Za mną druga odsłona symbiontycznego koszmaru rozgrywającej się na łamach Daredevila czyli "The Black Kitchen" part 2. Niestety jedyne co jestem w stanie powiedzieć o tym zeszycie, to zapytać się rozpaczliwie twórców kiedy to się skończy? I w imię czego zamieniacie jeden z najlepszych runów w historii DD w podrzędną papkę, w której tak naprawdę dialogi są zbędne. W ubiegłym roku Daredevil Zdarsky'ego otrzymał kilka nominacji do Nagrody Eisnera. Pomyślałem, że szkoda, iż jej nie dostał, przynajmniej za scenariusz, ale teraz się z tego cieszę, bo to co pisze obecnie nadaje się raczej do jakiejś anty-nagrody. Sama historia o inwazji symbiontów jest idiotyczna. W ostatnim zeszycie
symbiont połączył się z Daredevilem
. Jakie to miało konsekwencje dla fabuły? Żadne - po prostu było i się zmyło, jedyne co to panowie wymienili ze sobą kilka niby "głębokich" i "podniosłych" zdań. Co za straszna bzdura do tego tak cholernie niepasująca do tego co było wcześniej. Wielką zasługą Zdarsky'ego było to, że zbudował fantastyczny klimat swojej opowieści. To nie jest łatwe. Dostaliśmy dobrze znany uliczny klimat, przyziemny aż do bólu, ale jednocześnie w wymowie inny, niż to co można było przeczytać w runie Bendisa albo Brubakera. Obecny wtręt z inwazją symbiontów rozbił kompletnie tę opowieść i jej intymny charakter. Do tego nagle zniknęli gdzieś główni bohaterowie. Foggy i Kirsten nie pojawiają się, detektyw Cole - jedna z najciekawszych postaci runu zniknęła już kilka zeszytów temu, mimo że pierwsze story arci zapowiadały jakąś istotniejszą rolę w dalszej części opowieści. Do tego Fisk, którego Zdarsky zaczął pisać tak sztampowo, że w ostatnim zeszycie miałem wrażenie, że za stery powróciła Ann Nocenti, która kompletnie nie potrafiła pisać Kingpina. Najgorsze jest to, że cała historia o symbiontach będzie się jeszcze ciągnąć znając życie jeszcze co najmniej przez 2 albo 3 zeszyty. Nie wiem, czy to taki korporacyjny potworek, który Zdarsky odwali i później wróci do dawnej narracji, ale faktem jest, że te 2 ostatnie zeszyty to najsłabsze co dotychczas Zdarsky napisał w Daredevilu.