Czarnego Młota nigdy za wiele. Jeff Lemire w każdej ilości. Fajna okładka. Mam nadzieję, że doczekamy się u nas tej serii.
Egmont mówił że będą wydawać wszystko z universum Czarnego Młota. Jakiś info też było o jakimś crossie z DC :)
Naliczyłeś Lemire zdaje się 10 serii?Tak.
Podwodny Spawacz od KBoomKtórego premiera została przed chwilą zapowiedziana na 4 marca.
Co do "Podwodnego spawacza" - na swojej stronie wydawnictwo w zapowiedziach nie informuje, kto jest tłumaczem tomu.Na fb była informacja. Tłumaczem komiksu jest Natalia Niemczyk.
Ja Wam jednak powiem, że tytułujmy tematy normalnie, żeby łatwo można było je wzrokowo ogarniać na liście tematów. "Alan Moore", a nie "Bóg Komiksu Alan Moore", "Neil Gaiman", a nie Neil Gaiman i jego piaskownica", "Jeff Lemire", a nie "Jeff Lemire i jego komiksy", bo wiadomo, że to temat o jego komiksach, a nie o jego życiu prywatnym czy coś. ;)
Jak się prezentują te spin-offy Czarnego Młota? Bo czytałem tylko Sherlocka Frankensteina i ten jakoś specjalnie mi się nie podobał.
Niezbyt fortunny wybór, bo tylko to Egmont u nas wydał (w sensie te kilka miesięcy temu jak kupowałem) :P
Później się chyba nie rozkręci, bo te wszystkie poboczne serie to mają tylko po jednym tomie.
Oj, asx76, nie mogę się zgodzić- "list miłosny do złotych czasów komiksu" Lemire to znakomita lektura. I bardziej w stylu "The Nobody" niż "Essex County", ale i tak jest to świetna seria, wraz z pobocznymi tworzy fascynujący obraz supergierojów.
Oj, asx76, nie mogę się zgodzić- "list miłosny do złotych czasów komiksu" Lemire to znakomita lektura. I bardziej w stylu "The Nobody" niż "Essex County", ale i tak jest to świetna seria, wraz z pobocznymi tworzy fascynujący obraz supergierojów.
asX76 przesadza, Sherlock to fajny komiks jest. Znam parę osób, którym bardzo się podobał.U Asx'a już tak jest - czarne albo białe.
U Asx'a już tak jest - czarne albo białe.
Ten Sherlock nie jest taki zły. Ba, nawet całkiem dobry. Choć fakt, że najsłabszy tom z całego universum.
Zważywszy na fakt, że jest to najsłabszy element odpryskowy głównej serii (na obecną chwilę), a budżety komiksowe nie są z gumy (u większości), to mimo stosunkowo niewygórowanej ceny można sobie odpuścić.Ale wiesz, ze jak jakiś komiks Ci się nie podoba to można go odsprzedać, nie? Nikt oczu nie wydłubuję, ani rąk nie ucina za to. Ja polecam kupować i sprawdzać samemu, zwłaszcza jeżeli dany tomik jest tak śmiesznie tani. Nie spodoba się? No to sru na kupkę 'do sprzedania'. Nawet jak stracisz na nim parę złotych to i tak nieźle wydana kasa jak za chwilę rozrywki.
Oferta Vertigo nieco mnie rozbestwiła, stąd bardziej krytyczne podejście ;)
Jeszcze nie kupiłem RoyalCity, ale ciekaw jestem, jak tam wasze wrażenia po lekturze?Dla mnie to taki wstęp na razie. Zaczyna się ciekawie, trochę wątków rozgrzebano i zobaczymy co dalej Lemire z nimi zrobi.
Oby tylko wydali to u nas, bo powoli robi się coraz więcej braków:Egmont póki co sumiennie wydaje BH, więc mam nadzieję, że jak zbierze się tych one-shotów odpowiednia ilość to zbiorą to ładnie w miękkiej okładce :)
Znaczy się, przeczytałeś te cztery komiksy raptem w jeden wieczór? :o
Potem wynalazłem na półce Extraordinary X-Men i wymęczyłem się setnie. Gdyby nie to, że polubiłem po latach Ramosa, mam wrażenie, że nie doczytałbym tego cienkiego przecież tomiku. Nie wiem , raczej nie stanę sie kolekcjonerem serii, bo też nic w niej atrakcyjnego nie widzę. No, poza ładnie rysowaną Rasputin, ale też Ramos ją obdarzył na którymś rysunku[tym z głową Sinistera/nistra]ohydnymi, troglodyckimi stopami :) Zacząłęm się zastanawiać, czy Lemire przechodzi jakiś kryzys twórczy, co mnie zaniepokoiło, bo na swoją kolej czekają dwa tpb Thanosa.
Bo Lemire pisząc dla Marvela czy DC robi to po to, żeby nie mieć długów, zwykle się skupia na swoich autorskich światach. Oczywiście są wyjątki tu i tam (może Moon Knight takim wyjątkiem się stanie?).Moon Knight jest wyjątkiem.
