Akurat Matt Murdock to nie jest facet znany ze swojej racjonalności, rzekłbym wręcz że jest całkowicie odwrotnie. A to, że Karen nie poszła do lekarza drugi raz? To blondynka,
Jeżeli facet, który
bezczelnie pozywa do sądu gazetę w sprawie sekretnej tożsamości, poprzysięga ukaranie Bullseye'a i dotrzymuje obietnicy mordując go z zimną krwią, konsekwentnie stara się zmienić system prawny by bohaterowie mogli zeznawać przed sądem (Soule), a żeby wspomnieć to co było przed Smithem konsekwentnie dąży do tego, by odkupić własną duszę za błędy młodości (DeMatteis), planowo niszczy Kingpina, by wyeliminować go na dobre (Chichester), to jak najbardziej świadczy to racjonalnych działaniach
. Gdyby Murdock nie działał racjonalnie, to byłby kiepskim prawnikiem. I ok, Karen jest blondynką, ale Matt nią nie jest. Wysłuchuje żali swojej miłości i nie stara się znaleźć rozwiązania problemu? Już w stosunku do swoich klientów wykazuje się większą empatią i pomocą a zaznaczam, że niektórym Murdock pomagał pro bono.
I jeszcze jedno, wybacz modyfikację, ale mi się przypomniało. Za to, co Smith zrobił z Karen powinien zostać zlinczowany. W latach 90. Karen przestała być głupiutką blondynką i była najciekawszą postacią komiksów z Daredevilem. Bez względu na to, czy scenariusze były dobre, złe czy fatalne, jedna jedyna rzecz była absolutnie mistrzowska - postać Karen. Czytając niektóre komiksy DD z lat 90., gdzie scenariusze są tak kretyńskie, że aż głowa boli, często z nerwami czytałem jakieś głupie plansze z DD czekając aż wreszcie akcja powróci do jej wątku. Niestety, Kevin Smith zniszczył to w bezmyślny sposób, który w dodatku nie robi najmniejszego wrażenia. W przeciwieństwie do "Odrodzonego" nie zbudował dynamiki między Mattem a Karen, który sprawiłby, że przeżywałbym całą sytuację w kościele.