Agentka czy prezeska nie budzi u mnie żadnych negatywnych emocji, ale szpieżka… Okropnie to wygląda.
Aż mi się przypomniało, jak dawno temu czytałem książkę, w której wszystkie nazwy pochodzące z innych języków były spolszczone, a więc była magia "wudu", muzyka "dżez"... Też niby poprawne, ale raziło na kilometr.