W tej serii prawie każda z "wykreowanych" postaci posiada już swój odpowiednik w komiksach z konkurencyjnych wydawnictw, więc tym bardziej nie jest to jakieś novum.
W sensie że co? Że u innych jest już jakiś koleś z młotem czy kosmita?Właśnie dlatego mnie nie kupili tą serią.
Tu raczej nie chodzi o wymyślenie nowego (najczęściej do bólu idiotycznego) kalesoniarza.Cóż... W tworzeniu tytułowego Niezwyciężonego również widać wpływ konkretnych herosów komiksowych, ale nie irytuje mnie to jak w Czarnym młocie.
Czy tylko ja jestem do głębi rozczarowany i zniesmaczony ostatnim tomem RoyalCity?
Toż to wygląda jak napisane w pospiechu i na kolanie , takie "i żyli wszyscy długo i szczęśliwie dzięki nowoczesnej, politycznej poprawności oraz jej postępowym zdobyczom".
Chyba normalne że najnowszy tom ma najmniej głosów :)
Dla porównania https://www.goodreads.com/series/202279-black-hammer
Nowy projekt autora zapowiada się intrygująco. Zawsze miałem sympatię do detektywa bez twarzy.Jestem na świeżo po lekturze Żądzy krwi wydanego w ramach WKKDC (t. 61), w którym Question gra dosyć istotną rolę drugoplanową i nie ukrywam, że również zacząłem darzyć sympatią tę postać. Z miłą chęcią ujrzałbym coś o nim na naszym rynku.
Nie zastanawiajcie się tylko bierzcie - nie wiem czy w ogóle są jakies negatywne recenzje albo opinie na temat tego komiksu.
I jak wrażenia po "Erze Kwantowej"? Ze wszystkich dotychczas wydanych spin-offów zdecydowanie najlepiej.
Hej, jak tam ten Green Arrow, czytał ktoś? Fajna lektura? Trochę drogi i nie wiem czy brać.Przeczytałem kilka dni temu. Jeden z piękniej namalowanych komiksów DC jakie czytałem w ciągu ostatnich lat. Niesamowita zabawa kadrowaniem, rozmieszczeniem plansz, kolorowaniem. Od strony fabularnej to cały zestaw świetnych motywów Lemirea - relacje rodzinne, zmiany osobowości pod wpływem wydarzeń, dojrzewanie bohatera, trochę tajemnic oraz warta akcja.
To ja mam zupełnie odwrotne odczucia. Z tych wszystkich spin-offów najbardziej podobał mi się Sherlock.Mnie też Sherlock bardziej się podobał. Doktor Star także niczego sobie.
Rysunki bez zastrzeżeńA dla mnie rysunki nijakie, bez wyrazu. Nie przypadły mi do gustu. O wiele bardziej wolę te z głównej serii oraz pozostałych dwóch spin-offów.
A ktoś napisałby coś o Trillium? Miał ktoś okazję czytać? Jakie wrażenia?Bardzo dobre. O ile dobrze pamiętam odbiłem się od tego komiksu po premierze, ale jakis rok temu do niego wracałem i wszedł elegancko. Sprawnie napisany komiks o emocjach (głównie miłosci) w otoczeniu sci-fi.
No właśnie nie targają mną obecnie żadne emocje, komiks mnie zamulił i trochę wynudził. Mało się działo i było bardzo przewidywalnie jak dla mnie, losem bohaterów się nie przejmowałem wbrew zawpowiedziom ze wstępu. Plus za świetne rysunki i narrację. Ogólnie trochę naciągane 6/10. Oczywiście to moje zdanie, szanuję jak najbardziej inne opinie zachwycających się tym komiksem.Pewnie trochę ignoranckie podejście z mojej strony, ale właśnie przeczucie o takiej reakcji powstrzymuje mnie od sięgnięcia po komiksy tego pana. Wiadomo, że to tylko nie poparte niczym pierwsze wrażenie, ale zwłaszcza w tym natłoku tytułów skutecznie odsuwa mnie od lektury. Może kiedyś.
@damballa bardzo niedobre :P. Lubię zarówno scenariusze jak i rysunki lemire ale tu ewidentnie coś nie wyszło. Wątek relacyjny kompletnie nieprzekonujący, główni bohaterowie przez cały komiks zamieniają raptem parę zdań i nagle mamy uwierzyć że jest między nimi wielka kosmiczna miłość. Sam wątek sci fi też mnie strasznie zawiódł, przez pierwsze 2 zeszyty byłem zajarany ale konkluzja była bardzo niesatysfakcjonująca i sztampowa. Jedyny komiks lemire który sprzedałem. (na goodreads dużo negatywnych opinii, zerknij jak jesteś zainteresowany bo imo dobrze oddają wady tego komiksu)Popieram, Trillium dokładnie takie jest.
Głośno o tym Panu ostatnio na forum i się wczoraj wziąłem za Spawacza, dzisiaj dokończyłem i jest mocno średnio, liczyłem na coś znacznie lepszego. Zanim się zabiorę za Twardziela to na pewno minie trochę czasu...
Green Arrow Lemire'a i Sorentino pochłonięty.
