Pierwszy tom Stumptown zaliczony i tak jak się spodziewałem, jest to kolejna seria Rucki, która trafiła w mój gust. Oczywiście nie jest to żadne arcydzieło, ani nic odkrywczego, ale solidny kryminał, z jak zawsze (u Rucki), ciekawie napisaną postacią kobiecą. A serial jakoś niespecjalnie do mnie trafił, i po dwóch odcinkach dałem sobie spokój. Graficznie, Southworth to dla mnie typ rysownika, którego pracami nie zachwycam się od pierwszego wejrzenia, ale w trakcie lektury sprawdza się idealnie, coś jak Gaydos w Alias. Fajnie, że Mucha zdecydowała się na papier matowy, zdecydowanie lepiej się tu sprawdza, niż wszechobecna kreda.