O co chodzi z tym Black Label w Egmoncie, bo nie jestem na bieżąco? Zapowiedzieli, że będą regularnie wydawać tytuły z tej linii?
Czyli nic nie wiadomo i wróżycie z fusów... Na chwilę obecną nic nie wskazuje na to, że Egmont będzie wydawał Black LabelKilka razy już o tym było "Najważniejszymi wydarzeniami jesieni będzie
Dlaczego w ogole do Black Label dodawane sa komksy juz wydane? I to nawet te 100lat temu (jak np. Killing Joke)?Dlatego że BL ma być dla czytelnika dorosłego. Historie z założenia mają być bardziej dojrzalsze. Przeciwwagą dla BL mają być DC Ink i DC Zoom, które przeznaczone będą dla młodszych czytelników.
Joker Azarello jest cały czas dostępny w sprzedaży. Zabójczy żart też jest dostępny cały czas w sprzedaży. Było oficjalnie na emfce pokazane że z Black Label będzie Batman Damned i Doomsday Clock (który jestem pewien nie zdąży wyjść w tym zbiorczym, zostały 4 zeszyty do końca, ale kiedy one wyjdą to jest jeden wielki znak zapytania).
W usa duzo wyszlo z tego imprintu?Jedynym tytułem ze znaczkiem DC Black Label na okładce jest Batman Damned, reszta to są tytuły które zostały do niego przeniesione. Przy czym taki Batman White Knight na zeszytach nie ma znaczka DC BL, za to już na wydaniu zbiorczym to oznaczenie jest. Podobna sytuacja spotka pewnie Doomsday Clock, zeszyty bez oznaczenia DC BL, wydanie (które nie wiadomo kiedy się ukaże, przez opóźnienia) taki znaczek pewnie otrzyma.
To egmont bedzie mial z czego brac? No chyba ze planuja jeden tom na pol roku..Jest zapowiedziany Superman: Year One Millera (ale jeszcze nie zaczął się ukazywać)
wystartować mogą z grubej rury jak z DC Deluxe i np w tym roku od września do grudnia po jednym tomie.Z dwoma tytułami? Barman Damned i White Knight, tego tylko nie było do tej pory. Kingdom Come jeśli nie wyjdzie w przedłużeniu WKKDC. Doomsday Clock jak się Geoff Johns wyrobi z pisaniem. Może wznowienie All-Star Supermana i Ronina i to będzie mocne uderzenie, jak w mordę.
komiksy Marka Milleramatkobosko
Batman: The Dark Knight Returns
Batman: The Dark Knight Strikes Again
...
Z dwoma tytułami?2 nowości i 6 wznowień już mają a zanim by to wydali to jeszcze coś na pewno dojdzie.
Superman: Red SonWątpię, aby nagle przesuwali tytuły z jednej linii wydawniczej do drugiej, na których wydanie mają licencje. Nie wiem jak to jest do końca, ale inne wydanie to chyba inna licencja.
Watchmen (DC Modern Classics Edition)
Wątpię, aby nagle przesuwali tytuły z jednej linii wydawniczej do drugiej,Dlatego nie liczyłem tego i dałem po spacji.
ale nie wznowili All-Star Batman & Robin, The Boy Wonder na przyjazd Jima Lee i teraz nagle mieli by to zrobić?Black Label to dobra okazja na to.
Chudych tomów (możliwych dla nas) i tak na razie nie ma to SC raczej odpada.Zależy jak na to patrzeć, ale stare wydanie Black Orchid to 144 strony, czyli taki standardowy Marvel Now. I to kiedyś u nas wyszło w HC. Nowe wydania np. Deluxe nie ma dużo więcej stron, coś w granicach 170 jak kiedyś sprawdzałem.
Kilka razy już o tym było "Najważniejszymi wydarzeniami jesieni będzieI ten post mnie przekonuje, w tym labelu są z reguły fajne pozycje, klasyki albo nowości pod dojrzalszego czytelnika, więc dla mnie plus.najnowszy tom Asteriksa, pierwszy tom Thorgala tworzony przez nowego rysownika,nowa linia DC „Black Label” https://swiatkomiksu.pl/strona-glowna/aktualnosci/art,679,komiksowe-plany-egmontu-2019.html (https://swiatkomiksu.pl/strona-glowna/aktualnosci/art,679,komiksowe-plany-egmontu-2019.html)
Co raczej wskazuje na cykliczność. Na MFKiG też mówili o mieszaniu formatami więc raczej nie dla jednego komiksu :)
DC has informed retailers that orders for Batman: Damned #3 have been canceled, and that they plan to re-solicit the issue for a May 2019 release.To mnie zmartwiłeś. Aczkolwiek, jeśli mają ulepszyć to czemu nie. Nie czytałem, nie wiem czemu #2 dostała dużo gorsze opinie od #1 numeru. Pokładałem wielkie nadzieje w tej serii, bo Azzarello potrafi pisać, a Bermejo rysować.Co do formatu wydania to chciałbym, żeby wielkością pasował do Jokera Azzarello.
W takim wypadku chyba jednak Egmont nie dostanie zielonego światła na wydanie tego tytułu na jesień. Ja myślicie?
nie wiem czemu #2 dostała dużo gorsze opinie od #1 numeruBo ocenzurowano i zabrakło Batwanga ;)
Ocenzurowany czy nieocenzurowany?Niestety wszystkie wydania zbiorcze będą bez Bat ptaka :(
To u nas to chyba w tym roku nie wyjdzie.Z tego co pamiętam spotkanie z TK na MFKiG to właśnie od Batman: Damned miało się zacząć wydawanie DC Black Label w Polsce. Ale może mi się już coś pomieszało...
Pytanie czy zbiorczy Batman Damned wyjdzie w maju. Trzeci tom został przesunięty o dwa tygodnie i przesunięty na koniec marca, bo miały być w nim jakieś zmiany robione.
Pytanie czy zbiorczy Batman Damned wyjdzie w maju.Na tej grafice jest wrzesień a trzeci zeszyt jest zapowiedziany na maj. To ciężko będzie Egmontowi wydać w tym roku.
Na orginalny, magazynowy format raczej większych szans nie ma. Pytanie tylko czy format będzie współgrał z DC Deluxe, czy jakoś się wyróżniał się na jego tle.Jeśli DC narzuci licencjobiorcom to będzie format oryginalny.
Pytanie czy zbiorczy Batman Damned wyjdzie w maju. Trzeci tom został przesunięty o dwa tygodnie i przesunięty na koniec marca, bo miały być w nim jakieś zmiany robione.A to nie jest tak, że zbiorcze wydania wychodzą dopiero po 6-7 miesiącach, od ukazania się ostatniego scalającego zeszytu? Głównie oczywiście to dotyczy wydań zeszytowych od DC wątpię by Black Label dostało jakąś taryfę ulgową.
A to nie jest tak, że zbiorcze wydania wychodzą dopiero po 6-7 miesiącach, od ukazania się ostatniego scalającego zeszytu?Jest dokładny termin podany 09.04.2019 :)
No i mamy potwierdzenie, że ten Batman Damned HC to będzie HC w formacie Prestige (8.5“ x 10.875”). Ciekawe czy Egmont się tego podejmie, czy zrobi po prostu zwykłe HC.
musieliby przyciac plansze aby pasowalo do zwyklego HC.
