Dobrze ujęte, ale podoba mi się ten ponury rodowód DD, tylko historie, które z nim poznałem niezbyt do mnie przemawiają, jeśli mówimy o takiej otoczce. Wychwalany Born Again odrzucił mnie po kilku stronach głównie tym, że było to zbyt nużące i z deko trącące mychą.
Nie zapoznałem się jeszcze z runami wydanymi przez Egmont - myślę, że jeśli tematy, o których wspominałeś wcześniej ujęte są w bardziej nowatorski sposób to może być to
Rzeczywiście trudno mi coś jednoznacznie doradzić - wiadomo, że miejsca na półce są na wagę złota i szkoda ich na opasły komiks, który nie sprawi radości. Nie jestem do końca przekonany czy runy Bendisa i Brubakera trafią w Twój gust. Podobnie jak "Człowiek bez strachu" i "Born again", run Bendisa koncentruje się przede wszystkim na Murdocku. Te dwa runy, choć znakomite i świetnie napisane nie mówią jednocześnie o bohaterze nic, czego już w latach 80. nie powiedziałby Frank Miller. Obawiam się, że skoro znużyło Cię "Born again", który dla mnie pozostaje z jednym z arcydzieł, czy tym bardziej nie odrzuci Cię run Bendisa z bardzo rozbudowaną warstwą dialogową. Oczywiście zawsze możesz spróbować przeczytać np. jakiś fragment, ewentualnie zorientować się czy w Twojej bibliotece nie mają przypadkiem tego Daredevila i wtedy sprawdzić nie ponosząc zbyt pochopnie kosztów.
na pewno nie zawiódł mnie pod tym względem Punisher Max.A ja rozumiem, że DD jest dla Ciebie "the best", bo doskonale potrafisz to umotywować. Lubię DD, tylko moim zdaniem nie został on jeszcze tak dobrze przedstawiony, jak "Punisher" u Ennisa, albo po prostu nie zetknąłem się z taką historią.
Myślę, że to raczej wynika z nieco innej konstrukcji fabularnej. Ennis oczywiście genialnie zarysował postać Franka, ale jego Punisher Max to seria pełna akcji. W Daredevilu jest inaczej i moim zdaniem tu leży Twój problem w przekonaniu się do postaci - "Born again" wciągnęło mnie od pierwszych stron, właśnie dlatego, że jest to historia bardzo ludzka, przyziemna, realistyczna. W tym samym kierunku poszli Bendis i Brubaker.
Akurat miała być to szansa dla DD, ale bardziej mnie załamał absurdalnymi oponentami 
Byłoby dobrze gdybyś przeczytał choć kilka następnych zeszytów z runu Waida. Nowi, lub starzy ale odświeżeni przeciwnicy DD to dla mnie jedna z ogromnych zalet tego runu.
Podsumowując popróbuj a jak Cię Bendis, Brubaker i Waid nie przekonają to znaczy, że DD nie należy do Twoich ulubionych postaci.
PS: Ja też zaliczam się do klubu osób, które nie przepadają za Strażnikami Galaktyki i ogólnie za kosmosem Marvela, ale tom z kolekcji SBM bardzo mi się podobał (podobnie Szop z WKKM), więc chyba w każdej serii można znaleźć coś dla siebie
