Achtung. Pomniejsze spoilery.Podpisałbym się, ale w sumie mam jeszcze gorszą opinię o tym tomie.
Gdyby na okładce nie napisali, że to komiks +18 to bym się tego sam za Chiny Ludowe nie domyślił, bo w tym komiksie dla dorosłych jest cenzura...
O ile fabularnie pierwsze trzy zeszyty da się jeszcze przeżyć mimo deja vu o którym Marvelek wspomniał o tyle im więcej wiadomo tym to wszystko głupsze.
Na chwilę obecną uważam, że "Puls" jest komiksem o jeden punkt lepszym od "Blind Spot" i dla bohaterki, którą wykreował Bendis to jest zwykła degradacja.
Pamiętam gdy pierwszy raz przeczytałem pierwszy tom JJ. Ależ mnie te "bazgroły" Gaydosa odstręczały. Pamiętam doskonale co na ich temat pisałem. I teraz strasznie mi ich brakuje.
No i te jakże "udane" wstawki feministyczne. Facet nienawidzi kobiet (ok, to się zdarza, zwł. jeżeli ma się taki "origin" a nie inny), ale ofiary wybiera tak, że w sumie sensu i logiki w tym za grosz. Ważne tyle, że zasadza się na "feministki", bo dzięki temu wiemy, że mamy go nienawidzić w sposób czysty. Dlaczego zasadza się akurat na nie? No jest tam jakieś zdanie wyjaśnienia, ale jego siła przekonywania oscyluje w granica 1,5/10.
Za to scenka, w której twarde laski sprzedają mu obowiązkowy łomot... Jak lubię żeńskie postacie, które się nie certolą i łomot, który HQ spuszcza wszystkim których nie lubi, tak ten motyw był tak prymitywnie "edukacyjny", że zęby bolą.
Wychodzi na to, że Marvel potrafi spieprzyć wszystko.
Łącznie z Jessicą.
Co jest wyjątkowo smutne, bo Jones to kwintesencja świetnie wykreowanej postaci. Nawet jeśli składa się z szablonów typowych dla wszystkich literackich detektywów tego świata i zaświatów. W każdym razie Bendis dał nam znakomicie napisaną twardą babkę po przejściach, którą teraz degraduje się o jakieś 2-3 stopnie.
Straszna szkoda. Jeśli chodzi o "Puls" to byłem cokolwiek rozczarowany, ale kontynuacja przygód wyrównała te straty. Natomiast jeżeli tak teraz ma wyglądać seria główna... No to smuteczek, bo to już nie jest "moja" Jess. Ktoś tutaj intelektualnie nie potrafił pójść w ślady Briana Michaela, bo ten chwyt z fioletowymi ozdobami? Serio? Dobrze, że ten "głupek" Cage pod jej nieobecność mieszkania na fioletowo nie wymalował. Czy taki zjazd intelektualny przedstawiciela mniejszości nie jest przypadkiem aktem komiksowego rasizmu?
Jak będę miał chwilę czasu to chyba sobie wrzucę pierwszy tom Bendisa na odtrutkę, bo na chwilę obecną nic innego nie pozostaje do zrobienia.
Chciałbym móc mieć nadzieję, że stara, dobra Jessica jeszcze wróci, triumfalnie i z przytupem, ale patrząc na to w którym kierunku skręciły komiksy nawet "debilny optymizm" może tu nie pomóc.
I jeszcze jedna refleksja: wydaje mi się, że pierwszy tom Bendisa oceniłem kiedyś na jakieś 6 czy 6,5 jako solidne rzemiosło. Dzisiaj za to solidne rzemiosło dałbym 8 jak nic i jest mi tylko wstyd za każdą jedną marudną uwagę jaką wtedy napisałem. Bendis wróć i ratuj Jess!