Daredevil tom 0 i ogólne przemyślenia
Hmmm, naszła mnie ostatnio pewna myśl. Nie daje mi spokoju. Otóż czy DD nie jest najbardziej równą serią Marvela? Żadna inna nie trzymała chyba takiego poziomu, run Bendisa - genialny, run Brubakera - bardzo dobry, run Franka Millera - nie trzeba nawet opisywać... Tom 0 uzupełnia kilka rzeczy, nie wyróżnia się już taką ciągłością jak kolejne, natomiast ponownie przez kilka dni czytałem go z ogromną przyjemnością.
Zaczyna się od dobrze znanej mi historii - Diabeł Stróż. Nie będę się więc nad nią rozczulał zbyt długo. To ciężki do zrozumienia komiks, sporo miejsca przeznaczono na opisanie stanów psychicznych bohaterów, atmosfera jest ciężka, momentami wręcz depresyjna. DD ponosi ogromne straty, a zakończenie jest wręcz okrutne. Na pewno przy pierwszej lekturze zrobił na mnie o wiele większe wrażenie niż obecnie. Dlaczego? Finał serwuje czytelnikowi sporo niespodzianek, stąd pierwsza lektura zapada w pamięć najmocniej.
Części całości wprowadzają postać Echo. Kolejnej dziewczyny, która zawraca w głowie Śmiałkowi. Jej imponujące umiejętności wprawiają w osłupienie głównego bohatera. Trzeba przyznać że rozpisanie jej historii wyszło bardzo przekonująco. Z jednej strony relacja z Fiskiem, z drugiej chęć zemsty na zabójcy swego ojca. Czytelnik może odczuwać lekką zazdrość. Matt zrywa z jedną kobietą, zaraz pojawia się kolejna. Jazda bez trzymanki, natomiast nie ulega wątpliwości że każda z nich pozostawia w jego sercu pustkę. Jeżeli scenarzyści mają wprowadzać nowe dziewczyny do serii, to właśnie tak jak w DD. Każda z nich jest kluczowa dla scenariusza, poszerza uniwersum, zazwyczaj na stałe zapisuje się w pamięci fanów.
Najlepiej odnajduję się jednak przy fabule, gdzie obok nocnych przygód DD, akcja równomiernie rozgrywa się w życiu zawodowym. Taka właśnie jest kolejna historia z tego albumu. Nasz superbohater zostaje oskarżony, musi udowodnić swoją niewinność. W kolejnych rozdziałach otrzymujemy popisowe prawnicze zagrywki, uwielbiam to. Przesłuchiwanie świadków, zabawa z mediami, chytre zagrania, oszustwa, ustalanie taktyk na wielu płaszczyznach. Smaczku dodaje do tego iż to właśnie kancelaria
Nelson i Murdock otrzymuje zlecenie na doprowadzenie Śmiałka do sądu!
Jak odnaleźć się w podwójnej roli? Pomysł na scenariusz w tym wypadku jest prostu genialny. Tak się składa, że w mojej ocenie najsłabiej wypada finał. Bardziej nastawiałem się na wychwycenie w dialogach rozwiązania zagadki, w tym wypadku jednak scenarzyści w końcówce prowadzą fabułę w kompletnie inne rejony. Także stąd lekkie rozczarowanie.
Cały tom to takie mocne 7/10 .
Zabieram się teraz za cztery tomy Franka Millera, jeszcze nigdy nie miałem okazji przeczytać całości od a do z. Także na jakie dwa tygodnie z pewnością będę miał zajęcie.