moja recenzja nie na potrzeby forum ;)Szacun za wklejenie tekstu, a nie tylko linka z reklamą strony, jak niektórzy.
Ja tam widziałem pozytywne recenzje Toni, choćby na esencji było 8/10. Inni też dają dość pozytywne oceny. tylko tutaj się psioczy.
Ja tam widziałem pozytywne recenzje Toni, choćby na esencji było 8/10. Inni też dają dość pozytywne oceny. tylko tutaj się psioczy.
Z tego wynika, że trzyma średni poziom, ale autor poleca. Ot, magia egzemplarza promocyjnego.Dokładnie. Pewnie nawet nie czytali.
Odcinanie kuponów to jest to co rynek amerykański uwielbia.A który rynek nie uwielbia sequeli?
A który rynek nie uwielbia sequeli?Rynek nekrologów?
Odcinanie kuponów to jest to co rynek amerykański uwielbia.
Mnie najbardziej zastanawia jak ten sam człowiek mógł napisać tak dobre komiksy jak Locke and Key i Kosz pełen głów i coś tak słabego jak Toń? Chociaż i tak najgorszy w całej kolekcji jest na razie Domek.
Toń
Kosz pełen głów miał z 7 zeszytów i udało mu się rozegrać to co miał rozegrać. Przy Toni czuć, że 6 zeszytów to trochę za mało, powinno być z 10 ale czy i tak warto poświęcić czas na ich napisanie na typową Lovecraftowską fabułę? Joe Hill nie bawił się gatunkiem jak przy slasherze, tylko zrobił wypisy z tego co zna. Drugi tom - "Rodzina z domu dla lalek" też wyraźnie pachniała Lovecraftem choć była trochę bardziej nietypowa. Przez co "Rodzinę..." mam za nieco lepszy odcinek. Jednak Toń choć typowy i poskładany z wszystkiego co znamy ma przebłyski prawdziwego klimatu i jego dwa pierwsze zeszyty są tu najbardziej udane. Potem fabuła leci na łeb, na szyję by zmieścić się w mniej niż 200 stronach.
Dla fanów którym się to jeszcze nie znudziło i tym którzy naprawdę lubią pisaninę syna Stephena Kinga.
Ciągle wolę to jednak niż ekranizację "Koloru z przestworzy" z Nicolasem Cagem - tak przeciętna jak tylko możliwe.
A teraz kto czytał "Pośród lasu" i co można o tym powiedzieć?
5) Pośród Lasu - lubię serię Hill House Comics, podobały mi się wcześniejsze jej odsłony (także krytykowana na forum Toń, którą uważam za bardzo dobry horror w stylu uwielbianego przeze mnie "Coś"), natomiast zachodzę w głowę, co skłoniło Joe Hilla do włączenia akurat tej historii do cyklu. Powiedzieć, że odstaje od pozostałych jakością, to nic nie powiedzieć. Owszem, ma zawiesisty klimat i z początku potrafi zaintrygować, ale im dalej w tytułowy las, tym gorzej. Dostajemy tak naprawdę tylko jedną mocną scenę grozy, a reszta to sztampa gatunkowa, jakich wiele w innych komiksach. Nie byłoby to jeszcze najgorsze, gdyby nie ogólny wydźwięk historii, jaki na koniec się zarysowuje - mam wrażenie, że autorka chciała w ramy horroru ująć jakiś swój feministyczno-lesbijski manifest, poświęcając tym samym historię. W efekcie wyszło żenujące, toporne coś, co jedzie na najniższych instynktach i oklepanych schematach. Do tego koszmarnie słabe rysunki, którym często brakuje szczegółów, nawet w tak elementarnych rzeczach, jak twarze głównych postaci. Zdecydowanie rzecz nie warta uwagi. Ode mnie 3/10.
Sea Dogs wyszło tylko w pakiecie, osobno ten komiks nie jest sprzedawany więc w Polsce też nie ma szans.