Przeczytałem wczoraj Harleen. Kurcze, ale to było dobre! Życzyłbym sobie więcej komiksów w takim klimacie.
Lubię temat psychologii kryminalnej, w omawianym komiksie był on po troszku liźnięty (aż żałuję, że nie było w nim miejsca na szersze przedstawienie rozmów dr Quinzel z psychopatycznymi mordercami Arkham, a jedynie pojedyncze kadry).
To co mi się podobało to oczywiście plastyczne kadry Sejica (jego Poison Ivy skradła me serducho - ślicznie nakreślona buzia; natomiast Two Face z tym realistycznym odwzorowaniem jego poparzonej twarzy, zwłaszcza w ciemnych kadrach, wygląda cholernie przerażająco), ale również ukazana fascynacja na linii doktor-pacjent i to w jaki sposób zauroczenie może przyćmić obraz realnego postrzegania świata. Może i Harley jest troszkę naiwna, próżna, ale to wszystko fajnie składa się w jedną całość i przede wszystkim jest ciekawie napisane.
Jokera też da się lubić, zwłaszcza w scenie
gdy mówi dlaczego nie zabił Harley. Że zobaczył w jej oczach jednocześnie strach i fascynacje. No i skradł mu serce jej uśmiech.
Taką Harley Quinn chciałbym czytać. Tak narysowaną i przedstawioną.
Na koncu albumu mamy dodatki, w których między innymi są rysunku Sejica, niewykorzystane w tym albumie, mogące sugerować że autor wróci jeszcze do tematu i napisze kontynuację. Kiedyś pojawiły się pogłoski, że może być bardziej rozwinięta relacja między Harley a Ivy - bardzo bym chciał to przeczytać, mając na uwadze fakt, jaki styl przybrał autor pisząc i rysując Harleen (nie głupkowata komedia, z kartonowymi rysunkami do czego nas DC przyzwyczaiło w przypadku tej postaci). Niestety nie długo później czytałem, że Sejic odszedł z DC i raczej w najbliższym czasie nici z komiksów o Ivy.
W każdym razie, polecam! Na pewno zostawię sobie ten komiks i kiedyś do niego wrócę.