7 tom Nieustraszonego to pierwszy komiks, który przeczytałem w nowym roku i jest to początek dość średni. W najnowszym tomie dostajemy w końcu kontynuację wielkiego cliffhangera z tomu 6, czyli event Shadowland. I o ile końcówkę 6 pamiętam dość dobrze, tak niektóre wątki uległy zatarciu w mojej pamięci i dość długo starałem się wczuć w klimat komiksu, który pełen akcji i mistycyzmu jest zupełnie różny od kryminalnej atmosfery poprzednich tomów. Dlatego też początkowo trochę odbijałem się od tego co zaproponował nam scenarzysta. Po prostu nie był to do końca Daredevil, którego zapamiętałem i tak polubiłem. Historia wydaję się w swojej koncepcji dość rozbita, motywacje postaci często są podane na prędko i chaotycznie, przez co nie zależało mi na ich losach. Pochwalić jednak trzeba Egmont, który chronologicznie wykonał dobrą robotę i tom pod względem układu treści jest uporządkowany.
Podczas długiego oczekiwania na ten tom oczytałem się wiele opinii o Shadowlandzie, jaki to zły event, ale nigdy nie zagłębiałem się w szczegóły, dlatego też sama historia była dla mnie nowością. Zeszyty głównego eventu rzeczywiście są chyba jego najsłabszą częścią, szczerze nie wyobrażam sobie czytać ich jako samodzielną historię, bo nie dość, że jesteśmy wrzucani w sam środek eventu, który wydaje się być pretekstową nawalanką, to wiele dopowiedzeń odbywa się w zeszytach samego Daredevila, które są chyba najlepszą częścią tego tomu. To tutaj możemy poczuć klimat poprzednich tomów, to tu oprawa jest zbliżona, do tego, do czego się przyzwyczailiśmy, kiedy główny event czasami graficznie jest dość przeciętny.
Na koniec otrzymujemy jeszcze Reborn, który jest historią trochę poboczną, ale też podsumowującą niejako poprzednie wydarzenia i jest łącznikiem z kolejną serią, która już niedługo się pojawi. Sama końcówka tomu jednak nie kończy się już takim cliffhangerem jak poprzednio. Jednak to co słyszałem o runie Waida sprawia, że czekam na niego.
Podsumowując, cieszę się, że w końcu dane mi było poznać kontynuację, przeczytałem ją z zainteresowaniem, ale ten tom nie zrobił na mnie wrażenia jak poprzednie. Shadowland to jednak dość istotny fragment historii Daredevila, z którym fani postaci na pewno powinni się zapoznać. Choćby po to, by wyrobić sobie własne zdanie.