... Wystarczy, że już cenzura położyła na nim swoje łapska...
Czytam , ze Black Label dla dorosłego czytelnika.Jim Lee pisze o współpracy z najlepszymi artystami zapewniając im wolnosć artystyczną i raptem...No ocenzurowali bat-wacka.
ja się pytam WTF??
Egmont na wrzesień zapowiada wydanie "Białego Rycerza", ktory jest (bardzo przewrotną) opowieścią o Jokerze.
Akurat z Black Label to różnie będzie, bo raczej taki Batman Damned nie dzieje się na Prime-Earth (główne uniwersum), ale już Trójka Jokerow tak, ze względu na tematykę.Pewnie masz rację. Uznałem, jak widać błędnie, że skoro historia o 3 Jokerach będzie osadzona w głównym świecie DC to reszta tez(aż tak dokładnie nie przyglądałem się tym zapowiedziom z BL) .
Zapowiedzieli nową 9 zeszytową mini serię z BL rusza w październiku Joker/Harley: Criminal Insanity by writer Kami Garcia and artists Mike Mayhew and Mico Suayan.Graficznie będzie miazga - Mike Mayhew - uwielbiam jego fotorealistyczny styl.
A wiadomo coś więcej o tych 3 Jokerach, których ma pisać Johns???
Czy dalej nic się nie dzieje w tym temacie?
Kolejny tytuł z HQ - Harleen by Stjepan Šejić
https://www.bleedingcool.com/2019/06/14/harley-quinn-harleen-black-label-origin-stjepan-sejic/?utm_medium=ppc&utm_source=onesignal&utm_campaign=general&utm_content=PN&fbclid=IwAR0ecwRdz9YOch5RYq7gUAk-TtOeqIIBwi8IPQbXNKGO6LKXY2eJqiqb63E
Albo nie Egmont - wszytko jedno.To DC więc tylko Egmont.
Mogliby to wydawać w SC jako odpowiedź na miękkie Image od NSC :)Mogliby, byleby dali skrzydełka! ;D
Widzę że wszystko z logo Black Label :) (też chyba można przenieść do tematu)Dlatego że Black Label ma teraz nie być już imprintem, lecz informacją o tym, że produkcja jest skierowana do dorosłych czytelników.
To Hill House Comics będzie imprintem imprintu?Na to wychodzi :)
Na to wychodzi :)Nie imprintem imprintu, tylko "linią wydawniczą" w ramach Black Label. To mniej więcej tak jak linia Sandman Universe w imprincie Vertigo.
Mnie bardzo ciekawi album o 3 Jokerach, który rysuje Fabok. Nie wnikam, czy komuś ta idea trzech Książąt Zbrodni odpowiada, czy nie, ale też ma ukazać się w Black Label i chyba będzie połączone z kontinuum (to sugeruje Wojna Darkseida) :)
Przecież Harleen rysuje Sejic, rozumiem że można nie lubić takiego stylu, ale nazywanie tego szkaradztwem to gruuuba przesada
Mnie właśnie oprawa Sejica pociąga w tym tytule najbardziej. Linkowany materiał powoduje opad szczęki nad szatą graficzną i edytorską tego albumu. Jestem w szoku po opinii @rekinna - w morzu powszechnej miernoty twórczość S. Sejica to coś ponadprzeciętnego moim zdaniem.
Mnie właśnie oprawa Sejica pociąga w tym tytule najbardziej.
Pytanie jakie mnie nurtuje czy bedziemy mieli szanse na publikacje u nas Questiona
Kurcze, no ale spójrz na te nijakie i mdłe tła, spójrz na te nierówne i niedbałe kontury postaci. Kolorowanie jak w paintcie. :( No nie wiem, sam nie wiem. Uważam, że to naprawdę, ale to naprawdę brzydki komiks. :(
Z Black Label chętnie bym jeszcze zobaczył tę historię Johns'a o 3 Jokerach, która miał robić z Fabokiem, nie wiem czy coś z tego już wyszło, czy wpadło w limbo?Ja tylko czytałem (w okolicy Bożego Narodzenia/Nowego Roku), że powstaje i nie do końca ma być powiązane z głównymi wydarzeniami uniwersum (co patrząc z perspektywy Wojny Darkseida chyba jest plotką - bo tam mamy pierwszą wzmiankę o 3 Jokerach).
Czekam mocno, bo graficznie Harleen już była niezła, a widzę, że następna historia będzie jeszcze lepsza, przez świetnie rysowaną Poison.
Pisarz i scenarzysta komiksowy Joe Hill założył linię komiksową Hill House. Na chwilę obecną jest tam 5 tytułów, czy Egmont jest zainteresowany tym tematem?
Nie było. W ogóle nie było pytań z forum. To chyba jakaś ściema jest, bo forumowicz, który zainicjował ich zbieranie, wcześniej zbierał pytania do TK rzekomo do jakiegoś wywiadu z nim, ani z jednych pytań, ani z drugich nic nie wyszło.Ale sam wywiad powstał i na wiele nurtujących forumowiczów pytań TK z pewnością odpowiedział. Inicjatywa została podjęta i to się chwali.
zauważyliście, że nasze wydanie "Harleen" ma na grzbiecie logo "Black Label" a oryginalne ma "DC"?Nie ;)
@laf - ja bym "Harleen" czytał na końcu.Oki, dzięki za info. Może zrobię sobie przerywnik pomiędzy Nowym DC, a Odrodzeniem.
Co do Harleen (którą dosłownie przed chwilą zamówiłem 8)) to mnie wkurza brak oryginalnej okładki, tudzież nakładki na okładkę.
Może zrobię sobie przerywnik pomiędzy Nowym DC, a Odrodzeniem.
szkoda że rysownik nie wspomagal się profesjonalnym scenarzystąAle Stjepan Šejić jest też scenarzystą, nie tylko rysownikiem. Na naszym rynku od bardzo dawna jest dostępna jego autorska seria Sunstone (dokładnie od 2015 roku), więc ma doświadczenie na tym polu.
czy inne albumy z dc black label (superman, last knight) mają podobny standard wydania - hc, brytyjski format i obwoluta?Nie wszystkie. Część jest w standardowym formacie. Co do obwoluty to w oryginale Haleen i Batman Przeklęty na pewno miały, Superman nie wiem, ale na pewno ma taki sam format.
ja tam się jaram :)
ja tam się jaram :)Mam tylko nadzieję, że to będzie o tym oryginalnym Rorschachu a nie jakimś naśladowcy.
Mam tylko nadzieję, że to będzie o tym oryginalnym Rorschachu a nie jakimś naśladowcy.
Teraz czeka mnie lektura najnowszego Jokera :).
Na pewno omijaj Superman: Rok Pierwszy.
Ale czegoś zabrakło w tym Jokerze. Może jakby bardziej pogłębić postacie to byłoby lepiej.
Na pewno omijaj Superman: Rok Pierwszy.
To jest chyba scenarzysta, który nie odnajduje się w konwencji superbohaterskiej
Nie przesadzaj. Miracle Man wyszedł mu naprawdę dobrze i w segmencie superhero to pozycja zdecydowanie godna polecenia.