Niestety na temat tego komiksu nie napiszę żadnych peanów, bo cała dość długa historia to jak dla mnie standardowe superhero. W pierwszej kolejności miałem skojarzenie z bardziej rozbudowaną wersją batmanowego Miasta Sów, ponieważ dostajemy tutaj tajną organizację - Outsiderów, która od wieków pozostaje ukryta przed czujnym okiem superbohaterów. Nawet nie sprecyzowano czego ta organizacja pragnie i wydaje się, że jedyny jej cel to sianie chaosu i pomnażanie mamony.
U Snydera nie raził mnie fakt, że Batman przez tak długi czas nic nie wiedział o istnieniu Trybunału Sów tuż pod własnym nosem (choć faktycznie trochę to dziwne w przypadku najlepszego detektywa na świecie), a cała opowieść została przeprowadzona zgrabnie i wciągająco. Niestety Lemire nie kupił mojej uwagi i choć początek zapowiadał się obiecująco (tajemnica narosła wokół przeszłości Queena i jego przeznaczenie do walki z Outsiderami oraz wokół łotra Komodo i jego "córki", enigmatyczna postać Magusa) to jednak im dalej w las tym większe znużenie dopadało moje ciało. I nie jest to kwestia zmęczenia komiksem, ponieważ lekturę rozbiłem sobie aż na 4 dni. Całość ostatecznie sprowadza się do typowej historii superbohaterskiej z obowiązkową konkluzją w postaci totalnej młócki.
Lemire niestety nie zachwycił mnie swoim piórem, a jest to bodajże pierwsza jego praca, jaką przeczytałem. Co innego Sorentino - jego mało wyrazista, wręcz brudna kreska bardzo przypadła mi do gustu i zapowiedzianego Jokera kupię chyba tylko ze względu na jego prace.
Serio podobała wam sie fabuła w tym komiksie? Dla mnie była tak dziurawa i bezsensownie pretekstowa, że czytałem i nie wierzyłem własnym oczom. Myślałem, że po wyczynach Marka Millara, nic już mnie w tej materii nie zaskoczy, a tu proszę! Prodigy amerykańskiego komiksu (tak, wiem, że autor jest Kanadyjczykiem), traktuje czytelnika jakby ten był kilkuletnim dzieckiem i serwuje mu głupawą, by nie rzec, idiotyczną historyjkę, okraszoną wspaniałymi rysunkami Sorentino.Lubię Lemire’a, ale tutaj nie trafił. Przeczytałem ten komiks na siłę, bo już w połowie miałem ochotę to rzucić i zająć się czym innym. Millar akurat z tego komiksu mógłby zrobić coś dającego najprostszą rozrywkę, więc jakaś „wartość” zostałaby dostarczona, a tu u Lemire’a ani nie jest ciekawie psychologicznie, ani rozrywkowo. Całkowita strata kasy i co gorsza miejsca na półce. Jak ktoś koniecznie chce coś w klimacie horroru/jazd psychicznych ze świata Batmana to lepiej wziąć nadchodzącą „Sektę”.
W jakiej kolejności czytać komiksy ze świata Czarnego młota (główna seria+poboczne tytuły)?Według daty ukazywania się.
Hej koledzy :) Warto zainwestować w Staruszka Logana pisanego przez Lemier'a ?Mi się podobał, nie jest to wybitne, raczej średnie i lepsze niż większość superbohaterszyczzny :P Np. Thanosa jego autorstwa nie dalem rady czytać, zmęczyłem strasznie Green Arrowa. A to Logan mi wszedł gładko. O treści nic nie napisze, bo już nie pamiętam o czym było dokładnie :)
co i rusz potykałem się o niekompetencję autora na różnych polach
Przyglądałem się serii Bloodshot i widzę, że całość oprócz tego co jest wydane po polsku, jest dość duża. Czy Bloodshot 1-4 oraz USA to są sensowne historie, które nie są wyrwane z kontekstu? I czy mają zakończenia gdzie główne wątki są pozamykane?Tak naprawdę to Bloodshot Odrodzenie. Wcześniejsza seria nosi tytuł Bloodshot i jedyne co z niej musisz wiedzieć to, że Bloodshot stracił nanity, które czyniły z niego zabójczą maszynę do zabijania i go uzdrawiały. To jest punkt wyjściowy do wydanego przez Kboom Bloodshot Odrodzenie 1-4 oraz Bloodshot USA, które domyka wątki z runu Lemire'a (tak naprawdę ta mini seria to taki piąty tom Odrodzenia).
Przymierzam się do czegoś Lemire'a. Myślę nad Sweet Toothem i Black Hammer. Od czego lepiej zacząć?Obie serie świetne. Ale może lepiej na początek tego Łasucha. Egmont wydał 3 zgrabne integrale. Masz całość i już. A z Czarnym Młotem za bardzo twórcy kombinują. Jakieś dodatkowe historie, crossover z Ligą Sprawiedliwości... Niby główna seria, która ma początek i koniec zawiera się w 4 albumach, ale jednak są te poboczne, które czasem ubogacają główny wątek.