Dokładnie, ten "czerstwy humor" jest kontynuowany w kolejnych tomach, więc jeśli nie podszedł Ci pierwszy tom, to kolejne też nie przekonają Cię do runu Waida. Dla mnie osobiście to była miła odskocznia po tych wszystkich depresyjnych, quasi-noirowych klimatach. Millar, Bendis czy Brubaker na jednej, Waid na drugiej szali, ale to cały czas jest Daredevil, który trzyma poziom.