Autor Wątek: Klaus - Grant Morrison, Dan Mora  (Przeczytany 761 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Itachi

  • Gość
Klaus - Grant Morrison, Dan Mora
« dnia: Cz, 18 Kwiecień 2019, 21:29:59 »
Recenzja może zawierać lekkie spojlery, nic kluczowego odnośnie głównej osi fabuły. Skupiam się bardziej na ocenie technicznej i emocjonalnej.


Długo czekałem na zakup tego komiksu, chyba zbyt długo. Zima powolutku przestaje dawać o sobie znać, chociaż w nocy przy chłodnym wietrze skrobie jeszcze po kostkach... Ustalmy więc, że w dosyć przyjemny wieczór postanowiłem w końcu nadrobić jedną z najważniejszych zaległości zapowiedzianego na przeszło rok temu przez inne wydawnictwo komiksu - Klaus!

Moje oczekiwania były ogromne, duet autorów na okładce dawał nadzieję na kapitalną rozrywkę. Plansze zachwycały scenerią oraz dynamiką. Produkt finalny obronił się w aspektach na które zwracałem uwagę, ba obronił się moim zdaniem na każdym froncie.

Klaus to komiks napakowany akcją, praktycznie od początku do końca. Scenariusz jest bardzo sprytnie skonstruowany, a jego największą zaletą jest brak nachalnej kreacji głównego bohatera na znanego wszystkim Świętego. Jego zachowania nie wynikają z ustalonej z góry lekko łopatologicznej wizji, że napakujemy wydanie wszelkimi elementami jakie ludzie kojarzą i wierzą, tylko działania przez niego wykonywane poprzedzane są racjonalną retoryką. Otrzymujemy świat przedstawiony odstający od tego w co wierzył główny bohater, diametralnie inaczej nastawiony na emocje i samopoczucie ludu niż w swoich pierwotnych ramach. Dan Mora stworzył niesamowite kadry, dzięki którym człowiek w jakimś stopniu aż odczuwa chłód wylewający się z kart komiksu. Potęguję więc to razem klimat beznadziejności w jakieś znalazł się lud miasteczka. Katorżnicza praca bez wytchnienia, brak perspektyw, pozbawienie ludzi elementów rozrywki, zabrany w brutalny sposób spokój osady to elementy jakie zastajemy na pierwszych kilkudziesięciu stronach.

Co wtedy postanawia Klaus? Nie zaczyna od rewolucji, próby zamordowania władcy czy innego sposobu na diametralną zmianę, postanawia za to uszczęśliwić dzieciaki drobnymi upominkami. Słodkie prawda? Jak je pozyskuje niech zostanie słodką tajemnicą, trzeba jednak przyznać iż jego plan nie wydaje się być czymś co mogłoby spowodować zachwianie pozycji w miasteczku. Jednak to działania odgórne wpływają na coraz szybsze i brutalniejsze napięcie, za czym idą zdecydowane czyny.

Do pewnego momentu odnosiłem wrażenie, iż poza paroma zabiegami otrzymujemy w miarę "realistyczny: scenariusz. W samej końcówce jednak mamy dopływ zdecydowanie większej ilości elementów że tak je nazwę magicznych i znanych z raczej typowo superbohaterskich serii, które nie są obce przecież Morrisonowi. Czy to źle? Nie. Chociaż osobiście wolałbym ich uniknąć. Uważam, je za lekko niepotrzebne. Chociaż zdaję sobie sprawę z tego co takimi zabiegami chciał osiągnąć scenarzysta. Do finału były to takie powiewy fantazji, w kulminacyjnym momencie lekki wiaterek zamienił się w silniejszy wiatr.

Reasumując Klaus to pozycja jaką miałem nadzieję otrzymać. Udana rozrywka. Uwielbiane przeze mnie zimowe scenerie. Kapitalne rysunki, każdy z bohaterów jest dosyć charakterystycznie odzwierciedlony, nie ma żadnego problemu z rozróżnianiem. Mora świetnie operuje cieniem, zwróćcie uwagę jak nawet na planszach przedstawiających pomieszczenia każdy przedmiot w zależności od kąta padania światła powoduje zaciemnienie małego obszaru powierzchni. Jedni otrzymają wybuchowy finał, drudzy myślę że udany klimat. Myślę, że większość użytkowników powinna być zadowolona z lektury.

Moja ocena 8/10.