Generalnie to nie potrzeba przesadnie wysokiego poziomu inteligencji, żeby skumać, że wydawca inaczej będzie podchodzić do dostosowywania na nasz rynek zagranicznej edycji w momencie, gdy ta zawiera w sobie materiał, który już posiada w swojej ofercie w innej publikacji niż do czegoś, co wyszło powiedzmy w jakimś kioskowym wydaniu x lat wcześniej. A już zdecydowanie inaczej będzie podchodzić jeżeli w swojej edycji danej serii wydaje ją w tomach po 400-500 stron, a ktoś tam inny wydał kiedyś tylko kilka początkowych zeszytów. No ale pewnie znajdą się jakieś osobniki "wybitne", które takich prostych spraw tak łatwo nie ogarną, na szczęście nikt nie bierze ich na poważnie.