Dzięki za opinię dotyczą Szeryfa Babilonu. Podwyższyłeś jego pozycję na mojej liście "Do zakupu" :D
Absolutely thrilled to announce that I’m writing and drawing my own Bat title for DC Comics Black Label. More details soon, but for now here’s Batman: ONE DARK KNIGHT
Kolejny rysownik idzie również w scenariusz, mam nadzieję, że z lepszym skutkiem niż Murphy w Białym Rycerzu:Przecież Murphy to jedna z lepszych rzeczy, jaka spotkała Batmana w ostatnich latach. Komiks zebrał bardzo dobre recenzje, więc nie rozumiem tego porównania.
reszta Batmanów z DC Deluxe czy Black Label to szroty są. Kupiłbym ale rysunki ten komiks ma okropne. Nie będę za coś takiego tyle płacił.Nie wiem, o który konkretnie Ci komiks chodzi, ale ostatnio wydane Batmany w Black Label mają następujących rysowników: Przeklęty - Lee Bermejo, Biały Rycerz i Klątwa Białego Rycerza - Klaus Janson i Sean Murphy, Ostatni rycerz na Ziemi - Greg Capullo, Trzech Jokerów - Jason Fabok. Do tego dochodzi wydany w ramach DC Deluxe Mroczny książę z bajki - Enrico Marini. To są najświeższe Batmany, jakie wydał Egmont (nie liczą oczywiście aktualnych wydań z Uniwersum DC, ale do tego akurat nie odniosłeś się w swojej wypowiedzi). Powiedz proszę, który z tych rysowników tworzy na tyle okropne plansze, że odrzucają Cię od zakupu tych komiksów???
Selina Kyle is set to take the spotlight in a story all her own this October with Catwoman: Lonely City, a new series from DC Black Label. Even more surprising for fans of the Batman family, the series will be both written and drawn by industry veteran Cliff Chiang, taking Catwoman into a future, to the Gotham City after Batman.
Ten years ago, the massacre known as Fools’ Night claimed the lives of Batman, The Joker, Nightwing, and Commissioner Gordon…and sent Selina Kyle, the Catwoman, to prison. A decade later, Gotham has grown up—it’s put away costumed heroism and villainy as childish things. The new Gotham is cleaner, safer…and a lot less free, under the watchful eye of Mayor Harvey Dent and his Batcops. It’s into this new city that Selina Kyle returns, a changed woman…with her mind on that one last big score: the secrets hidden inside the Batcave! She doesn’t need the money—she just needs to know…who is “Orpheus?”
Ale ... nie widzę np DMZ albo Śpiocha - które egmont wydał pod tym szyldem.Całe dawne Vertigo to już DC Black Label.
Obawiam się o poziom fabuły (jak zawsze gdy rysownik zabiera się za pisanie), za to rysunkowo to będzie uczta:
"Harleen"
Raczej średnie. Fajnie to jest napisane, narysowane ale po skończeniu lektury wydaje się jakbym zaliczył coś co miało mi dać tylko chwilową rozrywkę. Ta historia przemiany jest mało przekonująca. Nie kupuję tego. Ta psychologizacja wypada tanio, ślizga się po powierzchni a nie zgłębia. Przypomina prędzej film 365 dni albo innego Greya. Jest jak te albumy z Thorgala w którym zajmowano się postacią Kriss De Valnor i chciano tłumaczyć czemu była jaka była. I też było to słabe. Wypadło by lepiej gdyby kobieta była od początku na swój sposób postrzelona bo z normalnej osoby nagle zauracza się w kilka miesięcy w jakimś łajdaku tak jakby skrycie marzyła o kimś takim. Dużo tu cytatów z "Mad Love". Miał być alternatywą dla niepoważnej kreskówki bo było na serio, ale prędzej lepiej by to wyszło gdyby autorzy Harley Quinn rozpisali więcej o niej niż samemu Chorwatowi. Komiks wypada ciekawiej jako pokazanie szpitala Arkham i jego mieszkańców i błąkanie się po nim wraz z Harleen. Ot, taki przedsmak do arcydzieła Morrisona "Azyl Arkham". Jako całość wypada jak pospolite romansidło dla dziewczyn. Wydaje się, że brakuje przynajmniej jeszcze jednej części, bo za szybko się urywa, może byłoby bardziej przekonująco.
Stjepan Sejic w Harleen ukazał całkowicie inną perspektywę kobiety Jokera. Przyznaję rację przedmówcom i potwierdzam, że również odniosłem wrażenie jakby ucięto fragment komiksu, pomiędzy drugą a trzecią częścią.
Do pewnego stopnia zmiana zachowania u głównej bohaterki następowała stopniowo, kroczek po kroczku. W połowie albumu wdarło się niepotrzebne przyspieszenie tego procesu, co mogło wpłynąć na to, iż czytelnicy otrzymali argument aby zadać pytanie czy jest to wiarygodne.
Nie odważyłbym się jednak stwierdzić, aby przekreśliło to dorobek autora. W mojej ocenie nie należy rozpatrywać tego albumu jako przemiany zwykłej normalnej nastolatki w psychicznie chorą kobietę. Bo czy tak było naprawdę? Doktor Quinzel jest postacią której brakuje pewności siebie, drobne niepowodzenie powoduje u niej zwątpienie. Krótki romans z profesorem wywołuje u niej niechęć do obcowania z mężczyznami. Są dla niej niedojrzali, w późniejszym etapie sama przyznaje że w pewnym stopniu zamknęła się w skorupie i nie dopuściła do siebie innych. Staje się typem samotnika. Ok, nie widzimy jej sadystycznych zachowań, natomiast nie każdy seryjny morderca w młodzieńczych latach torturował żaby. Pierwsze spotkanie z Jokerem, to impuls. Sekunda, moment kiedy w jej głowie pojawia się ognik. O jej życiu decyduje zachcianka Klauna. Doktor Quinzel jest nim zauroczona, być może ponownie zakochuje się w nieodpowiednim facecie? Może jej dalsze decyzje wiążą się z tym momentem. Zauroczenie, które popycha ją w ramiona diabła. Podświadomie cały czas jej głównym celem jest niesienie pomocy, widać to dokładnie po konflikcie z Dent'em, natomiast z każdym dniem umacnia się jej obsesja. Joker nie potrzebuje siódmego psychiatry, z każdego poprzedniego zrobił głupca, zmieniał zeznania. Ucieczka z Azylu nigdy nie była dla niego nieosiągalna. Być może Doktor Quinzel stara się wykorzystać napięcie między nimi do przełamania bariery i odkrycia sposobu dotarcia do niego?
Rewelacyjnie wypada akt kiedy Harleen kolejny raz przesłuchuje Jokera. Poprawka konwersuje z nim, a Stjepan Sejic kadr po kadrze przesuwa światło zainteresowanie z niego, na nią. Finalnie to ona wpada w pułapkę, przez co sama czuję się jakby została ubezwłasnowolniona. Finalne wydarzenia w albumie to już zbieg okoliczności, decyzji podjętych przez innych bohaterów, Two-Face'a, katów czy osadzonych i pracowników więzienia. Szkoda, że nie widzimy jeszcze kilku kadrów po masakrze. Pierwszych chwil na wolności, Harleen jest w szoku. Towarzyszy jej trauma. To dopełnienie jej stanu psychicznego. Kluczowa kwestia, szkoda że tak gwałtownie urwano scenariusz.
