakiecie" otrzymujemy przykład wczesnej pracy Jacka Kirby'ego. Niezgorzej zresztą prezentuje się także powrót Red Skulla w "Tales of Suspens" ("A teraz baczność!"). Natomiast główna historia tomu to całkiem przyzwoity produkcyjniak na miarę Marvela doby pierwszej dekady XXI w. Mknie się przezeń w błyskawicznym tempie. Swoje robią także zgrabne (choć momentami jednak nieco zbyt oszczędne) rysunki w wykonaniu Oliviera Coipla (Coipela?). Szkoda natomiast, że zabrakło miejsca na historie postaci, analogiczną do tych które zamieszczano w tomach "bohaterskich". Na ogół literówki nie rażą mnie aż tak bardzo, ale przyznam, że tym razem tekst "Marsz pogrzebowy Chopna (...)" mocno ubawił. Do tego w zwięzłej charakterystyce postaci przytrafił się termin (czy może raczej: "termin") "nazistowski faszysta". Podejrzewam, że to być może wierne tłumaczenie oryginalnego sformułowania. Niemniej w równym stopniu świadczy o ignorancji zarówno autora oryginału (dosłownie i w przenośni) jak również polskiej redakcji, która przepuściła tego typu kuriozum. Ogólnie jednak tomik w moim przekonaniu wypadł udanie i czekam na kolejne.