W weekend czytałem że Dead Boy Detectives (serial Netflixa) skasowany. Sandman (drugi sezon) z tego co czytałem wcześniej jest już w zaawansowanej produkcji, więc jedno co się zmieni to pewnie Gaimana twarz promować go nie będzie, a może i "archiwalne" materiały promocyjne z jego udziałem pousuwają (ostatnio NF skonsolidował dwa swoje główno-poboczne kanały na Youtube, wcześniej np. tak zrobił z kanałem Witchera i trochę materiałów np. zza kulis zniknęło, więc...).
Bardziej mnie zastanawia dlaczego takie oskarżenia pojawiły się teraz?
Źródło pierwotnych oskarżeń to był płatny podcast, z tego co się orientowałem (pobieżnie) to te kolejne oskarżenia też wprost od strony producentów ww. podcastu "wyszły". Dwie rzeczy - raczej są one prawdziwe, bo jak już pisaliście wyżej było dużo przypadków gdzie oskarżenia się nie potwierdzały i to się odbiło negatywnie w drugą stronę, teraz zanim coś takiego pójdzie "w świat" jest możliwie dobrze sprawdzane. A druga rzecz to merytoryka tych oskarżeń, czyli podobnie jak z niejednym innym przypadkiem jest to podane w otoczce sensacyjnej, a z tego co czytałem (pisząc na poprzedniej stronie dwa miesiące temu) nie są to żadne "sensacje", może inaczej... Takie zachowania są potępiane, ale nie wydają się być karalne w relacjach jakie Gaiman miał z tymi kobietami, dla jasności - nie bronię go, po prostu widzę dlaczego np. policja (przynajmniej jedna ze spraw jest/była prowadzona przez policję) nic nie zrobiła. "Dlaczego teraz?" - dla producenta podcastu $ (źródło i dystrybucja tych oskarżeń), dla kobiet $ za ich czas na wywiady (plus możliwe "ugody" z Gaimanem), ale też chęć "zemsty" - jak wchodzi Hollywood to i inny rząd wielkości wynagrodzenia, niby książki i komiksy, no i teraz tworzy w porównaniu z "młodością" niewiele, ale dopiero seriale czy filmy dają powszechną rozpoznawalność. Jeśli z tymi oskarżeniami nie da się nic zrobić na drodze prawnej to przynajmniej poczucie sprawiedliwości uzyskają przez "zemstę" w momencie, kiedy takie oskarżenia będą miały największą siłę (czyli teraz).
Netflixowi nie opłaca się kręcić drugiego sezonu Sandmana? Ponoć już jest w produkcji, więc podejrzewam, że jeśli już to nie chcą trzeciego, a ten nadchodzący przyda się trochę wypromować, np. przez seks skandale twórcy.
Z tym może nie mam racji, ale... Taki Netflix to ogromne wpływy ($ i wpływy jako wpływy), jak powie żeby o czymś ktoś nie pisał, to ten ktoś raczej posłucha, o tych oskarżeniach słychać, ale zdecydowanie szybko gasną artykuły, i nie ma ich tyle co przy innych podobnej wielkości sytuacjach. Więc raczej odwrotnie - zdecydowanie nie będą się promować na oskarżeniach, wygląda mi to na standardowe powolne odcinanie się od Gaimana, na tyle powolne żeby jeszcze ten drugi sezon Sandmana sprzedać, ale na trzeci uważam że nie ma co liczyć, a szkoda - wiem że różne są opinie o castingu, prowadzeniu historii itp., ale faktem jest, że jedna z najlepszych mainstreamowych serii komiksowych doczekała się po tylu latach ekranizacji, która nie "ssie", a jest faktycznie ciekawą stylistycznie i dobrze zrobioną produkcją, a jej losy ważą się nie ze względu na jakość, a na czynniki niepowiązane...
(...)muzyków (a przynajmniej rockmenów, hip-hopowców) to nie dotyczy(...)
To dobrze czy niedobrze? Retoryka, niedobrze że osobne standardy, ale... Ciekawe jest to samo w sobie (jako zjawisko, jako "natura" ludzka, i też w odbiorze przez społeczeństwo).
Duchovny świetnie zagrał w Californication taką postać, cały serial to była fantazja pisarza o byciu rockmanem (tj. ewidentnie twórca serialu napisał go w ten sposób), a oglądając dekadę później (już po metoo itp.) zawczasu komentuje masę sytuacji, m.in. taką Gaimana, ale nie tylko - nie jest to "głęboka" produkcja, taka lekka komedia (okazjonalnie dramatyczna), dużo wątków seksualnych, alpha male etc., zdecydowanie nie dla każdego, więc... Takie coś 10 lat temu było "na antenie" i nikt (w ogólności) zszokowany nie był, 20 lat temu Entourage i Wahlberg (ten znany) chyba do dzisiaj opowiada, że to autobiografia, mimo ww. metoo czy innych "akcji" nic się nie zmienia od dekad (a można cofnąć się i o 100 lat, te same zachowania), jedynie że powszechne użycie różnych substancji musi odbywać się z dala od wszechobecnych aparatów, a różne "hookupy" idą przez agentów/aplikacje tj. "prywatnie", a nie wśród ludzi w klubach czy na dużych imprezach. Jestem pewien, że nikt tu na forum tak nie żyje (bo to wymaga $, a tutaj $ idzie na komiksy
), więc możemy sobie "oceniać" jak chcemy, ale wiele oskarżeń jakie się pojawiają wydają się być w powyższym kontekście oderwane od rzeczywistości, a oburzanie się na zachowania celebrytów w moim mniemaniu ma mało sensu, bo ani nasze opinie, ani nawet ww. oskarżenia nic nie zmienią, tylko zmiany "od wewnątrz" by coś dały, ale komu to jest na rękę (też retoryka, kiedy było ww. metoo, które w teorii mogło wszystko zmienić?)?
To już w dygresję się przerodziło, więc dodam o Spaceyu, co go z House of Cards Netflix wyrzucił po oskarżeniach, niedawno chyba w UK(?) został uniewinniony (po tym jak kliku oskarżycieli zmarło, niby to niezależne rzeczy, ale i tak smutna ironia) i z tej perspektywy, oraz po tym jak chyba płakał że musiał sprzedać dom (jeden z iluś, ale tego nie mówił) jest coraz częściej broniony (przynajmniej online), mimo że jego perwersje są (i były, chociażby za czasów kiedy Hollywood faktycznie promowało się skandalami, czyli na przełomie wieków) publicznie znane... Czy ten najgłośniejszy najpewniej przypadek coś zmienił?
Edit: Zapomniałem dopisać jak nieintencjonalnie zabawnie wygląda teraz jak ludzie piszą, że "po tym co robił nie mam zamiaru oglądać jego produkcji" - gdzie większość tego co robił miała miejsce zanim osoby krytykujące się urodziły - czyli "co z oczu to z serca" (albo inne powiedzenie lepiej ilustrujące błogą nieświadomość)