Album oceniam na mocne 8/10 .
Jedna z lepszych pozycji z gatunku superhero jaka wpadła mi w ręce. Graficznie - petarda.
Nie trawię Harley, nie rozumiem jej fenomenu i potwierdzam, że tylko w kreskówce prezentowała się interesująco.
Idea postaci do kitu? E tam. Mówimy o świecie w którym dziecko z użyciem magicznego okrzyku zmienia się w superherosa, bogaty facet biega w stroju nietoperza a nawet istnieje pies z super mocami. Harley jest w takim świecie zupełnie naturalna i jej żartobliwy charakter daje jej chociaż immunitet dystansu.Nie każda postać w tym świecie jest jednakowo oryginalna, tak samo dobrze przemyślana i skonstruowana, jednakowo intrygująca i mająca taki sam potencjał do rozwoju. Stąd Batman i Superman ukazują się nieprzerwanie od dziesięcioleci dostarczając co roku dziesiątek tytułów a jakiś Kapitan Marchewa, Blue Devil, czy inna Giganta mogą co najwyżej liczyć na sezonowe zainteresowanie. Akurat w wątku o Spider-Manie też odzywają się głosy, że jakiś Człowiek-Żaba i Człowiek-Królik to cienkie pomysły co najwyżej na humorystyczny one-shot.
Co definiuje takiego Batmana, że tak długo przykuwa uwagę?
Wielopoziomowa mroczna atmosfera. Determinacja w walce ze zbrodnią. Przenikliwy umysł.
A co definiuje Harley Quinn? Niedojrzałość? To młoda kobieta z osobowością 12-latki z problemami emocjonalnymi. Damska podróbka Jokera sprowadzona do roli obiektu seksualnego do bólu schematycznie. Ma być głupiutka, uśmiechnięta i łasa na... całusa. Seksowna, o ile dla kogoś sexy jest wykorzystanie niepełnosprawnej intelektualnie.
Jej "emancypacja" też jest wyłącznie kpiną. Infantylność wpisana jest w nią do tego stopnia, że kiedy Harleen Quinzel rzeczywiście w jednej z wersji dojrzewa i staje się bardziej odpowiedzialną i świadomą osobą natychmiast pojawia się nowa Harley Quinn, Marian Drews, czyli dobrze znana słodka idiotka.
HQ pod względem psychologicznym została rozbudowana i to nie jest ten sam animek co kiedyś. Choć operujący w ramach klimatów mniej czy bardziej kreskówkowych z przekrojem od PG do +18.Czy aby na pewno HQ została psychologicznie rozbudowana? Faktycznie nie czytałem, bo mnie raczej irytuje ta postać swoim prostactwem, ale jakoś opinie innych potwierdzają moje przeczucia:
Na takiej samej zasadzie ja mogę pisać (mając podobną wiedzę nt postaci), że Superman to mięśniak w czerwonych majtkach bez cienia osobowości, latający bez celu po Metropolis.
Fajnie to jest napisane, narysowane ale po skończeniu lektury wydaje się jakbym zaliczył coś co miało mi dać tylko chwilową rozrywkę. Ta historia przemiany jest mało przekonująca. Nie kupuję tego. Ta psychologizacja wypada tanio, ślizga się po powierzchni a nie zgłębia. Przypomina prędzej film 365 dni albo innego Greya. (...) Wypadło by lepiej gdyby kobieta była od początku na swój sposób postrzelona bo z normalnej osoby nagle zauracza się w kilka miesięcy w jakimś łajdaku tak jakby skrycie marzyła o kimś takim. Dużo tu cytatów z "Mad Love". Miał być alternatywą dla niepoważnej kreskówki bo było na serio, ale prędzej lepiej by to wyszło gdyby autorzy Harley Quinn rozpisali więcej o niej niż samemu Chorwatowi. (...) Jako całość wypada jak pospolite romansidło dla dziewczyn. Wydaje się, że brakuje przynajmniej jeszcze jednej części, bo za szybko się urywa, może byłoby bardziej przekonująco.
Harleen to nie jest fabularnie wybitny komiks. Ot recykling motywu znanego już od lat. Zgodzę się, że proces przemiany w Harley przebiega za szybko, zbyt niewiarygodnie i za mało jest w samej postaci tytułowej czegoś co mogłoby uwiarygodnić to pójście za Jokerem w ogień. Zachwycać się tym będą nastolatki płci żeńskiej (...)
Przyznaję rację przedmówcom i potwierdzam, że również odniosłem wrażenie jakby ucięto fragment komiksu, pomiędzy drugą a trzecią częścią.Czyli jednak odpad po kreskówce, którego nikt nie potrafi przekonująco psychologicznie umotywować.
Do pewnego stopnia zmiana zachowania u głównej bohaterki następowała stopniowo, kroczek po kroczku. W połowie albumu wdarło się niepotrzebne przyspieszenie tego procesu, co mogło wpłynąć na to, iż czytelnicy otrzymali argument aby zadać pytanie czy jest to wiarygodne.
Strasznie bawi mnie argument, że na łamach tej serii twórcy pokazali wyzwoloną, nowoczesną i świadomą swoich atutów kobietę. To, co przeszkadzało mi już przy okazji DO BRONI!, tutaj pojawia się z podobną siłą. Mam tu na myśli to, że scenarzyści konsekwentnie starają się nas przekonać, że mamy to ”wyzwolenie” rozumieć jako notorycznie przewijające się na kartach komiksu, natrętne i pseudozabawne seksualne aluzje, których celem jest… no w zasadzie nie wiem co, bo na pewno nie budowanie i rozwijanie charakteru postaci. Quinn w wykonaniu Conner i Palmiottiego jest niezmiennie przeraźliwie pustą postacią, uderzającą w możliwie najniższe tony. Raz jeszcze muszę powtórzę to, co napisałem w poprzedniej recenzji – Harley i Deadpool z Marvela jadą na tym samym wózku. Dlaczego? Bo wraz z ogromnym wzrostem popularności tych postaci, wydawnictwa uznały iż najlepsze co można z nimi zrobić, to cofnąć w rozwoju o kilka lat i regres ten przyozdobić kloacznymi dowcipami rodem z gimnazjum.
Jest w tym tomie taka scena, w której Harley prosi dżina o powiększenie biustu do rozmiarów dźwiganych przez Power Girl. Tak się dzieje i obarczona dodatkowymi kilogramami Quinn upada, gdyż jest z przodu przeciążona.
Dla mnie jest to swoista kwintesencja marnowania papieru na drukowanie bzdur. Komiksów humorystycznych dla nieco starszego czytelnika na naszym rynku nie ma może zbyt wielu, ale i tak bez problemów można znaleźć coś, czego najmocniejszą bronią nie są totalnie nieśmieszne, kiblowo-seksualne żarty oraz obłuda z jaką wmawia się nam, ze czytamy opowieść o nowoczesnej kobiecie wyzwolonej.
