jak np. to, że początek zeszytu sugeruje że Mason ochroni Tony’ego przed postrzałem jednocześnie samemu przypłacając to zdrowiem/życiem, co ostatecznie odbyło się zupełnie inaczej niż można byłoby się spodziewać (wiem, nic oryginalnego, ale i tak się nie spodziewałem). Mason oczywiście nie zginął, a stał się kimś w rodzaju antybohatera, głównym „przeciwnikiem” w serii na pewno będzie ww. organizacja ds. żywności i leków, a seria będzie eksplorować rozwój głównego bohatera, który z czasem będzie kwestionował to w co z początku wierzy itp. itd…. Dobrze że Mason dostał kilka zeszytów na „prezentację postaci” zanim zacznie działać poza prawem, ale jw. te historie będące zapychaczem wytrąciły z rytmu i ostatni zeszyt odebrałem z mniejszym wrażeniem niż gdyby tych zapychaczy nie było. Plus istotny zarzut – dlaczego Mason w ogóle zrekrutował Tony’ego? Albo inaczej, jeszcze przejrzałem przed publikacją posta – dlaczego pozwolił żeby Tony brał udział w sprawie agenta, którego Mason zabił? Hm, wiadomo nie spodziewał się, że Tony dowie się prawdy, może chciał dopilnować żeby ktoś inny „rozwiązał” sprawę, może… Sporo umowności, spodziewałem się czegoś lepszego. W superhero umowności jest jeszcze więcej, ale raz – taka konwencja, dwa – postaci mają długą historię i znając daną postać wiele rzeczy można wybaczyć (przynajmniej ja mogę), tutaj postaci najpierw muszą mnie zainteresować (co się w jakimś stopniu udało), a następnie mogę uwierzyć w skróty fabularne, a że tutaj jest to równoległe, to nie wiem kiedy/czy do serii faktycznie wrócę…