Z ciekawości pytanie do panów wyżej, który run waszym zdaniem lepszy z dotychczasowo wydanych, ennis czy azarello ?
No to już mogę odpowiedzieć, zdecydowanie Ennis!
Azzarello zły nie był, nie miałem do niego większych zastrzeżeń, ale to lektura runu Ennisa pochłonęła mnie całkowicie. Aż sam sobie się dziwię, że jak za pierwszym razem Egmont go wydawał, to z czasem zaczęły przeszkadzać mi podobieństwa do Kaznodziei. Ale jakoś w tamtym okresie Ennis mi się przejadł, bo dziś jak czytam Hellblazera, to te elementy, choćby zakrapiane alkoholem i "przegadanymi" dialogami, kumpelskie i partnerskie relacje głównego bohatera odbieram na plus. Niebezpieczne nawyki uchodzi za jedną z najlepszych historii z Constantinem, ale jeszcze czuć w niej wiek Ennisa, dla mnie później się rozkręcił, aż się dziwiłem, że te serię pisał taki gówniarz
Doceniam oddany klimat UK i pierwszej połowy lat 90-ych. Hellblazer Ennisa, tak jak wcześniej Doom Patrol Morrisona, obudził we mnie tęsknotę za starym Vertigo.
Do Dillona mam mieszane uczucia, nieraz mnie drażniła jego kreska (Witaj w domu Frank), nieraz nie wyobrażałem sobie, by ktoś inny miał rysować (Kaznodzieja). Tu zdecydowanie bliżej Kaznodziei, trio Ennis, Dillon i Fabry na okładkach w równie świetnej formie, choć nie miałem bólu, jak rysował Simpson. W każdym razie dla miłośników Kaznodziei powinna to być lektura obowiązkowa.
Mam nadzieję, że Egmont nie poprzestanie na zapowiedzianym na grudzień, runie Ellisa, bo dzięki Ennisowi zżyłem się z Constantinem