Już przy okazji serii z Nowego DC Comics zarzucałem HARLEY QUINN, że autorzy komiksu nie mają żadnego pomysłu na prowadzenie tej postaci i wymyślają coraz to głupsze przeciwności losu, by w istocie tworzyć opowieść skierowaną dla nastoletnich chłopców jarających się połową narysowanej piersi.
Tym razem także nie ma co liczyć na coś oryginalnego, ponieważ regularnie jak z zegarkiem w ręku, znów wałkowany będzie temat dawnego związku Harley i Jokera. Jak na tytuł, który zapowiadał nowy etap w życiu tytułowej bohaterki, zaskakująco często twórcy postanawiają wracać do jej przeszłości. Tak było w drugim i piątym tomie poprzedniej serii, tak jest i na łamach JOKER KOCHA HARLEY. I podobnie jak za każdym wcześniejszym razem, tak i tutaj nietrudno przewidzieć w jakim kierunku podąży historia.
Po drodze dostajemy to co zwykle: niezbyt śmieszne dowcipy, główną bohaterkę co jakiś czas biegającą nago lub półnago, durnowaty drugi plan i bajeczki twórców, których scenariuszową niekompetencję doskonale przykryto jakiś czas temu działaniami marketingowymi. HARLEY QUINN cały czas jest reklamowane jako seria o nowoczesnej i wyzwolonej kobiecie z czym absolutnie się nie zgadzam, więc w zasadzie sam daję Wam otwartą drogę do nazwania mnie ”seksistą” czy innymi podobnymi, obraźliwymi bzdurami. Ale jakoś szczególnie się tego nie obawiam i będę pisać dalej. Wspomniane ”wyzwolenie” to nic innego jak pokazywanie Harley jako osoby z byle okazji zrzucającej z siebie ubrania i świecącej gołym tyłkiem, a zarazem kopiącej w mordę każdego, kto odważy się ocenić wygląd tych w zasadzie niemal podstawionych sobie przed nos pośladków. Zaś ”nowoczesność” objawia się pod postacią jak ognia unikania zobowiązań i odpowiedzialności, które zastępowane są ciągłą zabawą i spuszczaniem łomotu komu popadnie. Gdyby twórcy chociaż odrobinę spróbowali przedstawić to wszystko jako próby wychodzenia z traumy, którą wywołał powracający jak bumerang Joker, byłoby to jeszcze do zaakceptowania. Ale nic tu takiego nie ma miejsca. Harley jak i reszta postaci występujących w tym komiksie to płaskie i puste w środku wydmuszki, przedstawiana historia jest nudna, przewidywalna i zupełnie nieangażująca, a poziom żenady podczas czytania kolejnych rozdziałów wchodzi na zupełnie nowe poziomy.
Czy aby na pewno HQ została psychologicznie rozbudowana? Faktycznie nie czytałem, bo mnie raczej irytuje ta postać swoim prostactwem, ale jakoś opinie innych potwierdzają moje przeczucia:Czyli jednak odpad po kreskówce, którego nikt nie potrafi przekonująco psychologicznie umotywować.
Czy w ogóle jest to możliwe? Da się na serio napisać postać, której historia życia brzmi jak mokry sen prawicowego zwyrola? Harleen jest psychiatrą, inteligentną, ambitną kobietą z osiągnięciami na polu naukowym, ale to wszystko bez znaczenia, bo jej życie nabiera sensu dopiero kiedy znajduje sobie faceta (sic!). Brzydki, chory, straszny, ale jest. HQ rzuca więc karierę i dotychczasowe życie po to by go naśladować, wisieć mu na ramieniu, łazić za nim wszędzie głupawo chichocząc, bo przecież tylko tak się zrealizuje jako kobieta (sic!). Jej "emancypacja" polega na tym, że rozstaje się z facetem (sic!). No tak, wielkie osiągnięcie, bo przecież kobieta bez mężczyzny to jak pies bez właściciela. Jako samotna pani psychiatra nie była wystarczająco wyemancypowana. No i jest też morał: ponieważ straciła faceta została lesbą (sic!). Więc panowie, przed wami wielka odpowiedzialność, musicie dzielnie kutasić nawet jeśli panie się wam nie podobają, bo bez tego się emancypują i zostają lesbami.
Nie brzmi jak parodia? Da się to napisać na serio? To dlaczego Joker ma wiele świetnych przekonujących historii napisanych na serio a HQ żadnej?
Nie każda postać w tym świecie jest jednakowo oryginalna, tak samo dobrze przemyślana i skonstruowana, jednakowo intrygująca i mająca taki sam potencjał do rozwoju. Stąd Batman i Superman ukazują się nieprzerwanie od dziesięcioleci dostarczając co roku dziesiątek tytułów a jakiś Kapitan Marchewa, Blue Devil, czy inna Giganta mogą co najwyżej liczyć na sezonowe zainteresowanie. Akurat w wątku o Spider-Manie też odzywają się głosy, że jakiś Człowiek-Żaba i Człowiek-Królik to cienkie pomysły co najwyżej na humorystyczny one-shot.
Co definiuje takiego Batmana, że tak długo przykuwa uwagę? Wielopoziomowa mroczna atmosfera. Determinacja w walce ze zbrodnią. Przenikliwy umysł. A co definiuje Harley Quinn? Niedojrzałość? To młoda kobieta z osobowością 12-latki z problemami emocjonalnymi. Damska podróbka Jokera sprowadzona do roli obiektu seksualnego do bólu schematycznie. Ma być głupiutka, uśmiechnięta i łasa na... całusa. Seksowna, o ile dla kogoś sexy jest wykorzystanie niepełnosprawnej intelektualnie.
Jej "emancypacja" też jest wyłącznie kpiną. Infantylność wpisana jest w nią do tego stopnia, że kiedy Harleen Quinzel rzeczywiście w jednej z wersji dojrzewa i staje się bardziej odpowiedzialną i świadomą osobą natychmiast pojawia się nowa Harley Quinn, Marian Drews, czyli dobrze znana słodka idiotka.
No i kapitan marchewa jest super ;DJakiś crossover że Światem Dysku Terryego Pratchetta?
Jakiś crossover że Światem Dysku Terryego Pratchetta?
To tylko w uniwersum DC istnieją kobiety, które mają skłonności do toksycznych związków? Jak to ma być zarzut wobec samej koncepcji, to sorry ale ja tego nie łapie. To, że kobieta jest ambitna i uzdolniona nie oznacza, że nie może się ładować w beznadziejne relacje damsko-męskie i mieć problemów z psychiką.Na sam problem można spojrzeć oczywiście szerzej: niezwykle często tworzone są bohaterki, które są po prostu damską wersją męskiego bohatera lub jego pomocnicą. Natomiast przypadek HQ jest szczególny. To nie jest pani psychiatra, która ma za sobą nieudany związek. To męska zabawka, która kiedyś była panią psychiatrą. I czytelnicy uważają, że wszystko jest z tym ok. HQ zostaje superbohaterką poprzez zarzucenie pracy naukowej na rzecz realizacji fantazji seksualnych starego wariata. To czyni ją superbohaterką. Na czym polega jej supermoc jako superbohaterki? Na spełnianiu męskich fantazji.
