Morrison ma więcej szczęścia niż Tom King, bo umiejąc tworzyć swoje specyficzne, oryginalne historie na uboczu, kiedy bierze się za klasyczne superhero, nadal pozostaje w formie i potrafi opowiadać dobre historie w bezpiecznej formule. Życzę Kingowi, by był kiedykolwiek tak "twórczo elastyczny" jak Grant Morrison, w którego portfolio można znaleźć zarówno fascynujący, absurdalny bullshit, jak i sprawnie poprowadzoną sensację z trykociarzami.