Morrison to jeden z moich ulubionych scenarzystów. Trochę jego rzeczy przeczytałem ale nadal sporo przede mną bo jest dość płodnym twórcą. Choć nie przyszło by mi do głowy nazywać jego twórczości jako głównie "stymulującej do myślenia". Ma dobre pomysły ale nie zawarłbym tej cechy na pierwszym miejscu. Jak dla mnie jego twórczość cechuje przede wszystkim czysty fun, taka wręcz dziecięca radość z lektury. Odniesienia do popkultury są podane w bardzo przystępny i niepozostawiający wątpliwości sposób, słownictwo również nie jest jakoś specjalnie wyszukane. Jego komiksy biorę w ciemno. Najważniejsze dla mnie jednak, że lektura jego komiksów nie wymaga wcześniejszego przygotowania do tematu. Pamiętam jak czytałem stare zeszyty Spawna, gdzie swoje występy mieli różni twórcy jak np. Moore czy właśnie Morrison. Przez Moore'a ciężko się było przebić, a Morrisona czytało się świetnie.
Z całym szacunkiem, ale na podstawie tego, co napisałeś, wydaje mi się, że akurat przeczytane przez Ciebie tytuły, na których opierasz swą opinię, to jeden z przykładów z serii "za mało twórcy w jego dziele" i nie oddają tego, co w twórczości Morissona najlepsze.
W kwestii sugerowanego przez Ciebie "niewyszukanego słownictwa", wystarczy wspomnieć, że już w "Doom Patrolu" Morrison bawi się angielskim słowem na wszystkie możliwe sposoby, czego jedynie kroplą w oceanie przykładów, jaki stanowi właściwie cały DP, jest choćby przykład następujący:
Jednakże nawet nie tyle słownictwo stanowi trudność w prawidłowym odbiorze najbardziej reprezentatywnych dla niego komiksów, ale właśnie - i przeciwnie do tego, co napisałeś - założenie kompetencji odbiorcy na poziomie erudycyjnym, któremu oczywiście trudno sprostać bez posiłkowania się w trakcie lektury źródłami zewnętrznymi, jak dedykowane książki czy różne kompendia dostępne w necie, np.:
http://sequart.org/magazine/40860/grant-morrison%E2%80%99s-doom-patrol-20-a-companion-reader/Na przykład w DP jest bardzo dużo odniesien do do Literatury i Sztuki w ogole (a nie jedynie wspomnianej przez Ciebie popkultury), a także do modnych w latach 80. idei naukowych typu chaos deterministyczny i fraktale, zagadnień z teorii informatyki (np. rekurencja), a nawet sugerowane są nowe modele obliczeniowe takie jak komputery kwantowe. Jeśli porównać Moore'a z Morrisonem, to i ile Moore jest magiem w klasycznym w wiktoriańskim stylu Aleistera Crowley, to Morrison jest magiem technologii.
Właściwy (czytaj: niepowierzchowny) odbiór reprezentatywnych dla niego utworów wymaga odpowiedniego przygotowania merytorycznego i mając na uwadze to oraz dodatkową, wzmiankowaną trudność jezykową nieco obawiam się o nasze tłumaczenie, bowiem tłumacz może łatwo je skopać spłycając właściwą treść, dokonując jedynie tłumaczenia na poziomie translacji jezyka, a nie właściwej treści przez ten jezyk oddawanej.
Tak czy inaczej, ten "prawdziwy" Morrison jest specyficzny i jego twórczość mogą w pełni docenic jedynie osoby o raczej zakreconym poczuciu humoru i odpowiednim zasobie wiedzy ogólnej, z dodatkowym zacięciem do jej uzupelniania w trakcie lektury poprzez choćby szperanie w necie.