Co do seksualnej otoczki.. sorry ale to już jest grząski grunt i to bardzo. Ogromna część super herosów i heroin w skali atrakcyjności to najwyższa półka. Superman i Batman mają czteropak na brzuchu, zresztą oni nawet jako Wayne i Kent w cywilu wyglądają bliżej przystojniachów z najlepszymi genami i świetnym trybem żywieniowym, treningami niż ktokolwiek bliżej przeciętniaków, Thor to atrakcyjny blondyn o boskim, umięśnionym ciele etc.Nie ma to tutaj żadnego znaczenia. Większość superbohaterów ma wyglądać atrakcyjnie. Natomiast z pewnością większość nie została konkretnym superbohaterem po to aby realizować w ten sposób fantazję seksualną partnera.
Niektóre postaci mają dużo bardziej kontrowersyjny image od Harley. Dianie można zarzucić kojarzenie się z jakimś sado-maso, przez lasso prawdy, generalnie cały jej image może wyglądać skrajnie inaczej przez pryzmat przychylnych poglądów na temat kobiecej dominacji, pierwotnego twórcy postaci profesora Marstona. Nie znaczy, to, też że nagle mam zamiar tutaj dyskredytować całą postać Diany i jej co lepsze runy a także zarazem ignorować fakt, że postać trafiała do rąk wielu innych twórców, którzy ją przedefiniowali .Diana jest zaprzeczeniem Harleen. Nie widzę w niej nic szczególnie kontrowersyjnego.
Przy tym istnieją postaci ewidentnie nie z tej ligi popularności a które miały naprawdę udane komiksy, czasem nawet wręcz uważane za wybitne. Swamp Thing, Animal Man, Doom Patrol, Shade the Changing Man, Captain Britain. Supermany to nie są, a znaleźli się scenarzyści, którzy wydobyli z nich wiele.No i właśnie do tych postaci przyciąga nazwisko wybitnego scenarzysty a nie sama postać.
Marian Drews to nie jest przecież postać z Prime Earth. Biały rycerz to oczywista wariacja, jakiś kompletnie inny wymiar/ świat.Przecież nie pisałem, że to postać z głównego uniwersum. Pisałem o czymś zupełnie innym. Niedojrzałość to cecha, która definiuje Harley. Kiedy scenarzysta nie czysto deklaratywnie, ale faktycznie pozbawi Harley tej cechy to Harley przestaje być Harley, co stawia scenarzystę przed dylematem jak z tego wybrnąć, czyli np. musi wymyślić drugą Harley.
HQ zostaje superbohaterką poprzez zarzucenie pracy naukowej na rzecz realizacji fantazji seksualnych starego wariata. To czyni ją superbohaterką. Na czym polega jej supermoc jako superbohaterki? Na spełnianiu męskich fantazji.
Na sam problem można spojrzeć oczywiście szerzej: niezwykle często tworzone są bohaterki, które są po prostu damską wersją męskiego bohatera lub jego pomocnicą. Natomiast przypadek HQ jest szczególny. To nie jest pani psychiatra, która ma za sobą nieudany związek. To męska zabawka, która kiedyś była panią psychiatrą. I czytelnicy uważają, że wszystko jest z tym ok. HQ zostaje superbohaterką poprzez zarzucenie pracy naukowej na rzecz realizacji fantazji seksualnych starego wariata. To czyni ją superbohaterką. Na czym polega jej supermoc jako superbohaterki? Na spełnianiu męskich fantazji.
Nie ma to tutaj żadnego znaczenia. Większość superbohaterów ma wyglądać atrakcyjnie. Natomiast z pewnością większość nie została konkretnym superbohaterem po to aby realizować w ten sposób fantazję seksualną partnera.
Diana jest zaprzeczeniem Harleen. Nie widzę w niej nic szczególnie kontrowersyjnego.
Diana kojarzy ci się z sado-maso na podstawie dosyć dowolnego skojarzenia z lassem. Harleen jest realizacją seksualnej fantazji nie dla tego, że tak mi się kojarzy, tylko dlatego, że taka de facto jest jej geneza.
No i właśnie do tych postaci przyciąga nazwisko wybitnego scenarzysty a nie sama postać.
Przecież nie pisałem, że to postać z głównego uniwersum. Pisałem o czymś zupełnie innym. Niedojrzałość to cecha, która definiuje Harley. Kiedy scenarzysta nie czysto deklaratywnie, ale faktycznie pozbawi Harley tej cechy to Harley przestaje być Harley, co stawia scenarzystę przed dylematem jak z tego wybrnąć, czyli np. musi wymyślić drugą Harley.
Jeżeli Harley zostaje kimś szczególnym w świecie DC z powodu Jokera to co powiedzieć o Dianie, która była realizacją seksualnej fantazji samego twórcy? Największa żeńska ikona DC Comics i chyba najpopularniejsza super bohaterka świata nie powstała wyłącznie z powodu wzniosłych ideałów i co teraz?A powstała z powodu ideałów nieszczytnych? Marston inspirował się tworząc Wonder Woman postaciami żony i kochanki. Nic w tym upodlającego. Jej mit założycielski jest jak najbardziej pozytywny. By się doszukać czegoś innego trzeba na własną rękę grzebać w materiałach historycznych. Tymczasem geneza HQ jako uprzedmiotowionej kobiety jest wyłożona kawa na ławę w komiksach.
Wracając do Harley, ją tak definiuje bycie "super" przez pryzmat Jokera, że.... nie już z nim związana od lat.To znów bez znaczenia. Nie istnieje Harley nie stworzona przez Jokera. Po rozstaniu z Jokerem nie stała się z powrotem Harleen, ale dalej pozostała Harley. Do końca życia skazała się na pozostanie fantazją byłego faceta.
To ciągle wracanie do Jokera... ziew. Czyli co rozumiem, że Nightwing, Miles Morales to też są tylko postaci przystawki bo tak zaczynały? Kij z tym, że to już od lat charaktery, które potrafią stać na własnych nogach i nawet jeżeli dalej współpracują z wiadomymi postaciami to już nie na zasadach mistrz-uczeń?Jeśli masz fantazję na temat lalek Barbie i jakaś kobieta rzuci karierę by przez resztę życia chodzić przebrana za Barbie i przynosić ci piwo to jest to według ciebie relacja mistrz-uczeń?
Takich kadrów w komiksach DC i Marvela są pewnie tysiące. Ogromna część postaci kobiecych to też w komiksowym światku mokre sny seksualne, niezależnie od ich ogólnego zarysu charakteru. Przy takiej Witchblade, której kostium jest tak pomyślany, że jak dobrze pomyśleć to ona biega praktycznie prawie naga, to Harley jest purytanką.Tylko że już ci na to odpowiadałem i jest to odwracanie uwagi od sedna. Superbohaterowie przeważnie mają być przedstawiani seksownie. Zarazem ich geneza i charakterystyka przeważnie nie sprowadza się do realizacji fantazji seksualnej.
Albo co chwila HQ na powrót spika się z Jokerem
A powstała z powodu ideałów nieszczytnych? Marston inspirował się tworząc Wonder Woman postaciami żony i kochanki. Nic w tym upodlającego. Jej mit założycielski jest jak najbardziej pozytywny. By się doszukać czegoś innego trzeba na własną rękę grzebać w materiałach historycznych. Tymczasem geneza HQ jako uprzedmiotowionej kobiety jest wyłożona kawa na ławę w komiksach.
To znów bez znaczenia. Nie istnieje Harley nie stworzona przez Jokera. Po rozstaniu z Jokerem nie stała się z powrotem Harleen, ale dalej pozostała Harley. Do końca życia skazała się na pozostanie fantazją byłego faceta.
Scenarzyści też nie potrafią wyjść poza tę idee fix i wciąż wracają do związku z Jokerem. Albo co chwila HQ na powrót spika się z Jokerem albo opowiadana jest od nowa historia ich pierwszego związku.
Jeśli masz fantazję na temat lalek Barbie i jakaś kobieta rzuci karierę by przez resztę życia chodzić przebrana za Barbie i przynosić ci piwo to jest to według ciebie relacja mistrz-uczeń?
Tylko że już ci na to odpowiadałem i jest to odwracanie uwagi od sedna. Superbohaterowie przeważnie mają być przedstawiani seksownie. Zarazem ich geneza i charakterystyka przeważnie nie sprowadza się do realizacji fantazji seksualnej.
Cechy superbohaterów to cechy dystynktywne i drugorzędne. Cechy dystynktywne definiują konkretną postać. Jeśli Bruce przebierze się za motyla to nie będzie Batmanem. To cecha dystynktywna. Jeśli Bruce nie zapanuje nad swoimi lękami i nie przekuje ich w broń tylko pozostanie do końca życia zalęknionym chłopcem to nie będzie Batmanem. To cecha dystynktywna.
Zarazem Bruce nosi obcisły kostium by podkreślić swoją męskość. Zakładał też mniej obcisłe, zakładał zbroje, itp. i nie przestawał być z tego powodu Batmanem. Jeśli ktoś rzuci hasło "superbohater w obcisłym stroju" to nie skojarzysz tego od razu z Batmanem. To cecha drugorzędna.
Być może mi coś umknęło, ale chyba Joker nie fantazjuje o Harley w sensie seksualnym być może ona go nie pociąga i nie pociągała. Z jego strony to nie jest tak mocne uczucie jak z jej. Mi się wydaje, że on ją postrzega jako "moja" i nie pozwala jej sobie odebrać, ale dlaczego i po co to, zdaje się być niejasne. Wszelka perwersja jaka ma tutaj miejsce jest natury psychicznej i wydaje się być mocno złożona. Te wszystkie fanowskie łącznia tej pary po to by żyła długo i szczęśliwie, to mocne uproszczenie, a jeżeli szukać w tym prawdy, to jest ona w połowie. Twierdzenie, że Batman stoi im na drodze, że istnieje sytuacja, że w końcu Joker zostanie królem, niepodważalnym władcą Gotham i wtedy oni bądą wieść wspólne i szęśliwe życie to mocno naciągane i zaprzeczenie postaci Jokera. Nie wiem, jak można z niego robić namiętnego kochanka, którego jedyną kobietą jest Harley, a może jest tylko ona w jego otoczeniu, bo kobiety go nie interesują, ani cieleśnie, ani seksualnie.
Harley debiutowała w TAS, więc dorzucę dwie "mocne sceny", druga - 3:41
Jeżeli chodzi o jej miłość do Ivy, to też nie była to miłość od pierwszego wejszenia, gdy ta ją ocaliła, zadbała i poskładała - to trwało lata i przecież nie było tak, że spojrzały na siebie i “jesteś ładna, podobasz mi się bądźmy parą”, a jest efektem dojrzewania, szukania siebie przez Harley
Dla mnie to jest najzwyklejszy przejaw polityki wydawnictwa z tej prostej przyczyny, że Harley wydaje się być tutaj łatwym celem zaś Ivy raczej nie funkcjonuje (a przynajmniej nie powinna funkcjonować) w ten sposób. Jak się czyta jej solowe przygody to ona jest cokolwiek odklejona od "naszej" rzeczywistości i chcąc być konsekwentnym w zakresie charakteru postaci ona nie powinna postrzegać przedstawicieli ludzkiego gatunku jako potencjalnych partnerów uczuciowych.
To jest podobna sytuacja jak z Jokerem tylko "inaczej". Ludzie dla Ivy to rodzaj pasożytniczych organizmów. I o ile można sobie wyobrazić, że ktoś (z przeproszeniem) hoduje szczura w klatce i nawet go lubi i troszczy się o niego tak jak Ivy lubi Harley i troszczy się o nią to jednak miłość do takiego szczura to jednak przesada.
My point is: w zakresie swojego charakteru Ivy może przyjaźnić się z Harley na takiej zasadzie jak człowiek "przyjaźni" się ze swoim domowym zwierzątkiem.
Relacja partnerska z człowiekiem wydaje mi się być w jej przypadku zachowaniem out of charakter.
To jest jej obecne "uwiązanie" do Jokera.Ale Joker właśnie powraca jak ten zły szeląg. Jeśli nie robi tego w głównej serii HQ to gdzie indziej. Ostatecznie (czy może jednak raczej "ostatnio"?) Harley rozstała się z Jokerem wcale nie tak dawno, bo w N52 a i tak ciągle znajduje się sposoby na ominięcie tego rozstania.
Także tu nie chodzi o to czy Joker powraca jak ten zły szeląg tylko o to jaki jest jej obecny stosunek do niego.
Tak, babka w przyciasnym gorsecie z biczem... to znaczy lassem, którym lubi wiązać innych. Napisał to koleś co lubił bdsm. Serio się łudzisz, że to nie miało podwójnego dna w postaci seksualnej dominy?Może dla niego miało. Nie będę temu zaprzeczał. Natomiast czy jest to wyłożone wprost w komiksach i filmach i czytelne dla każdego? Z pewnością nie.
Te dwa fragmenty świetnie dla mnie obrazują całą tą niby "seksualną" potrzebę Jokera w stosunku do Harley. Tam raczej nigdy nie było czegoś takiego, wręcz takie sugestie wydają mi się dziwne i totalnie out of character w stosunku do Jokera. To Harley kochała Jokera i wiązała z nim seksualność, nie on z nią. Tak więc dołączam się do głosów, że stwierdzenie jakoby Harley to realizacja seksualności Jokera to kompletnie mylny trop.Tylko te dwa fragmenty to tylko drobny wyrywek całej historii. Wielokrotnie później Harley i Joker przedstawiani są jako para. Według ciebie to było białe małżeństwo?
Może dla niego miało. Nie będę temu zaprzeczał. Natomiast czy jest to wyłożone wprost w komiksach i filmach i czytelne dla każdego? Z pewnością nie.
Znów stawiasz w kółko na równi jakieś domysły i skojarzenia z faktami, które są przedstawione jawnie, jednoznacznie i definiują całą postać jako tę konkretną postać.
Tylko te dwa fragmenty to tylko drobny wyrywek całej historii. Wielokrotnie później Harley i Joker przedstawiani są jako para. Według ciebie to było białe małżeństwo?
Ale Joker właśnie powraca jak ten zły szeląg. Jeśli nie robi tego w głównej serii HQ to gdzie indziej. Ostatecznie (czy może jednak raczej "ostatnio"?) Harley rozstała się z Jokerem wcale nie tak dawno, bo w N52 a i tak ciągle znajduje się sposoby na ominięcie tego rozstania.
Według ciebie to było białe małżeństwo?
To osoba kompletnie pusta, niedojrzała, życiowo nieporadna.
Ale to nie ona go szuka. Jak już coś to scenarzyści na chama go tu i ówdzie upychają wbrew niej.Albo to materia stawia opór artyście. Z piasku bicza nie ukręcisz.
Serie z N52 i Odrodzenia są zjechane ostro m.in. z powodów, o których pisałem.
(https://i.postimg.cc/vBz3MmN8/st.jpg)Cała linia wydawnicza DC Black Label nie za bardzo mnie obchodzi, a i sam Lemire nie należy do moich ulubionych twórców, ale to wydanie łyknę bez mrugnięcia okiem :D
Cała linia wydawnicza DC Black Label nie za bardzo mnie obchodziTo akurat dużo tracisz, bo w porównaniu do głównej linii DC to są tytuły które trzymają poziom. Np. Batman: White Knight, Batman: Curse of the White Knight, Batman: The Imposter, Batman: Reptilian, Suicide Squad: Get Joker!, Joker/Harley: Criminal Sanity, Strange Adventures, The Nice House on the Lake. W gruncie rzeczy to DC Batman Label ;), choć widać, że zaczynają wychodzić szerzej i planowane są Suicide Squad: Blaze, Rogues czy nadchodzący Superman autorstwa Marka Waida. Także skoro Swamp Thing pojawił się w tym imprincie to raczej nie zostanie jednorazowym wyskokiem, więc warto śledzić.
Joker/Harley: Criminal Sanity, Strange AdventuresTe dwa jak tylko pojawią się na naszym rynku to na pewno wezmę. Tak samo jak pozostałe rzecz od Kinga: Batman/Catwoman , Rorschach i Human Target. Poza tym liczę, że Egmont rzuci się na Harley Quinn and the Birds of Prey, ale tutaj przewidywania są raczej nikłe :(
Jakie są opinie o Batman Imposter? Warto kupić?Zdecydowanie.
Jakie są opinie o Batman Imposter? Warto kupić?Według mnie bardzo warto kupić,ale mogę być średnio obiektywny bo lubię Batmana no i dodatkowo uwielbiam prace Sorrentino .
@Bazyliszek ale Death Metal nie jest wydany w DC Black Label. Czemu piszesz o nim w temacie który dotyczy innych komiksów?No przecież wiadomo, że trzeba napisać w każdym temacie, że Egmont coś źle robi.
Łyżką dziegdziu jest to, że ten event nie zasługuje na aż 4 tomy na twardo. To powinny być góra dwa, dla oszczędności. Dlaczego gdy chodzi o Marvela, to można dostać kobyły pokroju Daredevil Zero, Punisher MK 1 czy kolejne Epici. A tutaj wracamy do cienkich albumików, choć był już i Animal Man i dopiero co Knightfall Prolog. Dlaczego Egmont Polska jest niekonsekwentny i tak robi ze szkodą dla czytelników?A no dlatego tak robią, że w tym DC sprzedaje się tylko Batman i lepiej niż te Marvele, dlatego nie trzeba takich kombinacji robić.
@Odyn powinieneś sprawdzić Joker/Harley - Zabójczy umysł. Też podejście bardziej na serio do postaci HQ
BTW Co do Black Label jako takiego to mam szczerą nadzieje, że Egmont wyda Strange Adventures Toma KingaTeż na to czekam :). W ogóle jak w DC Balck Label wyjdzie cokolwiek Kinga to biorę: Batman/Catwoman, Human Target, Rorschach. Widzę, że jest jeszcze zapowiedziane Danger Street, ale tego niestety nie znam.
Widzę, że jest jeszcze zapowiedziane Danger Street, ale tego niestety nie znam.Nie wiadomo czy to wyjdzie, bo oryginalnie planowano to na maj 2022, choć King twierdzi że tak (https://twitter.com/TomKingTK/status/1514723475562369026). To miała być crime drama z 3-ligowymi bohaterami DC, którzy mają pokonać Darkseida.
Też na to czekam :). W ogóle jak w DC Balck Label wyjdzie cokolwiek Kinga to biorę: Batman/Catwoman, Human Target, Rorschach. Widzę, że jest jeszcze zapowiedziane Danger Street, ale tego niestety nie znam.
https://en.wikipedia.org/wiki/DC_Black_Label
Edit.
O tym nie wiedziałem :o
Info o Paulu Dano, aktorze wcielającym się w Ridllera z najnowszego filmu o Batmanie:
"In March 2022, it was announced that Dano would make his comic debut writing Riddler: Year One for DC's Black Label imprint. The six issue limited series will be set in the continuity of The Batman and showcase Nashton's rise to becoming the Riddler." - https://en.wikipedia.org/wiki/Paul_Dano#2020s
Uprzedzę, że nie jest to Rorschach znany z Watchmen. Jest to raczej osoby działające pod wpływem inspiracji klasycznym Rorschachem. Sama seria prawie wcale nie odwołuje się do Watchmen. Kryminał dobry, niekoniecznie skierowany do fanów Watchmenów.To ta postać z Zegara Zagłady tj. ten ciemnoskóry gość?
To ta postać z Zegara Zagłady tj. ten ciemnoskóry gość?
Właśnie sugeruje się tym, że to kryminał. Oceny ma dość dobre. Chyba, że znów główny bohater będzie rozkminiał nad swoim życiem, miał jakąś traumę i w ogóle czuł się złamany, to wtedy odpuszczę, bo nie zdzierżę :D
jakim cudem Batman się nie zorientował wcześniej, że Jokerów jest trzech? Ok, a jakim cudem Batman nie zorientował się wcześniej, że Joker zmienia swój wygląd i zachowanie?
Do momentu premiery "Trzech Jokerów" zgodziłbym się, że to "ten sam Joker". Wizualnie, zachowaniem czy sposobem postępowania byli identyczni latami.Nie byli. Zmieniali się mocno. I właśnie do tego pije Johns.
Nie byli. Zmieniali się mocno. I właśnie do tego pije Johns.W sumie tak jak i Batman i każda inna postać w DC na przestrzeni lat.
W sumie tak jak i Batman i każda inna postać w DC na przestrzeni lat.Dokładnie. Johns po raz kolejny ogrywa stare motywy. To żadna rewolucja.
To co DC zrobi teraz album "sześćdziesiąt dziewięć Wonder Woman"? ;DBiore!
Dla mnie to całe "Black Label" nie jest żadną kontynuacją imprintu "Vertigo". Bardziej takim odpowiednikiem Marvelowskiej serii "What if...", gdzie działy się rzeczy dziwaczne i oczywiście niekanoniczne.Właściwie taką rolę Black Label miał pełnić od początku. Niekanoniczne, dojrzalsze historie zapewniające swobodę twórczą.